Przed Raniżovią spokojna zima. Nawet gdyby zespół nie zapunktował w meczu z Chemikiem, nie byłoby powodów do obaw, ale w starciu z niżej notowanym rywalem beniaminek nie pokpił sprawy. – Ostrzegałem chłopaków, że Chemik ma nóż na gardle i nie odpuści. U nas jednak mobilizacja była na odpowiednim poziomie – zaznacza trener Mazurek.
Raniżovia potwierdziła, że jej wcześniejsze wyniki nie były dziełem przypadku. Już na początku meczu Krystian Rembisz (po podaniu Pawła Hajkowicza) pokonał bramkarza gości, ale sędzia Bartosz Opiela dopatrzył się spalonego. Potem Chemik próbował zaskoczyć nasz zespół oskrzydlającymi akcjami, ale obrona kierowana przez Adriana Żabińskiego spisywała się bez zarzutu.
Nasz zespół wyszedł na prowadzenie po zmianie stron. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłkę głową do siatki skierował Robert Micek. Chemik mógł wyrównać, ale solidny strzał jednego z zawodników gości obronił Mateusz Kozioł. – "Koza" pokazał klasę również przy stanie 2:0, ale interwencja przy stanie 1:0 miała szczególnie znaczenie – zaznaczał Mazurek. Następnie dwie bramki zdobył Hajkowicz.
Więcej w 47 numerze Korso Kolbuszowskie