- Dla nas to będzie duża strata – mówią mieszkańcy sołectwa, do których dotarła informacja o dalszych losach wyremontowanego za miliony złotych obiektu. - Ten pałac służy nie tylko uczelni, ale i nam, zwykłym ludziom – zaznacza nasza rozmówczyni.
W Weryni od kilku tygodni mówi się o tym, że Uniwersytet Rzeszowski, który ma tutaj siedzibę zamiejscowego wydziału, powoli się "zawija". Sami przedstawiciele URZ ograniczają się jedynie do jednozdaniowej wypowiedzi. - Sprawa jest w toku i póki trwa, nie udzielamy żadnych informacji – powiedział poproszony przez nas o komentarz Maciej Ulita, rzecznik prasowy rzeszowskiej uczelni.
Dziesięć lat starań
Potomek Tyszkiewicza o pałac upomniał się w grudniu 2006 roku. Chce go odzyskać, próbując unieważnić przejęcie zabytku. W 1944 roku weszły w życie przepisy dekretu o reformie rolnej i na ich podstawie Skarb Państwa stał się właścicielem nieruchomości. Według przodków Tyszkiewiczów doszło do tego bezprawnie.
Sprawę badał najpierw Wojewoda Podkarpacki, do którego potomek hrabiego skierował wniosek o wydanie decyzji, że zabytkowa nieruchomość wraz z parkiem i zabudowaniami nie podpadały pod działanie wspomnianego dekretu. - Według twierdzeń wnioskodawcy zespół pałacowo-parkowy nie był wykorzystywany gospodarczo i miał charakter rezydencyjny – mówi Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzecznik prasowy Wojewody Podkarpackiego.
Po ośmiu latach wojewoda wydał decyzję: nieruchomość została legalnie przejęta przez Skarb Państwa. Na tym jednak bój o spadek się nie skończył. Przodek hrabiego od tej decyzji odwołał się do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ten z kolei, końcem maja tego roku, stwierdził że wojewoda racji nie miał. Minister nie tylko uchylił w całości decyzję wojewody, ale również określił, o odzyskanie których części nieruchomości w Weryni może ubiegać się w dalszym czasie przodek Tyszkiewiczów.
Więcej w 28 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie