reklama

Strażak nie z wyboru

Opublikowano:
Autor:

Strażak nie z wyboru - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIStudiował matematykę. Został żołnierzem. Napisał list do generała Jaruzelskiego, po czym odebrano mu karabin i dano toporek - tak w wielkim skrócie można opisać drogę zawodową Marka Babuli, który jedną trzecią swojego życia przepracował w kolbuszowskiej straży.

Końcem lutego Marek Babula ze łzami w oczach żegnał się ze sztandarem Państwowej Straży Pożarnej w Kolbuszowej. W jednostce spędził 18 lat życia. - Dziełem przypadku jest to, że zostałem strażakiem - przyznaje emerytowany zastępca komendanta kolbuszowskiej straży. - W mojej rodzinie tradycji pożarniczych nie było - zaznacza nasz rozmówca.

Aktywny student
Jaki plan na siebie miał, znany z niezwykle pozytywnego nastawienia do życia, Marek Babula? - Ten czas, kiedy wchodziłem w dorosłe życie, do był gorący okres w naszym kraju, maturę zdałem w 1980 roku - wyjaśni. 19-latek wyjechał na studia do Bydgoszczy, aby szkolić się na kierunku budownictwo lądowe - specjalność autostrady, lotniska i mosty. Niedługo później zaczęły się strajki, w których nasz rozmówca uczestniczył. Ta aktywność studencka zakończyła się dla niego zmianą kierunku i krańca Polski. - Z łożyłem papiery do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie. Zostałem przyjęty na kierunek matematyka-fizyka. Tam też jednak długo nie postudiowałem - przyznaje Marek Babula i dodaje: - Delikatnie dano mi do zrozumienia, że z takimi poglądami, jakie reprezentuję, nie bardzo nadaję się na nauczyciela.

List do generała
Wojsko szybko dowiedziało się, że nasz rozmówca już nie uczy, i zapragnęło mieć go w swoich szeregach. Marek Babula nie chciał, ale żołnierzem został. To właśnie wtedy, w 1982 roku, napisał list do generała Jaruzelskiego. Przyznał w nim, że skoro musi, to chce być jak najlepszym żołnierzem. - Zaznaczyłem jednak, że w trakcie składania przysięgi wojskowej nie będę przysięgał na wierność Związkowi Radzieckiemu, bo nie ma pewności, że ten nasz sojusznik nie będzie agresorem.

List przechwyciła cenzura. Młody Babula przez dwie godziny był przesłuchiwany przez milicjantów. Ostatecznie jednak wrócił w wojskowe szeregi. Po trzech miesiącach służby został przedstawiony do awansu. Wtedy sprawdzono jego dokumenty i wypłynęła jego zaszła aktywność. - Zostałem dyscyplinarnie usunięty z jednostki. Miałem jednak dobrego dowódcę batalionu, który nie potrafił tego zrozumieć. Pamiętam, jak dziś naszą rozmowę. Powiedział wówczas: "Nie interesuje mnie Babula, kim byliście w cywilu, dla mnie jest ważne, jakim byliście żołnierzem". Dostałem skierowanie do jednostki Twierdza Kazuń lub pułk w Tarnowie. Wybrałem Tarnów. 

Pierwsza praca

Okazało się wówczas, że żołnierz Babula jest niezły w strzelaniu. Wziął nawet udział w zawodach. Młodemu wojskowemu zaczęto się wówczas baczniej przyglądać. W końcu odebrano mu karabin i dano toporek. - Dowódca mnie poinformował, że potrzebny jest strażak w wojsku na etacie. Nie miałem wyboru. Zostałem strażakiem - wspomina nasz rozmówca.

Kolejne lata swojego życia Marek Babula spędził na podnoszeniu swoich kwalifikacji. Po wyjściu z wojska zaczął pracę w Zakładowej Zawodowej Straży Pożarnej Zakładów Metalowych "Dezamet" Nowa Dęba. - Zaczynałem od najniższego stanowiska - wspomina. Do Kolbuszowej, jako młodszy kapitan, Marek Babula przyszedł w 1999 roku, gdzie od początku pełnił funkcję zastępcy szefa kolbuszowskich strażaków. Za sobą miał już wówczas m.in. studia inżynierskie i służbę w Tarnobrzegu. - To było dla mnie kolejne wyzwanie, którego się podjąłem. Od tego czasu minęło 18 lat. Kiedy to zleciało? Nie wiem - przyznaje z uśmiechem.

O tym się nie zapomina

W tym czasie nasz rozmówca uczestniczył m.in. w wielu pożarach i wypadkach, do których dochodziło na terenie naszego powiatu. - Najtrudniej jest zapomnieć o tych zdarzeniach, w których ginęli ludzie. Tych obrazów nie da się wymazać z pamięci. Trzeba z nimi po prostu żyć. W jakimś stopniu musimy przyzwyczaić się do tego, że tak ta służba wygląda - stwierdza bryg. Babula i dodaje: - Takie zdarzenia, które mnie szczególnie dotknęły, to były te z udziałem dzieci. Pamiętam, jak po poszukiwaniach znaleźliśmy chłopca w wieku mojego syna. Ten chłopiec się utopił. Znaleźliśmy go w rzece. Złapał się jakiejś gałęzi i kurczowo się jej trzymał. Tak już został. Nie sposób zapomnieć też o wypadku drogowym, gdzie cała rodzina jedzie na wesele. Ginął wszyscy. Takich zdarzeń było naprawdę sporo.

Zwyczajna rozmowa

Strażak, z ponad 30-letnim stażem, zaznacza, że w przypadku takiej służby, niezwykle ważna jest odporność psychiczna. - Trzeba w jakiś sposób to wszystko postarać się zrozumieć. Odreagować tak, aby nie przenosić tego wszystkiego na codziennie życie, kiedy wracamy do naszych rodzin. To nie jest łatwe. Ciężko się patrzy na ludzką rozpacz, gdy ktoś traci dorobek całego życia czy też dorobek kilku pokoleń. Trudno jest do porządku dziennego po tym, jak w pożarze znajduje się zwęglone ciała, zwykle starszych osób. Dawniej musieliśmy sobie sami z tym radzić. Przegadać to, co zobaczyliśmy. Dzisiaj jest troszeczkę łatwiej. Są psycholodzy na etatach, którzy są do naszej dyspozycji, gdy tylko jest taka potrzeba.

Ponowny wybór

Mimo tych tragicznych wydarzeń, których strażacy są świadkami w trakcie niesienia pomocy, nasz rozmówca przyznaje, że nie żałuje, że został funkcjonariuszem PSP. - Gdybym po tym co przeżyłem, musiał jeszcze raz zdecydować, w którym kierunku pójść, to na pewno byłaby to straż pożarna - zapewnia. - Jako nauczycielowi myślę, że byłoby mi ciężko, chociaż wydaje mi się, że potrafię rozmawiać z młodzieżą i robić to w taki sposób, aby ich nie zanudzić (śmiech, przyp. red.). Na szczeblu wojskowym bardziej bym się widział. Myślę, że miałbym tam podobnie jak tutaj, szansę, aby się realizować. Jednak z tych trzech zawodów na pewno jeszcze raz wybrałby zawód strażaka. Niesienie pomocy innym jest naprawdę wspaniała rzeczą - dodaje Marek Babula.

W domowym zaciszu

Z emerytowanym zastępcą komendanta spotkaliśmy się miesiąc po oficjalnym zakończeniu przez niego służby. Czy były wiceszef kolbuszowskich strażaków nie narzeka na nudę? - Ten miesiąc był jeszcze dość pracowity. Musiałem przekazać wszystkie rozpoczęte sprawy moim następcom. Przez pierwsze dwa tygodnie jeszcze się pojawiałem w komendzie. Teraz jest już spokojniej (śmiech).

Bryg. Babula, jak mówi, przejął domowe obowiązki. - Mieszkanie wymagało odświeżenia, więc wziąłem się do roboty. Malowanie i te sprawy. Nie szukałem fachowca, bo większość rzeczy robię sam i sprawia mi to ogromną przyjemność. Jestem takim dłubaczem-pasjonatem (śmiech).

Nasz rozmówca zapewnia, że w pierwszych tygodniach emerytury nudy nie odczuwa. - Wręcz przeciwnie. Mogę sobie wszystko uporządkować. Tych pomysłów na dalszy ten czas, żeby go wypełnić, mam ogromną ilość. W Brzostowej Górze mam działkę, którą nazywam ranczem. Jest na niej sporo do zrobienia - zaznacza.

Czy żona bryg. Babuli przyzwyczaiła się już do tego, że ma męża w domu? - Na razie to chyba obydwoje traktujemy to jak dłuższy urlop - dodaje z uśmiechem emerytowany zastępca komendanta.

 

 

 

W trakcie 34 letniej służby bryg. Marek Babula odznaczony został wieloma odznaczeniami państwowymi, resortowymi i korporacyjnymi:

  • Brązowym i Srebrnym Krzyżem Zasługi,
  • Złotą Odznaką za Zasługi w Zwalczaniu Powodzi,
  • Medalem Srebrnym Za Długoletnią Służbę,
  • Brązowym Medalem Za Zasługi dla Obronności Kraju,
  • Brązową, Srebrną i Złotą Odznaką Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej,
  • Medalem Zasłużony dla Policyjnych Związków Zawodowych,
  • Złotym Znakiem Związku OSP RP
  • Brązowym, Srebrnym i Złotym Medalem za zasługi dla pożarnictwa.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE