reklama

O czym marzą nasi samorządowcy?

Opublikowano:
Autor:

O czym marzą nasi samorządowcy?  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCISzkolnictwo, handel i rolnictwo - takie tematy przewinęły się na ostatniej sesji rady miejskiej. Jakie sugestie i opinie mieli samorządowcy po przedstawionym raporcie o stanie gminy Kolbuszowa?

- W zasadzie mam podobne zastrzeżenia jak i w ubiegłym roku. Demografia nie wskazuje na to, że nagle poprawi się sytuacja w szkołach - zaczął dyskusję radny Krzysztof Wójcicki i dodał: - Nie muszę przypominać, że mamy około 1 nauczyciela na 10 uczniów. 

Samorządowiec zwrócił także uwagę na dość dużą rozbieżność między subwencją a wydatkami na jednego ucznia. 

- Jest to spowodowane tym, o czym rozmawiamy już od jakiegoś czasu, że państwo liczy subwencję na klasy, które mają 25 dzieci, a my niestety "prowadzimy" klasy, gdzie jest po kilkoro dzieci - nadmienił członek prezydium. 

Wójcicki ma nadzieję, że po komisji oświaty będą pracować nad tym tematem i może wreszcie uda się ruszyć z miejsca i wypracować jakąś koncepcję, która by zmieniła sieć szkół i poprawiła tę sytuację. - Subwencję mamy na poziomie 18 mln zł, a wydatki 35 mln zł - zaznaczył Krzysztof Wójcicki. 

10 uczniów na nauczyciela

Samorządowiec zwrócił także uwagę na bardzo duże wydatki na pomoc społeczną, na którą przede wszystkim przekłada się program plus. - Ponad 19 mln złotych w naszej gminie to ogromna kwota, która tutaj zostaje i wpływa na napędzanie gospodarki - kontynuował Wójcicki - Mam nadzieję, że obecna sytuacja w kraju nie spowoduje mocnego zahamowania tego trendu - dodał.

Krzysztof Wójcicki podkreślił, że sytuacja demograficzna i to, ile "kosztują" szkoły, i to jak wygląda bilans, są nadal mocno niekorzystne. - Z tego raportu nie wynika, że się coś poprawi, jeżeli sami nie zaczniemy podejmować decyzji. Dlatego gorąco zachęcam całą radę, abyśmy zaczęli na ten temat myśleć i planowani to lepiej - apelował.

Sieć szkolno-przedszkolna w gminie Kolbuszowa obejmuje 17 placówek publicznych (11 szkół i 6 przedszkoli). - Wszystkie szkoły posiadają pracownie komputerowe i dostęp do Internetu. Są dobrze wyposażone w pomoce dydaktyczne oraz sprzęt sportowy niezbędny do prowadzenia zajęć edukacyjnych - czytamy w raporcie za 2019 rok. Placówki publiczne (szkoły i przedszkola) liczą 2 625 uczniów. Liczba nauczycieli na etacie wynosiła 257.  

 - Kwestia jest problemowa, dlatego tym bardziej musimy nad nią dyskutować. Albo zamkniemy ten temat na najbliższe trzy lata, albo się za to weźmy. Po to jesteśmy radą, aby te spory rozstrzygnąć - dodał Piotr Panek, radny z Kolbuszowej Dolnej.

 

Bez komentarza

 

Odnosząc się do wypowiedzi swojego przedmówcy, Krzysztof Wilk zaznaczył, że w oświacie dzieje się niedobrze, jeżeli chodzi o koszty, które należy ponosić. Niemniej jednak oświata to nie tylko nauczyciele i dzieci. - Sama szkoła to coś więcej niż pieniądze - podkreślał przewodniczący rady. Jego zdaniem demografia nie dotyczy tylko małych miejscowości czy małych szkół, a tyczy się wszystkich placówek i sołectw. Zauważył też, że we wszystkich szkołach spadła liczba dzieci.

- Patrząc na przyszłość, nie możemy robić czegoś, co okaże się krzywdzące dla miejscowości, które tworzą swoją tradycję. Podejmują decyzję o reorganizacji, a w perspektywie likwidacji, to jest działanie, które przeciwdziała tym miejscowościom. Daleko idąc, pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze - dodał Krzysztof Wilk z Domatkowa.

 Zdaniem radnego Wilka ważniejsze są uwarunkowania środowiskowe i odpowiedzialność za rozwój miejscowości. - Dzisiaj w dobie COVID-19 małe szkoły mają większą możliwość funkcjonowania niż większe placówki, gdzie trzeba robić większe ograniczenia, żeby spełnić warunki kształcenia, takie jak rekomendowane są przez Ministerstwo Zdrowia - nadmienił Wilk.  

Potrzeb inwestycyjnych na terenie naszej gminy Kolbuszowa jest sporo. - Absolutnie nie zgodzę się z tym, co mówi przewodniczący, że pieniądze to nie wszystko. Podejrzewam, że będzie pan do końca bronił swojej miejscowości, według mnie zupełnie niesłusznie - włączył się do dyskusji radny Michał Karkut z Kolbuszowej Górnej.

W swojej wypowiedzi podkreślił, że zestawienia jasno pokazują, jeżeli nie ma dzieci, to szkoły same się zamkną. - My musimy dojrzeć to tych decyzji. Jeżeli pan przeanalizuje budżet, zobaczy pan, ile kosztują nas szkoły. Jeżeli komisja oświaty i my radni nie podejmiemy konkretnych decyzji w pewnych kwestiach, to za chwilę nie będziemy mieli czym rządzić. Nie będziemy mieli na pewno pieniędzy na świetny pomysł nad uporządkowaniem handlu i z wieloma inwestycjami na terenie gminy Kolbuszowa - podkreślił Karkut. 

Przewodniczący Wilk nie odniósł się do słów radnego z Kolbuszowej Górnej. 

 

Stworzyć warunki

 

 Podczas sesji radny Mirosław Karkut przypomniał, że złożył na ręce przewodniczącego rady interpelację związaną z gminą. 

 W związku z wydarzeniami ostatnich miesięcy, zagrożeniem epidemiologicznym i zamrożeniem gospodarki mieszkańcy naszej gminy zetknęli się z palącym problemem mającym ujemny wpływ na jakość ich życia i funkcjonowania lokalnego biznesu, brakiem placu targowego z prawdziwego zdarzenia - pisał w swojej interpelacji radny Mirosław Kaczmarczyk z Kolbuszowej.

- Przed przystąpieniem do działań zmierzających do opracowania koncepcji zagospodarowania, kluczowym rozstrzygnięciem jest to, czy mają funkcjonować dwa place targowe jak dotychczas, czy wolą społeczeństwa jest zorganizowanie i zainwestowanie w jeden plac targowy - czytamy w odpowiedzi z kolbuszowskiego magistratu.

Ta interpelacja jest owocem mnóstwa rozmów i głosów ludzi, którzy wybrali nas na swoich przedstawicieli. Jest to problem palący i jestem przekonany, że wspólnie uda nam się wprowadzić rozwiązania, które będą faktycznie służyły ludziom. Nie jest to wielka inwestycja, a pomoże  podniesie jakość życia mieszkańców naszego miasta i gminy. 

 - Problem ten od wielu lat przechodzi przez nasze rozważania i dyskusje, żeby zorganizować place targowe z prawdziwego zdarzenia - przypomniał Krzysztof Wilk. Niemniej jednak to wymaga ogromnych pieniędzy, a także rozważenia tego w sposób koncepcyjny i strategiczny na daleko idącą przyszłość. - Ale kiedyś trzeba zacząć, żeby skończyć. Perspektywa takich inwestycji to działanie planowe, które musimy kiedyś rozpocząć - dodał przewodniczący prezydium.

 

Ciągle o pieniądzach 

 

- Burmistrz powiedział, że mieszkańcy powinni współuczestniczyć we współrządzeniu miastem, kreślić plany - zaczął Kaczmarczyk. - Rynek, targ to jest serce miasta, było tak od założenia nie tylko Kolbuszowej, ale wielu innych miast. Trochę to smutne, że przez 30 lat nie udało nam się stworzyć prawdziwego miejsca, gdzie mieszkańcy Kolbuszowej mogliby się spotkać z przyjemnością - mówił Mirosław Kaczmarczyk. Jako przykład odniósł się do francuskich targów, ludzie nie przychodzą tylko po świeże produkty, ale porozmawiać, spotkać się i wymienić uścisk dłoni.

- Koronawirus minie i mam nadzieję, że za parę lat spotkamy się wszyscy i pogratulujemy sobie, że stworzenie zielonego rynku z prawdziwego zdarzenia było świetnym pomysłem i trafioną inwestycją. A czy wielkich pieniędzy to wymaga? Ja myślę, że wymaga to odwagi. Trzy lata, które nam zostały, z pewnością wystarczą do stworzenia zielonego rynku z prawdziwego zdarzenia, czego wszystkim mieszkańcom i radnym życzę - podsumował radny Kaczmarczyk.

Wilk, odnosząc się do przedmówcy, powiedział, że są miejscowości, które rozwijają się z dużo mniejszą dynamiką niż Kolbuszowa i jej sołectwa. - Zostało nam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia - przyznał Wilk i dodał: - To, co zrobiliśmy przez 30 lat, zasługuje na pozytywną ocenę. Znacząca część z nas aktywnie uczestniczy w zmienianiu rzeczywistości. Trzeba pamiętać, że zrobionych jest bardzo dużo poważnych inwestycji. 

Kaczmarczyk, upierając się, że ma rację, podkreślił, że mieszkańcom brakuje miejsca na zielony rynek. - Jest to nasze zaniedbanie, a zaniedbania trzeba usuwać. Wspomniał pan o wielkich pieniądzach, a mnie zainspirował burmistrz na ostatniej komisji finansów, mówiąc o równie potrzebnej inwestycji budowie parkingu wielopoziomowego - przypomniał. 

Przy tym temacie szef gminy wspomniał o partnerstwie z kapitałem prywatnym. - Przecież podobną koncepcję można stworzyć dla budowy zielonego rynki i myślę, że przyniesie to naszej gminie dochody, które będziemy mogli przeznaczyć na oświatę, na rzeczy, których nam brakuje - nadmienił radny Mirosław Kaczmarczyk. 

 

Co z rolnikami?

 

Przysłuchujący się dyskusji radnych, Julian Dragan z Weryni dodał, że najbardziej krzywdzącym dla rolnika jest po prostu pozostawienie rolnictwa samemu sobie. Zaznaczył, że handel na rynku kwitłby, gdyby nie sklepy wielkopowierzchniowe i fala produktów z Zachodu. - To jest taki problem, który będzie nas przytłaczał, jeśli powstaną następne markety, na pewno ten handel upadnie śmiercią naturalną, bo mało kto będzie korzystał z targowiska - powiedział Dragan. 

Jego zdaniem tematyka dbałości o wieś zginęła. - Nie widzę możliwości rozwoju przy takiej konkurencji, jaka teraz jest w rolnictwie. Żyjemy, produkujemy i jakoś sobie radzimy, ale na rynek ciężko się wybić naszym produktem - podkreślił radny z Weryni. - Myślę, że małe przedsiębiorstwa i możliwości rozwojowe rolnictwa dadzą możliwość funkcjonowania polskiej wsi - dodał. 

Dragan zaznaczył, że najbardziej zniechęcające dla rolnika jest to, że nawet gdyby chciał coś wyhodować, musi bardzo się natrudzić i przewidzieć wiele czynników, chociażby to, że pogoda czy zwierzyna leśna może zniszczyć plony. - Pomysł radnego Kaczmarczyka jest jak najbardziej trafny, tylko jeszcze trzeba zadbać o rolnictwo i o wieś, żeby później ten produkt można było sprzedać - podkreślił Julian Dragan. 

Mirosław Kaczmarczyk dodał także, że ludzie coraz bardziej potrzebują zdrowej żywności. Na całym świecie działają takie rynki i nie upadają. Wręcz przeciwnie, przynoszą dochody zarówno miastu jak i samym producentom żywności. 

- W 1992 roku wspólnie z ośmioma kolbuszowskimi przedsiębiorcami złożyliśmy wniosek do urzędu miejskiego, którego burmistrzem był Kazimierz Czepiela, z prośbą o ogłoszenie przetargu i oddanie obydwu placów pod zarządzanie przedsiębiorców, którzy zgłosili się do tego, że chcą je prowadzić i zorganizować w sposób profesjonalny - przypomniał radny Józef Fryc z Kolbuszowej.

- Urząd miasta odpowiedział wtedy, że nie jest zainteresowany taką ofertą. Przez 30 lat kilka razy podchodziliśmy do tego targowiska, uważając, że jest to bardzo istotny element życia mieszkańców, zwłaszcza Kolbuszowej i do dzisiaj nam się nie udało - podkreślił Fryc. 

Subwencja i dotacja w ubiegłym roku wyniosła 18 595 830 zł.
Wydatki na oświatę 35 197 499 zł, w tym:
- majątkowe 660 576 zł
- rzeczowe 5 905 730 zł
- osobowe 28 631 193 zł
Subwencja i dotacja na 1 ucznia to 7 084 zł.
Wydatki na 1 ucznia 13 409 zł
Placówki niepubliczne (przedszkola) wydatki 2 928 832 zł, liczba uczniów 284.
Stypendia dla uczniów w 2019 roku wyniosły 349 690 zł (20 proc. udział gminy), liczba stypendystów to 363 uczniów.
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE