Jak sama mówi, nie zna najskuteczniejszej recepty na długowieczność. W życiu nie raz przeżywała trudne chwile. Być może ciężka praca w rolnictwie ją tak zahartowała.
Jako dziecko uczęszczała do dziewczęcej szkoły podstawowej mieszczącej się w Kolbuszowej. W okresie wojennym wyszła za mąż. Niestety, trzy miesiące po ślubie otrzymała wiadomość, że jej mąż zginął na wojnie. Kolejne lata do 1959 r. spędziła na Łotwie, trudząc się pracą na roli. Zamiłowanie do ogrodnictwa pozostało jej do dziś.
Pani Stefania od zawsze interesowała się książkami, w swoim życiu przeczytała ich bardzo wiele.