Prezes biogazowni w Dzikowcu na spotkaniu pojawił się po raz pierwszy. Podczas poprzedniego zebrania (24 czerwca), gdzie gościli również mieszkańcy, obecni byli jedynie oddelegowani wykonawcy inwestycji. Na spotkaniu lipcowym, z powodów zdrowotnych, nieobecny był wójt gminy, Józef Tęcza.
Prezes Posielski, po przedstawieniu się i słowach wstępu, odpowiadał na zadawane przez radnych pytania. A było ich wiele.
Biomasa lub ziarno
Sporo miejsca w dyskusji poświęcono korzyściom, jakie budowa dwóch biogazowni, miałaby przynieść miejscowym rolnikom. Jedną z opcji dla gospodarzy byłoby oddanie obornika, a w zamian za to interesanci otrzymaliby poferment. Za rozwiezienie produktu na swoim polu rolnik otrzymałby dopłatę.
Poza tym inwestor jest zainteresowany skupowaniem biomasy z kukurydzy. Przykładowa cena sieczki kukurydzianej to 100 zł za tonę. Przy polu o wielkości 1ha, na ogół (w zależności od urodzaju i pogody w danym roku) mamy ok. 45-60 ton takowego surowca.
- W granicach 5 tysięcy z hektara przy tej cenie za sieczkę, jest do osiągnięcia dla rolnika - wyjaśniał podczas lipcowego spotkania wykonawca inwestycji.
Pozostaje skalkulować, co się bardziej w danym roku opłaca: uprawa kukurydzy na ziarno, czy na biomasę.
Umowa na skup
Radni obawiają się, że inwestor będzie skupował biomasę od rolników z innych gmin, przez co tutejsi gospodarze nie skorzystają na inwestycji. Jednak prezes podkreślał, że zależy mu na tym, aby skupować biomasę jak najbliżej swojej biogazowni. Dodatkowo wykazał zainteresowanie współpracą wieloletnią, stałą i jest otwarty na sporządzenie odpowiednich umów z gospodarzami.
- My chcemy oprzeć biogazownie na substratach, które są tutaj dostępne i to będzie dla mnie priorytet, na tym nam bardzo zależy - mówił inwestor.
Złotówka
Biogazownia podczas pracy wytwarza ciepło. Można je rozdysponować dla gminy, zamiast ogrzewania centralnego. Wystarczy wybudować odprowadzanie w kierunku wybranych budynków. Według prezesa gmina mogłaby starać się o dofinansowanie unijne, aby ten cel zrealizować. Sam zapewnia, że oddałby ciepło za "symboliczną złotówkę".
Stare warunki
W kwietniu tego roku do gminy wpłynęło pismo o zmiany warunków zabudowy biogazowni. Według niego miały być wprowadzone unowocześnienia w technologii. Sprawa została wstrzymana na parę miesięcy. Inwestycja ma swoje terminy, więc prezes zadecydował, że budować będzie według planu sprzed 8 lat.
Dlaczego wniosek został wstrzymany na tak długo? O to zapytaliśmy. Pracownik gminy Dzikowiec poinformował nas, że jedna ze stron (a stronami były obydwie spółki biogazowni oraz wójt gminy) nie wyraziła zgody na zmiany, więc wniosek był niekompletny i nie można było go przyjąć.
Obecnie został on wycofany. Biogazownia zatem budowana będzie według starego planu. Inwestycja ma powstać do 31 grudnia tego roku.
Jerzy Sito, radny gminy Dzikowiec, o inwestycji:
- Od 2012 roku toczy spór między mieszkańcami a ówczesną władzą. Władza zaczęła nam narzucać z góry, że to dla nas będzie dobre. My jako społeczeństwo, mieszkańcy, nie chcemy tej biogazowni
Kazimierz Posielski, prezes spółki Galaauto:
- Nie miałem świadomości, że mieszkańcy sprzeciwiają się biogazowni. Kupiłem gotowy projekt i ten projekt w jakiś sposób doprowadziłem do końca. Jeśli chodzi o gminę i otoczenie, to znam kilka gospodarstw w samym Dzikowcu, a w gminie kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, które są bardzo zainteresowane pracą ze mną.
