reklama

Pies przygarnięty jest wierniejszy

Opublikowano:
Autor:

Pies przygarnięty jest wierniejszy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIChoć działają dopiero od lipca ubiegłego roku, na swoim koncie mają już pomoc przy ponad dwudziestu adopcjach. Wolontariusze z przytuliska w Majdanie Królewskim pomagają i otwierają innym serca na miłość do czworonogów.

Ania, Julka i Tomek – trójka wolontariuszy, którzy bezinteresownie pomagają znaleźć nowe domy porzuconym, bezdomnym psom. Choć nie mieszkają na miejscu, z potrzeby serca są tutaj w każdy weekend. Psy karmią, wyprowadzają na spacer i najprościej w świecie mówiąc, o nie dbają.

Propozycja dla gminy
Jak mówi Julka, jedna z wolontariuszek, na pomysł pomagania bezpańskim psom wpadła wraz z panią Bożeną, która jest wolontariuszką w przytulisku w Nowej Dębie. - Miałam zrobić zdjęcia kojcom, a przy okazji sfotografowałam psy – opowiada Julka, która przyznaje, że już wtedy pomyślała o pomaganiu także tym psom w majdańskiej gminie. - Później razem z panią Bożeną pojechałam do gminy z pytaniem i prośbą. Zaproponowałyśmy, że zajmiemy się psami tak, jak w Nowej Dębie. W ten sposób zaczęliśmy wspierać majdańskie przytulisko – dodaje. Wkrótce na Facebooku powstała strona przytuliska. To na niej można zobaczyć wszystkie psy, którym pomagają wolontariusze.

Skrupulatni opiekunowie
Na tę chwilę w przytulisku przebywa siedem czworonogów: piękny Azar, pies w typie owczarka, Łajka - wesoła łaciata suczka, Czaki - psiak, który jest uwielbia się przytulać, Zenia- starsza spokojna dama idealna dla starszej osoby, Gufi - bardzo przyjacielski rudy psiak, Bursztynek- mały pies, który idealnie nadaje się na towarzysza dla drugiego psa oraz Tofik - oddany towarzyski psiak. Od stycznia tego roku nowy dom znalazło już sześć psów.

Wolontariusze choć nie są tutejsi, tutejszymi się czują. -  Do przytuliska przyjeżdżamy czasem w soboty, niedziele, a nawet w poniedziałkowe poranki spędzamy tutaj czas – mówi Ania. Widać, że wolontariusze kochają zwierzęta. Ania ma dwa psy i kota. Julka z kolei w domu ma dwa koty, psa i szczury. Dziewczyny zgodnie przyznają, że pies przygarnięty jest bardziej wierny, bo potrafi docenić, że go ktoś zabrał do siebie.

Zanim wolontariusze powierzą komuś danego pieska, jak sami przyznają, dużo się zastanawiają. Przed ostateczną adopcją dużo rozmawiają i dyskutują. - Zastanawiamy się, czy potencjalny właściciel jest odpowiedni dla danego psa i czy pies pasuje do przyszłego pana. Sprawdzamy, jakie warunki właściciel przygotował dla czworonoga i jakie ma do niego podejście. Na wstępie zadajemy jedno zasadnicze pytanie: czy zamierza trzymać go łańcuchu – opowiada Ania. - Pytamy też, który pies się mu podoba. Sprawdzamy, czy pies jest dla niego odpowiedni, bo nie każdy pies nadaje się do mieszkania - dodaje.

Wolontariusze znają się na rzeczy. Potrafią doradzić i dopasować psa do człowieka. - Był u nas taki starszy pan z Rzeszowa, któremu spodobała się Łajka i to ją chciał adoptować. Łajka jest młodym, energicznym pieskiem, dlatego wprost powiedziałam panu, że Żabka będzie dla niego lepsza, bo jest spokojniejsza. Właściciel jest teraz szczęśliwy. Co trzy tygodnie robi mu badania, sprawdza, czy z nim wszystko dobrze, rozmawia i śpi z Żabką – opowiada wolontariuszka Ania. Zdaniem wolontariuszy najlepszymi właścicielami dla psów są osoby, które uważają go za pełnoprawnego członka rodziny.

Więcej w 14 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE