Pracownicy Oddziału Nefrologii i Dializoterapii:
- Odszedł na wieczny dyżur nasz drogi szef, ceniony i oddany chorym lekarz. Człowiek o wielkim sercu oraz wrażliwej na cierpienie i krzywdę ludzką duszy. Leczył pacjentów z pasją, nikomu nie odmówił pomocy, dla wielu był ostatnią deską ratunku. Mógł być wzorem do naśladowania dla współczesnych medyków.
Wielką radością dla pana doktora było to, że syn poszedł w jego ślady, był tak bardzo dumny z niego. Kiedy w naszym oddziale powstało ognisko zachorowania, większość z nas była chora. Jednak przebieg choroby u samego ordynatora był bardzo ciężki. Jego syn Mirosław czuwał przy nim bez przerwy, dzień i noc, do momentu przekazania go do oddziału zakaźnego.
Panu doktorowi Maziarzowi zawdzięczamy bardzo wiele, leczył naszych rodziców, nasze dzieci i nas. Wypisał receptę, obejrzał badania, przyjechał na wizytę domową, nigdy nie okazywał zmęczenia, nie wymawiał się brakiem czasu. Taki był dla nas. Pan doktor był niezwykle życzliwy dla wszystkich współpracowników, był naszym przyjacielem.
Odznaczał się dużą wrażliwością, był wielkim miłośnikiem teatru i muzyki. Koncerty, spektakle, fotografia to była jego ulubiona odskocznia od dnia codziennego. Sam też lubił śpiewać, przy każdej nadarzającej się okazji imienin czy urodzin. Zadziwiał nas ogromną energią, życiowym optymizmem i tak wielką chęcią do życia.
Ogromna pustka w murach naszego oddziału, trwająca już od kilku tygodni, miała się wypełnić wraz z powrotem pana doktora. Niestety nie wypełni się. Pozostaną nam setki fotografii, którymi obdarzył nas szef. Cały personel czuje się zaszczycony, że mógł pracować i uczyć się od tak wspaniałego człowieka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.