Protest zaczął się w centrum Kolbuszowej. Tam aktywistki wygłosiły przemówienie. Każdy z chętnych mógł zabrać głos.
Następnie protestujący poszli na "spacer" wzdłuż Parku Jordanowskiego. Później, manifestujący przeszli nieopodal kolbuszowskiego ronda przy budynku policji. Dalej, mieszkańcy udali się w kierunku biura poselskiego Zbigniewa Chmielowca, posła PiS na Sejm RP.
Pod wejściem do budynku postawiono znicze oraz transparenty. Stamtąd manifestujący wrócili na kolbuszowski rynek. Protestujący wykazywali ogromne niezadowolenie z obecnej partii rządzącej. Nie zabrakło wulgarnych słów i transparentów.
Rozmawialiśmy z uczestniczkami protestu. Dlaczego wzięły w nim udział?
- Jesteśmy krajem w centrum Europy w 21 wieku a cofamy się do średniowiecza. Uderzono w nas kobiety zabrano nam prawo do wybory. Poczułam się jak by władza robiła z nas "bezmózgie istoty", które nie potrafią samodzielnie decydować o swoim życiu. Władza nie może zmuszać nas do heroizmu nie chce takiej Polski dla swoich dzieci
- powiedziała Paulina, jedna z mieszkanek biorących udział w manifestacji.
Swoje niezadowolenie z decyzji TK wyraziła również Dorota, która również wzięła udział w proteście:
- Obecna sytuacja w kraju przekroczyła wszelkie granice, zabiera nam się podstawowe prawa człowieka. Tak, prawa kobiet to prawa człowieka, a nie jakieś widzi mi się.
Do tej pory gdy rząd szczuł na osoby LGBT+, na osoby z niepełnosprawnością, na lekarzy, nauczycieli czy inne grupy zawodowe, siedzieliśmy cicho.
Jak nasza rozmówczyni dodała dalej:
- To nie była nasza sprawa, nas to nie dotyczyło, ważniejsze były mury i pomniki niż prawa ludzi. Ale już nie dziś, dziś wychodzimy na ulice pokazać nasz gniew, naszą niezgodę na to, co robią z nami politycy we współpracy z fanatykami religijnymi.
Nie będziemy umierać za czyjeś przekonania czy czyjąś religię. Nasze ciało jest nasze, nie należy ani do posłów, ani do księży. Jeśli teraz pozwolimy im robić co chcą, czego doczekamy się za kilka lat? Całkowitego zakazu aborcji nawet w przypadku zagrożenia życia matki? Zakazu antykoncepcji? Zakazu rozwodów? Takie plany już są, mówi o nich Kaja Godek i Ordo Iuris. Nie możemy pozwolić, by ktoś decydował za nas: czy chcemy mieć dzieci, kiedy, kogo możemy kochać, z kim być. To jest wojna!
- podkreśliła oburzona protestująca.