Wśród lasów Puszczy Sandomierskiej i marnej jakości pól Płaskowyżu Kolbuszowskiego przy drodze wojewódzkiej 875 rozpościera swoje podwoje wieś Siedlanka.
Wieś powstała około roku 1598 i była własnością Mieleckich, Lubomirskich i Tyszkiewiczów. Obecnie liczy 690 mieszkańców. Nie ma u nas wielkiego przemysłu i szeroko rozwiniętego rolnictwa, a pracujący dojeżdżają do Mielca i Kolbuszowej.
NIE BOGACTWEM SIĘ SZCZYCIMY TYLKO ZGODĄ I DZIAŁANIEM
Już w roku 1910 staraniem mieszkańców zawiązano się Kółko Rolnicze, które prowadziło własny sklep oferujący nie tylko artykuły spożywcze i naftę potrzebną do oświetlenia, ale również pośredniczył w rozprowadzaniu nasion, nawozów sztucznych i niektórych maszyn rolniczych.W roku 1937 działacze tego kółka założyli Ochotniczą Straż Pożarną. W tych czasach organizacje te tworzyli i członkami byli mężczyźni, ale i panie nie zasypywały gruszek w popiele i praktycznie od roku 1950 r. zaczęły się organizować i na przekór mężom spotykać i działać. Pierwszymi widocznymi na zewnątrz działaniami było organizowanie się do wspólnych działań najbardziej potrzebnych na owe czasy gospodyniom wiejskim. Były to kursy doskonalące i poprawiające jakość życia na powojennej, biednej wsi galicyjskiej. Odbywały się, więc kursy: gotowania, pieczenia ciast, kroju i szycia. Gospodynie prowadziły wspólny odchów kurcząt i gęsi, współpracowały z agronomami w sprawie upraw w ogródkach przydomowych nowoczesnych, niestosowanych dotąd warzyw i owoców, wykorzystania ich w swojej kuchni i jadłospisie, a także nowoczesnego nawożenia tych upraw.
Wspólne akcje dla ciała zaowocowały działaniem dla ducha. Ten ochoczy duch mienił się utworzeniem około roku 1956 grupy kolędowej, przedstawiającej przedstawienia świąteczno–noworoczne, a po 2-3 latach zawiązała się grupa teatralna, odgrywająca przedstawienia nie tylko dla współmieszkańców, ale odgrywane też były dla sąsiadów w okolicznych, bliższych i dalszych miejscowościach. Są wspominane do dziś przez tych, którzy je oglądali, nimi się zachwycali.
WIEŚ BIEDNA, ALE KOLOROWA I ZADBANA
Działania sprzed kilkudziesięciu lat w trochę może zmienionej formie, prowadzone są do dziś przez kolejne następczynie. Nadal w życie społeczności wplatają się działania kobiet, które zawsze starają się, aby nic bez nich się nie działo. Uwity wieniec dożynkowy, zorganizowany pokaz z konsumpcją tradycyjnego jadła, zaśpiewana stara piosenka babci czy pastorałka dziadka to nasza sprawa. Że drzemią w nas ukryte talenty, więc je wykorzystujemy i się nimi chwalimy. Spisane i odgrywane przez panie przedstawienie jasełkowe, ocalone od zapomnienia, to radość dla wszystkich, nasza spuścizna. Naśmiewanie się z samych siebie, scenki kabaretowe pisane i przedstawiane to nasze przełożenie na zdrowe podejście do samych siebie i otaczającego świata, a już od prawie 20 lat tworzymy zespół śpiewaczy, śpiewamy dla siebie i dla wszystkich, którzy chcą słuchać.
DZIEŃ DZISIEJSZY I PROGNOZY NA JUTRO.
Trzy lata temu podjęłyśmy decyzję o zarejestrowaniu koła w ARMiR. Po wieloletnim prowadzeniu go przez panią G. Chmielowiec prowadzenie przejęła koleżanka J. Guzior.Zmieniły się potrzeby, postrzeganie pewnych spraw i potrzeb, nowym młodym okiem spojrzenie na działanie.
Tak jak dawniej matki tak teraz ich córki, wnuczki i prawnuczki włączają się do działania. Nikt się nie uchyla, wszyscy chcą pracować i tak od ponad 25 lat, co najmniej raz do roku jechać na jednodniową wycieczkę. A Koło liczy teraz 78 osób.
Tekst: KGW Siedlanka
Komentarze (0)