Jak zwykle liga lubi zaskakiwać, choć obecny porządek w tabeli można uznać za dość spodziewany. Nie wszędzie jednak mówi się o awansie, bo w Trzęsówce przed sezonem zastanawiano się nad tym, czy nie wycofać zespołu z rozgrywek, ale ostatecznie zdecydowano się nie zaprzepaszczać wieloletniego wysiłku działaczy, trenerów i zawodników.
Szkoda Rafała
Ostatecznie Vigor ruszył do gry, wygrał nawet pierwsze spotkanie z Dobryninem (1:0), ale teraz, po kilku wysokich porażkach, morale spadło. – Mamy ogromne problemy kadrowe – przyznaje Ryszard Zygmunt, działacz Vigoru. Paru ważnych zawodników Vigoru odeszło m.in. do Floriana (patrz ramka), a skład stale osłabiają wyjazdy zagraniczne. Jeśli do tego dołożymy studentów, którzy wkrótce wyjadą, kadra Trzęsówki będzie jeszcze słabsza. – Szkoda mi trenera Rafała Stróża. Wkłada w pracę sporo serca, a część zawodników go zlekceważyła. Wierzę jednak, że ci, którym zależy, zostaną na dobre i na złe – ubolewa Zygmunt. Celem Vigoru jest teraz dotrwanie do końca rundy, choć niestety można mieć uzasadnione obawy. – Proszę nie kreślić pesymistycznych scenariuszy. Mobilizujemy chłopaków z tygodnia na tydzień, a to nie jest takie proste przy takich wynikach. Nie poddajemy się – zaznacza Zygmunt. Postępy w grze zrobiła Werynianka, ale nadal traci dużo goli i 4 punkty po 5 meczach to zdecydowanie za mało, jak na możliwości tego zespołu. – Potrafimy grać w piłkę, ale wciąż popełniamy masę indywidualnych błędów – zaznacza Mateusz Mytych, trener Werynianki. – W tej lidze nie ma miejsca na finezję, a podstawa to dyscyplina w defensywie, trochę nam jej brakuje – podsumowuje popularny "Mietek". Do czołowych lokat sporo brakuje Orłowi Kosowy, który latem solidnie poszerzył kadrę (patrz ramka). – Chcielibyśmy walczyć o wyższe miejsca, ale wiemy też, że na razie nie mamy argumentów, by myśleć o awansie – ocenia Andrzej Trześniowski, grający prezes Orła. Działacze z Kosów są zadowoleni z pracy, jaką wykonuje trener Dariusz Mielczarek. – Potrafi to wszystko poukładać, ale my jesteśmy mamy młody zespół. Trudno wymagać od młodzieży regularności, choć oczywiście poprzeczka musi iść w górę – zaznacza prezes Orła. Kosowy mają teraz 5 punktów. – Trochę brakowało nam szczęścia. W Przyłęku można było przynajmniej zremisować, może wygrać, a skończyło się porażką – wspomina Trześniowski. Bez parcia na awans kopie Kolbuszowianka. Po długiej przerwie do gry wrócił Sylwester Golonka, ale wkrótce znów wyjeżdża za granicę. – Priorytetem jest praca z naszymi grupami młodzieżowymi – podkreśla Dariusz Wróblewski, prezes Kolbuszowianki. Kadrę poszerzyły Zarębki. Trotyl w ostatniej kolejce znów pokazał, że ma dobrze opanowaną grę w osłabieniu. Walcząc w dziewiątkę, przegrywając 1:2, Trotyl zdołał wyrównać. Karnego, którego na gola zamienił Dorian Pik, wywalczył Łukasz Nowak. Popularny "Klopsik" to od lat kluczowy zawodnik Trotylu. – Drużyna potrafi w trudnych momentach pokazać charakter. Szkoda, że czasem sami sobie robimy "dym", tak jak z Kolbuszowianką. Takie mecze powinniśmy wygrywać – ocenił Mariusz Mokrzycki, grający trener Trotylu. Zarębki raczej nie awansują, ale mogą pourywać punkty faworytom. Akurat lider z Cmolasu trafił na mocno osłabiony Trotyl i wygrał 7:0, ale nie sposób nie docenić wygranej Zarębek na gorącym terenie w Łączkach Brzeskich.
Więcej w 38 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie