reklama

Stefan Culak – nauczyciel z Weryni który wprowadzał uczniów w świat przyrody [WSPOMNIENIE]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: Edward Fryzeł - absolwent szkoły z 1966 r. | Zdjęcie: Archiwum szkoły

Stefan Culak – nauczyciel z Weryni który wprowadzał uczniów w świat przyrody [WSPOMNIENIE] - Zdjęcie główne

Stefan Culak, nauczyciel w szkole rolniczej w Weryni, był postacią, którą wspomina się przez pokolenia. | foto Archiwum szkoły

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WIADOMOŚCIStefan Culak, nauczyciel w szkole rolniczej w Weryni, był postacią, którą wspomina się przez pokolenia. Jego pasja do przyrody, oddanie uczniom i wychowawcze podejście na zawsze pozostaną w pamięci tych, którzy mieli szczęście trafić na jego lekcje. Culak nie tylko uczył, ale i wychowywał, przekazując młodzieży wartości związane z ochroną środowiska i polskością. O swoim nauczycielu pisze Edward Fryzeł, absolwent szkoły z 1966 roku, który wspomina go jako osobę, która pozostawiła niezatarte ślady w historii edukacji.
reklama

W 80-letniej historii szkoły rolniczej w Weryni można wymienić dziesiątki ciekawych osobowości nauczycielskich, nauczycieli oddanych szkole i pracy pedagogicznej, każdy, kto uczęszczał do tej szkoły, może wymienić wiele nazwisk, które zapamiętał pomimo upływu czasu. Jednym z takich niezapomnianych był Stefan Culak. Nauczyciel o charyzmatycznej osobowości, dużej wiedzy.

Większość swojego czasu wolnego poświęcał pracy z młodzieżą. Partnersko traktował uczniów, obdarzany był przez nich dużym zaufaniem. Był niezwykle popularny, doskonale nas rozumiał, a w trudnych momentach wspierał. Jego mieszkanie było zawsze dla nas otwarte. W rozmowach między sobą nazywaliśmy go „Stary”, oznaczało to wówczas duży autorytet i uznanie.

reklama

Wczesne lata życia

Urodził się w Bielsku, na pograniczu trzech narodowości; śląskiej, ukraińskiej i polskiej. Dorastanie w tym środowisku miało wpływ na jego osobowość. Biegle posługiwał się językiem niemieckim, francuskim i ukraińskim. Jak wspominał, znajomość tego ostatniego uratowała mu życie. Po rozwiązaniu szkoły rolniczej w Sanoku gdzie pracował na stanowisku dyrektora w 1949 roku został służbowo przeniesiony do szkoły rolniczej w Weryni. Jako nauczyciel przedmiotów biologicznych całe swoje życie zawodowe nauczyciela związał z tą szkołą. Przez wiele lat był zastępcą dyrektora szkoły i pierwszym kierownikiem technikum zaocznego. 

Pasja do przyrody

Zajmował się i pasjonował botaniką, kolekcjonowaniem okazów przyrodniczych. Miał według własnego pomysłu ciekawie urządzone pracownie z okazami botanicznymi i zoologicznymi. Szczególnie popularna i wartościowa była jego prywatna kolekcja motyli.

reklama

Po latach, w czasie spotkania z rodziną profesora w czerwcu 2025 roku, wyjaśniło się zniknięcie kolekcji. Okazało się, że została przekazana jako ekspozycja do luksusowego ośrodka wypoczynkowego w jednym z kurortów nad Bałtykiem. Powodem przekazania był brak możliwości przeprowadzania przez rodzinę profesora wymaganej specjalistycznej kosztownej i systematycznej, konserwacji kolekcji.


Stefan Culak prezentuje zaproszonym gościom słynną kolekcję motyli podczas uroczystego otwarcia nowego budynku szkoły, 1963 rok. (Źródło: archiwum szkoły.)

Dbał o estetyczny wewnętrzny i zewnętrzny wygląd szkoły. Zawdzięczano mu  wspaniałe i pomysłowe dekoracje korytarzy szkolnych i pracowni, piękne klomby i trawniki wokół szkoły. Skupiał przy sobie uczniów, wspólnie z nimi wykonywał te prace. 

reklama

Praca i zaangażowanie

Prowadzone przez niego lekcje były dla nas niezwykle atrakcyjne. Na dobrze zorganizowanych metodycznie lekcjach  w bardzo przystępny i ciekawy sposób przekazywał nam wiedzę  z zakresu morfologii i anatomii roślin. Mieliśmy po raz pierwszy możliwość indywidualnego posługiwania się mikroskopem optycznym, obejrzenia preparatów komórek i tkanek roślinnych w powiększeniu. W szkołach podstawowych na wsiach nie mieliśmy takich możliwości, nauczyciel  miał jeden mikroskop, który był praktycznie tylko do jego dyspozycji. Wiele zajęć organizował w formie wycieczek po najbliższej okolicy.

Z wielkim zapałem przygotowywaliśmy zielniki. Każda z roślin umieszczonych w zielniku miała nazwę polską i łacińską oraz jej opis z miejscem występowania. Był to niezwykle efektywny sposób na poznawanie świata roślinnego.

reklama

Pod opieką profesora z wielkim zaangażowaniem pełnione były przez nas pogodowe dyżury obserwacyjne w szkolnym ogródku meteorologicznym. Codziennie dokonywana była obserwacja siły i kierunku wiatru, opadów, minimalnej i maksymalnej temperatury w ciągu doby. Wyniki pomiarów odnotowywane były w dzienniczkach przeznaczonych do obserwacji i przekazywane do placówki meteorologicznej.


Stefan Culak (wychowawca klasy) w czasie imprezy studniówkowej w roku 1962. (Źródło: archiwum szkoły)

Pierwsza wzmianka o działalności Stefana Culaka znajduje się w kronice szkoły z 1950 roku. Odnotowano, że jesienią do szkoły przyniesiono poturbowanego przez
okolicznych mieszkańców orła. Powodem była prawdopodobnie obrona żywego inwentarza przed drapieżnikiem. Dzięki leczeniu i troskliwej opiece Stefana Culaka orzeł wrócił do zdrowia i został wypuszczony na wolność. W kronice brak informacji o gatunku orła.

Wycieczki i krajoznawstwo

Obok zainteresowań biologicznych drugą jego pasją w pracy z uczniami były wycieczki i imprezy krajoznawcze. Był organizatorem i kierownikiem większości tego rodzaju form zajęć organizowanych przez szkołę. Robił to profesjonalnie z dużym zaangażowaniem.

W nagrodę za dobre osiągnięcia szkoły uznane podczas wizytacji szkoły w 1949 roku dyrekcja urządziła dla młodzieży dwutygodniową wycieczkę koleją dookoła Polski. („Tour de Pologne”). Przewodnikiem wycieczki był Stefan Culak. Przygotowanie imprezy i jej przeprowadzenie było dowodem na jego duże umiejętności logistyczne i imponujący wkład pracy w jej przygotowanie i przeprowadzenie. Wycieczka była bardzo udana.

Przygody w górach

Podróżując koleją, zwiedzono wraz z okolicznymi zabytkami; Warszawę, Gdynię, Gdańsk, Gniezno, Poznań, Jelenią Górę i Kraków. Wydarzenie to było długo wspominane w środowisku szkoły. Mocno w pamięci pozostał szkolny obóz wędrowny w Pieniny i Tatry pod kierownictwem profesora. Nie do zapomnienia są noclegi w stodole na górze Bryjarka, pod szczytem poniżej metalowego krzyża, kilkanaście minut marszu od centrum Szczawnicy (dziś tą drogą na szczyt prowadzi droga krzyżowa). Wyposażeni w koce (śpiwory były nieosiągalnym luksusem) zagrzebywaliśmy się głęboko w sianie, aby zapewnić możliwie najcieplejsze warunki podczas snu. Codzienne mycie odbywało się w pobliskim strumieniu. Śniadania i kolacje sporządzane były na palenisku z ułożonych kamieni. Dziś fani survivalu mogą nam pozazdrościć takich warunków.

Z zainteresowaniem obserwowaliśmy sposób suszenia siana na ostwiach stosowany przez miejscowych górali. Obok wycieczki do wąwozu Homole i zwiedzania Szczawnicy, przesiadywania nad kaskadami potoku Grajcarek, najbardziej atrakcyjne było przejście kultowym szlakiem turystycznym przez Sokolicę do Trzech Koron i powrót spływem łodziami flisackimi przełomem Dunajca ze Sromowców do Szczawnicy. Ciekawe pogawędki flisaków podczas spływu profesor uzupełniał informacjami o ochronie motyla Niepylaka Apollo - skrajnie zagrożonego gatunku występującego w Pieninach i drodze po Słowackiej stronie budowanej w okresie międzywojennym przez polskich górali.

Dzisiaj jest to bardzo atrakcyjny ruchliwy szlak rowerowy wzdłuż przełomu Dunajca ze Sromowców do Szczawnicy, wykorzystywany głównie przez Polaków. Po przemieszczeniu się do Zakopanego mieliśmy zakwaterowanie obok dworca kolejowego w góralskim niewykończonym drewnianym domu. Były to nieco lepsze warunki, spaliśmy na prowizorycznych łóżkach, bez wody bieżącej. Między belkami ścian nie było uszczelnienia, widać i słychać było wszystko, co się dzieje na zewnątrz. Rano o piątej budziły nas krzyki i bieganie awanturującego się małżeństwa górali prawdopodobnie po nieudanej małżeńskiej nocy. Po tym kilkunastominutowym spektaklu można było ich zobaczyć, jak w najlepszej zgodzie siedzą razem na wozie i jadą do roboty w polu. Taka pobudka była niezwykle skuteczna, nie trzeba było namawiać nas do wstawania.

Rozpoczęliśmy pieszą wycieczką do Doliny Kościeliskiej. Niestety zakończyła się pechowo. W końcowej części doliny za schroniskiem „Na Ornaku” (w rejonie Tylkowych Kominów) doszło do wypadku. Dzięki odważnej, zdecydowanej i szybkiej reakcji kolegi z mojej klasy nie doszło do większej tragedii. Po tym zdarzeniu obóz został przerwany, profesor wycofał się z organizacji obozów wędrownych. Nikt z zespołu nauczycielskiego szkoły nie podjął się kontynuacji ich organizowania.

Poczucie humoru i charakter

Miał niezwykłe poczucie humoru. Przed rozpoczęciem jednej z lekcji przyniósł do klasy butelkę z zalaną alkoholem w środku żmiją (wężem?). Przypominało to preparat zakonserwowany formaliną. Demonstracyjnie odkorkował butelkę i nalał nieco do kieliszka z zamiarem wypicia. Na ten widok przerażone dziewczęta z pierwszych ławek podniosły krzyk „Panie profesorze niech pan nie pije!, to formalina!, jest bardzo trująca!”. Na to profesor ze stoickim spokojem „Nie szkodzi, i tak wypiję”. Butelka z nieszczęsnym martwym gadem w alkoholu została przysłana oficjalnie do szkoły przez ambasadę Korei Północnej w Polsce będącej w strefie wpływów Chin i Związku Radzieckiego. Prawdopodobnie ktoś życzliwy poinformował Koreańczyków, że jest to najbardziej skuteczny, oparty na staropolskich tradycjach, praktyczny sposób zacieśnienia więzi przyjaźni z Polską. O dalszych losach koreańskiego prezentu niewiele wiadomo. Prawdopodobnie został w ramach przyjaźni Polski i Korei Północnej poddany dalszej symbolicznej degustacji przez męską część grona nauczycielskiego. Niestety nie było nam dane skosztować tego specyfiku.

Życie i pożegnanie

Nie przywiązywał wagi do własnego zdrowia, był namiętnym palaczem papierosów, bardzo często przy dolegliwościach bólowych stosował  powszechnie wówczas używane „Tabletki z krzyżykiem”. Zmarł bardzo wcześnie w wieku 60 lat jako czynny nauczyciel.


(Źródło: archiwum szkoły)

Widoczny jest świecki charakter klepsydry, rygorystycznie wymagany przez ówczesne władze w stosunku do zmarłych nauczycieli.  Profesor został pochowany zgodnie z ceremoniałem pogrzebowym Kościoła Rzymsko-Katolickiego na Cmentarzu Komunalnym w Sanoku.

Zachowywał rezerwę do współczesnej mu rzeczywistości społeczno – politycznej, traktował ją  raczej w chłodny sposób z zachowaniem pewnego dystansu. Stefan Culak nie miał w pracy pedagogicznej błyskotliwych, spektakularnych sukcesów, wykonał jednak bezcenną pracę wychowawczą  w kształtowaniu u uczniów poczucia polskości, patriotyzmu, świadomości i zamiłowania do przyrody, konieczności jej ochrony. Pojęcie ekologii nie było jeszcze w powszechnym użyciu. Ci, których uczył i wychowywał, powinni go zachować we wdzięcznej trwałej pamięci.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo