Sejm uchwalił nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która między innymi zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego. Za jej przyjęciem głosowało 356 posłów, 75 było przeciw, a 18 wstrzymało się od głosu. Nowelizacja trafiła do senatu.
Nowelizację poparło 176 posłów PiS oraz minister rozwoju Jadwiga Emilewicz z Porozumienia. Natomiast przeciw noweli zagłosowali wszyscy posłowie Solidarnej Polski. 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu, 2 było przeciw. Przeciwko noweli opowiedział się też między innymi był już minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski z Prawa i Sprawiedliwości. Czym jest słynna "Piątka dla zwierząt"?
Zakaz hodowli na futra
Nowelizacja wprowadza między innymi zakaz hodowli zwierząt na futra, z wyjątkiem królików. Nowela przyznaje prawo do rekompensaty z budżetu państwa z tytułu zaprzestania chowu lub hodowli zwierząt futerkowych.
Ubój rytualny ma być możliwy tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Kwalifikacje osób uprawnionych do uboju rytualnego, jego warunki i metody określać ma w drodze rozporządzenia minister rolnictwa w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych. Podmiotom wykonującym ubój rytualny ma przysługiwać rekompensata z budżetu państwa z tytułu ograniczenia lub zaprzestania tej działalności.
Nie do cyrku
"Piątka dla zwierząt" wprowadza także zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych i usuwa cyrki z listy podmiotów, które mogą sprowadzać zwierzęta z zagranicy. W nowelizacji zmienione zostały ponadto definicje "kota rasowego", "kojca" i "kolczatki".
Przepisy zakazują bowiem trzymania zwierząt domowych na uwięzi na stałe oraz używania kolczatek. Jeżeli pies jest uwiązany na łańcuchu, długość uwięzi musi wynosić minimum sześć metrów i zapewniać zwierzęciu korzystanie z powierzchni co najmniej 20 mkw. "Piątka" zabrania trzymania zwierząt domowych na uwięzi dłużej niż 12 godzin w ciągu doby.
Czytaj również: 13 osób zakażonych. Z jakich są gmin?
Do kojca
Przepisy określają również warunki trzymania zwierząt w kojcu, w zależności od wysokości zwierzęcia w kłębie. Dla zwierząt o wysokości do 50 cm w kłębie powierzchnia kojca nie może wynosić mniej niż 9 mkw. W przypadku zwierząt o wysokości od 51 do 66 cm w kłębie powierzchnia kojca musi wynosić co najmniej 12 mkw. Powyżej 66 cm wysokości zwierzęcia w kłębie powierzchnia kojca nie może wynosić mniej niż 15 mkw.
Wśród nowych przepisów znalazł się także zapis, że opiekę nad bezdomnymi zwierzętami realizują gminy oraz organizacje społeczne, zajmujące się statutowo ochroną zwierząt, działające nie dla zysku. Przepisy nakładają też na lekarzy weterynarii obowiązek kontroli schronisk dla zwierząt raz na kwartał.
W przypadkach gdy dalsze pozostawienie zwierzęcia u właściciela zagraża jego życiu lub zdrowiu, właściwa organizacja, w asyście policji, strażnika gminnego lub lekarza weterynarii, odbiera zwierzę i zawiadamia władze samorządu. Kosztami akcji służb ma być obciążony właściciel. W przypadku nieuzasadnionej interwencji kosztami obciąża się właściwą organizację.
Dodatki dla opiekunów
Wprowadzone mają zostać także dodatki dla opiekunów zwierząt, które były wykorzystywane np. przez policję, wojsko czy Straż Graniczną. Wysokość takiego dodatku w rozporządzeniu określa rząd, dodatek byłby wypłacany do śmierci zwierzęcia, nad którym sprawuje się opiekę.
Poprawki premiera
W poniedziałek, 12 października, poprawki w nowelizacji ogłosił premier Mateusz Morawiecki i nowy minister rolnictwa, Grzegorz Puda. Wśród nowych propozycji rząd dopuszcza m.in. utrzymanie uboju rytualnego w przypadku drobiu oraz przesuwa termin wejścia w życie przepisów dotyczących ferm futerkowych (od stycznia 2022 roku). Ma też powstać Państwowa Inspekcja Ochrony Zwierząt, która będzie kontrolowała rolników i ich hodowle. - Chcemy to uczynić, aby producenci, przedsiębiorcy rolni, hodowcy, zarówno zwierząt futerkowych jak i w związku z ubojem rytualnym mogli się lepiej przygotować - mówił premier Morawiecki.
Senacka komisja rolnictwa odrzuciła nowelizację ustawy w całości.
Zobacz także: Wypadek na DK 9 w Kupnie. Wezwano śmigłowiec
Rolnicy protestują
Rolnicy w całej Polsce protestują przeciwko nowelizacji ustawy. Nasza redakcja dowiedziała się nieoficjalnie, że rolnicy z powiatu kolbuszowskiego również planują protesty przed biurem poselskim Zbigniewa Chmielowca, przy ul. Mickiewicza w Kolbuszowej. Na tę chwilę nie wiadomo, czy do nich dojdzie. Rolnicy prawdopodobnie czekają na decyzję senatu oraz sejmu.
Czego najbardziej obawiają się rolnicy i hodowcy? Mówią oni zgodnie, że likwidacja działu specjalnego w rolnictwie niesie za sobą daleko idące skutki. Jeżeli zakaże się w Polsce hodowli zwierząt na futra, mogą upaść przez to mniejsze fermy drobiu czy producenci zboża. Rolnicy zgodnie podkreślają, że działy rolnictwa są ze sobą ściśle powiązane. Jeżeli zlikwiduje się jeden, może za nim polecieć lawina.
To nie jest jedyna obawa polskich rolników. Ich zdaniem hodowla bydła mięsnego może zawisnąć na włosku. Bez uboju rytualnego w Polsce hodowla bydła oraz drobiu oraz zapotrzebowanie na żywiec spadnie. Rynki, o które zabiegali przedsiębiorcy wiele lat, głównie muzułmańskie, ale i europejskie, odpadną.
Pojawia się kolejne pytanie, co przetwórcy mięsa zrobią z resztkami poubojowymi drobiu, którymi żywią się miliony zwierząt futerkowych? Ceny drobiu i bydła zdaniem hodowców spadną, ale nie w sklepie, tylko u rolnika.
Co na to poseł?
O nowelizację ustawy zapytaliśmy Zbigniewa Chmielowca, posła na Sejm RP, który zagłosował za poprawkami.
Nasz rozmówca podkreślił, że nowelizacja ustawy "Piątka dla zwierząt" będzie całkowicie zmieniona. Parlamentarzysta zaznaczył, że we wtorek (13 października) nad tą nowelizacją obradował senat. Poseł z powiatu kolbuszowskiego jest zdania, aby z nowelizacji usunąć ubój rytualny - Jestem przeciwnikiem likwidacji uboju rytualnego. Miałem od początku co do tego wątpliwości - mówi. Zbigniew Chmielowiec jest za tym, aby fermy futerkowe w perspektywie czasu przestały funkcjonować.
W środę, 14 października przeszły, choć z istotnymi modyfikacjami, dwa najbardziej kontrowersyjne zapisy: zakaz hodowli zwierząt na futra i ograniczenie uboju rytualnego (z wyłączeniem drobiu).
Nie przyjęto za to sejmowych propozycji zmieniających zasady odbioru interwencyjnego przez organizacje prozwierzęce.
Łącznie Senat rozpatrywał 62 poprawki. Na koniec głosowano nad przyjęciem całości po poprawkach: za było 76 senatorów, przeciw 11, a 10 osób wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa wróci do Sejmu, który senackie poprawki może jeszcze odrzucić.
Bolesław Wójcicki, były hodowca i właściciel fermy zwierząt futerkowych z Kolbuszowej:
- Fermę zlikwidowałem trzy lata temu. Uważam, że nowelizacja tej ustawy to skrajnie chory pomysł. Jeżeli hodowca ma z tego pieniądze, to dba o te zwierzęta. Rynek nie lubi próżni, jeżeli będzie popyt na skóry, to ktoś je wyprodukuje. Jeżeli u nas w Polsce zamknął fermy, to Białorusini, Rosjanie, Ukraińcy przejmą klatki, założą hodowle i będą hodować zwierzęta futerkowe w skrajnych i nieodpowiednich warunkach. Niech oni się zajmą tymi psami, które stoją na metrowym łańcuchu i mieszkają w beczce. To jest ustawa skrajna. Masa rolników przeżyje to w straszny sposób - mówi były hodowca zwierząt futerkowych.
Nasz rozmówca wspomina, że po likwidacji ferm futerkowych ucierpią też inne działy rolnictwa. - Polska konkuruje na rynkach ceną. Jeżeli zakazano by uboju rytualnego, to wpłynęłoby to w bardzo dużym stopniu na rolników. Spadnie popyt, spadnie cena i rolnik musi na tym stracić - zauważa.
- Utylizacja odpadów poubojowych, które są wykorzystywane na fermach, do karmienia zwierząt futerkowych, będą musiały być zutylizowane w inny sposób. Wpłynie to negatywnie na środowisko - dodaje.
Grzegorz Braun, poseł na Sejm RP:
- W myśl tej ustawy jak wam się ukochana sunia oszczeni i będzie miała tak ze cztery szczeniaczki, to jest urocze i w jakimś kojcu będzie mieszkać, to ustaliliście takie normy, że na sunie 9 mkw plus na szczeniaczka po 4,5 mkw, to razem daje 27 mkw. To trzeba wynająć osobne mieszkanie na mieście, żeby nie narazić się na wjazd policji o 6 rano. To jest amok, jesteście niebezpieczni. Macie w pogardzie własność, wolność, pracę Polaków, ponieważ większość z was z uczciwej pracy się nie utrzymywała, ponieważ większość z was żyje od żłobka do nagrobka na państwowym, ponieważ większość z was nie orała, dosłownie lub w przenośni, dlatego tak lekko przychodzi wam urzędasom, lokalnym, regionalnym, warszawskim i stołecznym wyrzucanie do śmieci dorobku pokoleń i jeszcze upokarzanie do tego ludzi, którzy ośmielają się być u siebie, na swoim, kontynuując tradycję swoich dziadów
- mówił ostro w sejmie Grzegorz Braun, poseł z Podkarpacia.