reklama

Sokół Kolbuszowa Dolna, w najbliższą sobotę zmierzy się z Victorią Czermin

Opublikowano:
Autor:

Sokół Kolbuszowa Dolna, w najbliższą sobotę zmierzy się z Victorią Czermin - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIWyjątkowo mecz zostanie rozegrany na boisku przy ulicy Wolskiej w Kolbuszowej. W Widełce znów pokaże się Stanisław Pruś, a derbowy mecz odbędzie się w Raniżowie.

Główna płyta obiektu w Kolbuszowej pamięta większe widowiska, ale starcie Sokoła z Victorią nie powinno zawieść. W kwietniu tego roku na tym obiekcie Sokół zremisował z Wisłoką Dębica. Ciężar gatunkowy tego meczu jest nieco inny, ale nikt  w Kolbuszowej nie liczy na spacerek.

"Piątka" w Przecławiu
Sokół w ostatniej kolejce nie "patyczkował" się z niżej notowanym Przecławiem. Albert Orzech wynik otworzył już w 27. sekundzie meczu. – Tomek Chmielowiec szybko rzucił piłkę na skrzydło, a Albert przelobował bramkarza – wspominał Andrzej Skowroński, wiceprezes Sokoła. Za chwilę do siatki rywala trafił Łukasz Korab i nasz zespół mógł ze spokojem konstruować kolejne akcje. – Przeważaliśmy zdecydowanie. Nie wykorzystaliśmy wszystkich sytuacji, ale nie można narzekać, jak się strzela pięć bramek – ocenia Skowroński. 

 

Okazję do wykazania się miał rezerwowy bramkarz Marcin Paterak. – Po "poślizgu" jednego z naszych obrońców wybronił sytuację sam na sam. Dawał radę w innych sytuacjach, choć Team tak naprawdę to zagroził nam dwa razy – zauważał Skowroński. W Sokole cały tydzień jest podporządkowany jak najlepszemu przygotowaniu się do meczu z Czerminem. – Mecz ważny jak każdy inny, ale ten rywal zawsze był dla nas niewygodny, zawsze toczyliśmy z nim twarde pojedynki. Zapraszamy na Wolską, gdzie obejrzeć nas może więcej kibiców – zapowiada wiceprezes Sokoła. 

Po pauzie za kartki wróci Jakub Mokrzycki, a w bramce kolbuszowskiej ekipy znów stanie Norbert Król. Większość zawodników Sokoła to wychowankowie Kolbuszowianki, którzy dużą część swojej piłkarskiej przygody spędzili na kolbuszowskim stadionie. – Mój zespół potrafi grać w piłkę wszędzie, a tym bardziej w Kolbuszowej. 

Spotkania z Czerminem zawsze niosły za sobą sporą dawkę adrenaliny – zapowiada trener Rafał Leśniowski. Victoria w tym sezonie nie jest już tak zdyscyplinowanym zespołem w defensywie jak w poprzednich latach. – Czar żelaznej obrony nieco prysł, o czym świadczy m.in. porażka z Chemikiem, ale trzeba pamiętać, że to ciągle mocny zespół. Ma w składzie wielu zasłużonych zawodników. Może niektórzy są "wiekowi", ale ja nikomu nie zaglądam w metrykę. Grunt, żeby mój zespół zrealizował wszystkie założenia. Nie muszę rozkładał na czynniki pierwsze możliwości Czermina. 

Zdecyduje to, jak pracowaliśmy w tygodniu i dyspozycja w dniu meczu – tłumaczy Leśniowski, który stale pogania swoich zawodników do mocniejszej pracy. – Dopóki będę tu trenerem, to będziemy mocno harować. Chcę wykrzesać z chłopaków maksimum możliwości i dla nas poprzeczka ciągle musi iść w górę – zapowiada trener.

Udany powrót Mazurka
Trzy punkty z Radomyśla Wielkiego wywiózł zespół z Raniżowa. Do składu Raniżovii wrócił grający trener Waldemar Mazurek. – Bez niego nie wygrywamy – zaznacza Jan Samojedny, działacz Raniżovii, który długo pamiętał "Małemu" fakt, że nie wystawił się w zremisowanym meczu z Wilgą Widełka. – To nie kurtuazja. Po prostu z Waldkiem w składzie nasza gra wygląda zupełnie inaczej – zaznacza. Raniżovia postawiła Radomyślance twarde warunki. 

Wynik otworzył Bartek Zimny. – Ze skrzydła piłkę dośrodkowywał Marcin Pietrucha, a Bartkowi pozostało ją dobić. Od bramki dzieliło go jakieś 5 metrów – wspomina. Raniżów podwyższył na 0:2 po stałym fragmencie gry. Po "nakładce" sędzia podyktował rzut wolny pośredni z dwunastu metrów. – Liczyliśmy, że będzie karny, ale chłopaki zamienili tę sytuację na gola. Adrian Żabiński strącił piłkę, a Pietrucha uderzył precyzyjnie po ziemi – dodaje. Po tym golu miejscowi rzucili się do odrabiania strat. Radomyślanka przeważała, a Raniżovia szukała swoich szans w kontrach. – Mieliśmy trzy sytuacje. Może nie takie "setki", ale na 80 procent. Załatwić sprawę mogli Hajkowicz, Wróblewski i Zimny – ocenia. Według działacza Raniżovii nasz zespół zasłużył na trzy punkty. – Byliśmy lepsi, szczególnie było to widać w pierwszej połowie. 

Owszem, po przerwie Radomyślanka nas przycisnęła, ale nie pękliśmy – cieszy się Samojedny. W najbliższej kolejce Raniżów spotka się z Ostrovią Ostrowy Baranowskie. – Jesteśmy faworytem, liczę na zwycięstwo – zapowiada Samojedny. – Łatwo nie będzie – tonuje nastroje trener Mazurek.

Zakręt Wilgi
Kolejna porażka dała do myślenia działaczom i trenerowi Wilgi Widełka. Zespół Pawła Skupińskiego uległ u siebie Chemikowi Pustków i coraz mniej realne wydaje się wyjście Wilgi ze strefy spadkowej przed końcem tej rundy. Goście spod Dębicy szybko objęli prowadzenie. Najpierw wykorzystali gapiostwo Widełki przy rzucie rożnym, a za chwilę stratę przy wyprowadzaniu piłki. Przy stanie 0:2 Wilga ruszyła do ataku, ale brakowało wykończenia. Z dystansu tuż obok słupka uderzył Łukasz Gaweł, a strzał Bartka Sałaty z około 12. metrów został zablokowany przez obrońcę z Pustkowa. 

Widełka po przerwie ruszyła mocniej do przodu, a goście po kontrze zdobyli trzeciego gola. Pozytywną zmianę dał Dominik Guzior, który tuż po wejściu na boisku trafił do siatki. Młody wychowanek Wilgi uderzył z blisko po rzucie rożnym. Dla 17-latka było to pierwsze trafienie w seniorskiej piłce. – Wiem, że trzeba walczyć o miejsce w składzie, a ostatnio rzadko trenuje ze względu na naukę. Chce grać więcej, pojawię się na dwóch ostatnich meczach – zapowiedział Guzior. Widełka w najbliższej kolejce spotka się z Radomyślanką, w której gra trzech były graczy Wilgi: Łukasz Cetnarski, Stanisław Pastuła i Stanisław Pruś. Ten ostatni w Widełce, podobnie jak w Radomyślu łączy grę z rolą trenera.
 
Miły prezent swoim kibiców znów sprawiła Ostrovia. Zespół Roberta Szalonego ograł wyżej notowaną Olchovię. – Nie mogę narzekać, bo wygraliśmy, zdobyliśmy ważne punkty, ale przy 3:0 nie możemy pozwalać rywalowi zdobyć dwóch bramek – oceniał Szalony. Ostrowom zostały jesienią do rozegrania dwa derbowe boje. Najpierw z Raniżovią (pełny skład, wróci Jakub Maciąg) i potem u siebie z Widełką. – Chcielibyśmy zdobyć co najmniej 4 punkty. Tym bardziej że ostatnio punktują prawie wszyscy z dołu tabeli – zaznacza Szalony. 

Więcej w 44 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE