reklama

Nowa szkoła jazdy w Kolbuszowej. Rozmowa z instruktorem Adamem Warzochą

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Mówi się, że zdanie egzaminu na prawo jazdy to jeden z większych stresów w życiu. Jak sobie z nim radzić i jak się przygotować na jazdę z egzaminatorem? Z pomocą przychodzi Adam Warzocha ze szkoły jazdy Nitro. Rozmawiamy z nim m.in. o kulturze jazdy kierowców na naszych drogach.
reklama

Do zdania egzaminu na prawo jazdy można przygotować się w dwa miesiące. Jest to jednak indywidualna i ciężka praca kursanta. Fakt, egzamin to stres, ale nie taki, kiedy po otrzymaniu prawa jazdy trzeba wziąć odpowiedzialność za pasażerów jak i innych użytkowników drogi, wiedząc, że na miejscu obok kierowcy nikt w odpowiednim momencie nie naciśnie na hamulec.

Jakie ma pan doświadczenie?

- Jestem instruktorem 13 lat. Od 11 lat prowadzę swoją działalność. Mamy oddział w Rzeszowie, Głogowie Małopolskim i otworzyliśmy kolejny w Kolbuszowej. Oferujemy naszym kursantom możliwość zrobienia prawa jazdy każdej kategorii. 

Są jakieś ciekawostki z "życia instruktora", które opowiada pan swoim uczniom? 

- Jedna osoba po wyjeżdżeniu 120 godzin dalej nie zdała egzaminu na prawo jazdy. Ten przypadek pokazuje, że nie każdy nadaje się do prowadzenia samochodu. Inny przypadek, dojeżdżamy "elką" do samochodów, które stoją przed przejazdem kolejowym, kursant włącza lewy kierunkowskaz i je omija. Miałem taką sytuację, że kursant, wjeżdżając na osiedle, ustawił się za samochodami, które były zaparkowane i czekał, aż odjadą, myśląc, że był korek. Zawracanie pod prąd, jazda w lewo na rondzie. Jest tego sporo. 

Jak się zapisać do szkoły?

- Pierwszym krokiem jest wyrobienie profilu kandydata na kierowcę, w tym celu należy udać się do starostwa. To jest najważniejszy dokument, jaki musi mieć kursant chcący rozpocząć kurs. Wiąże się to z wykonaniem badań lekarskich u lekarza medycyny pracy. Kandydat musi mieć zdjęcie. Jeżeli przyszły kierowca nie ma ukończonych 18 lat, musi mieć zgodę rodziców. Trzy miesiące przed osiemnastką można zacząć robić prawo jazdy. Spokojnie, zawsze wszystko dokładnie tłumaczymy. 

Czego uczą się kursanci, którzy chcą zdać egzamin na prawo jazdy kategorii B?

- Nauka składa się z dwóch części, teoretycznej i praktycznej. Osoba, która ma już wyrobiony profil kandydata na kierowcę, nie musi brać udziału w części teoretycznej. Nie musi nawet zapisywać się do szkoły, żeby przystąpić do teoretycznego egzaminu państwowego. Po zdanym egzaminie szukamy ośrodka do zrobienia praktyki. Druga droga jest taka, że kursant ma do dyspozycji 30 godzin lekcyjnych i 30 godzin zajęć praktycznych, czyli jazdy. 

Jak wygląda pierwsza jazda, kiedy kursant wsiada za kierownicę?

- Przede wszystkim zaczynamy od zapoznania się z samochodem. Gdzie jest sprzęgło, hamulec, gaz, do czego służy kierownica i tak dalej. Chodzi o to, aby kursant nie bał się samochodu. To jest czas dla niego, żeby mógł się zapoznać z całym środkiem. Następnie ustawiamy sobie siedzenie, później lusterka, zapinamy pasy i odpalamy samochód i włączmy światła mijania. Zaczynamy od ruszania, instruktor tłumaczy, co to jest pół sprzęgło, dlaczego sprzęgło trzeba przytrzymać itd. Tłumaczymy biegi, które są mocnym biegiem, takim jak jedynka, które słabym takim jak np. piątka i przechodzimy do ćwiczeń - ruszanie i zmiana biegów. Chodzi o to, że samochód nabiera prędkości na odpowiednim biegu. Przede wszystkim na początku jazdy robiony jest wywiad, czy dana osoba miała styczność z samochodem, czy wcześniej jeździła. Nie ma co się bać. Zdarza się, że moi kursanci wcześniej próbują jeździć z rodzicami. Nie ma takiej potrzeby. Po to przychodzi się do szkoły, żeby nauczyć się jeździć. 

W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego teoria musi być zaliczona w ten sam dzień co praktyka?

 - Jest taka możliwość, ale się tego nie robi. Lepiej sobie to rozdzielić, w razie gdybyśmy jej nie zdali, jazda egzaminacyjna wtedy przepada. Egzamin teoretyczny składa się z 32 pytań. Za odpowiedź możemy uzyskać jeden, dwa lub trzy punkty - zależy od pytania. Trzeba mieć 68 punktów, żeby zdać, 74 punkty to maks, jaki można uzyskać. Nie można wracać do poprzedniego pytania. Im trudniejsze pytanie, to więcej czasu i wyższa punktacja. Mogą być symulacje, zdjęcia, filmy, czyste pytanie. 25 minut jest przeznaczonych na część teoretyczną. Pula wszystkich pytań, z których losowane są 32 pytania, liczy ponad dwa tysiące.

Po zaliczonej teorii przychodzi czas na praktykę. Z czym w tym przypadku należy się liczyć?

- Udajemy się do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, niekoniecznie musi to być Rzeszów, może być Tarnobrzeg, Krosno, Kraków, tutaj jest pełna dowolność. Zapisujemy się na egzamin państwowy. Trzeba zwrócić uwagę na to, aby zabrać ze sobą dowód osobisty lub paszport. Zdarza się, że kursanci mylą sobie daty albo godziny, wtedy ustalony wcześniej termin przepada. Dla świętego spokoju należy zjawić się kilka minut wcześniej niż wyznaczona godzina, żeby nas nic nie zaskoczyło po drodze. Ważne jest, żeby się nie spóźnić. Należy pamiętać, że jeżeli lekarz napisał, że musimy jeździć w okularach albo soczewkach, to musimy w nich być na egzaminie praktycznym. Jeżeli tak się nie stanie, kursant nie zostanie dopuszczony do jazdy. Niekoniecznie musimy brać ze sobą całą drużynę wsparcia. Nie musimy też się chwalić wszystkim dookoła, że przykładowo w piątek będziemy mieć egzamin. Wtedy będziemy czuć presję otoczenia. Nie sugerujmy się też głosami osób w poczekalni na temat egzaminatorów. Fajnym patentem jest kubek gorącej czekolady, która pomoże się rozluźnić. Godzina egzaminu też ma znaczenie. Lepiej planować to rano, kiedy się jest wypoczętym. Do popołudnia będziemy się dłużej stresować. 

Kiedy wiemy, że przychodzi nasza kolej do zadania egzaminu na prawo jazdy?

- Trzeba podkreślić, że to czysty przypadek, na którego z egzaminatorów trafimy. Osoba, która czeka już na jazdę, wyczytywana jest po numerze, który został nadany podczas ustalenia daty egzaminu. Nie usłyszmy więc swojego nazwiska.  Przede wszystkim bądźmy pewni siebie. Przygotujmy już dowód tożsamości, aby okazać go egzaminatorowi, żeby nie tracić czasu na szukanie go po kieszeniach czy torebce.

Teraz przychodzi czas na sprawdzenie znajomości samochodu przez zdającego?

- Dokładnie. Komputer losuje do pokazania jeden płyn i jedno światło. Może być też tak, że trafi się do wskazania sygnał dźwiękowy i światło. Na zaprezentowanie tych elementów zdający ma pięć minut. Następnie egzaminator ustawia samochód na tak zwanym łuku. W tym momencie zdający, wsiadając do samochodu, ustawia sobie siedzenie, lusterka, zapina pasy, sprawdza, czy drzwi samochodu są dobrze zamknięte, odpala pojazd, włącza świtała mijania, włącza pierwszy bieg, upewnia się o możliwości ruszenia, zwalnia hamulec awaryjny i wykonuje pierwsze zadanie. 

Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę?

- W nowych samochodach światła dzienne zapalają się automatycznie, jednak nie możemy na nich jeździć, kiedy pada deszcz lub śnieg. Były takie przypadki, że w okresach jesienno-zimowych egzamin nie był zaliczony dla osoby zdającej. Trzeba myśleć i nie dać się stresowi. Jeżeli będziemy robić wszystko tak jak na kursie, będzie sukces. 

Podczas egzaminu wyróżnia się tak zwane małe i duże błędy. Co to oznacza w praktyce?

- Duży błąd to taki, który przerywa egzamin. Na przykładzie łuku, jest to przejechanie linii pełnym obwodem koła, potrącenie pachołka lub tyczki, ewentualnie stworzenie zagrożenia. Mały błąd pozwala powtórzyć zadanie. Dzieje się tak, kiedy nie upewnimy się przed ruszeniem, najedziemy na linię, nie zmieścimy się w polu zatrzymania, brak będzie płynnej jazdy do przodu lub do tyłu i kiedy zgaśnie nam pojazd podczas ruszania. Egzaminator znowu ustawia samochód na początku łuku i powtarzamy zadanie. 

Później ruszanie pod górkę i wyjazd na miasto?

- Tak. Auto nie może się stoczyć więcej niż 20 cm i nie może nam zgasnąć silnik i zwróćmy uwagę na to, aby czerwona kontrolka hamulca awaryjnego się nie świeciła. Kiedy zdający zrobi to bezbłędnie, jazda po mieście trwa minimum 25 minut. Na egzaminie można robić błędy, nie trzeba się wtedy poddawać. W tym przypadku również obowiązują tzw. małe i duże błędy. Egzaminator nas o tym informuje, np. źle wykonał pan/pani zmianę kierunku jazdy w prawo, bo nie włączyliśmy kierunkowskazu. Dopóki nie popełnimy tego błędu jeszcze raz, to egzamin trwa. Jeżeli stworzymy zagrożenie np. przejeżdżając na czerwonym świetle, egzamin zostaje przerwany.

 Co jest najtrudniejsze dla kursantów?

- Przede wszystkim przełamanie strachu. Jak im nagadał wujek czy ciotka, że nie potrafi jeździć, że się do tego nie nadaje, to przychodzą z dużą obawą i strachem. Im bliżej egzaminu, to stres jest większy. Najtrudniejszym jest zmuszenie kursanta do tego, aby myślał. 

Załóżmy, że ktoś ma prawo jazdy, ale nie jeździ samochodem. Są różne sytuacje losowe i powiedzmy, że będzie musiał wsiąść za kółko. Czy może się do państwa zgłosić, aby wykupić sobie godziny jazdy z instruktorem, żeby sobie wszystko przypomnieć?

- Oczywiście. Często mamy u siebie takie osoby. Wtedy nie zakłada się "L" na dachu. Skupiamy się na obyciu z samochodem i technice jazdy. Godzina jazdy kosztuje 60 zł. 

Dużo czasu spędza pan w samochodzie, jakich mamy kierowców na drogach?

- Im dalej od większego miasta, tym gorzej z kulturą jazdy na drodze. Co do trasy Kolbuszowa-Rzeszów mogłoby być lepiej. Wyprzedzają na trzeciego, nie ma tej kultury jazdy. Ludzie nie mają świadomości, że jest inny uczestnik ruchu. Trzeba się czasami postawić na miejscu drugiego kierowcy. Jednak wszystko idzie w dobrym kierunku i poprawia się na pewno bezpieczeństwo. 

 Widać różnicę po wejściu nowych przepisów odnośnie pierwszeństwa pieszych i dojeżdżaniu do zderzaka?

- Widać, bo już w pierwszy dzień widziałem potrącenie na pasach. Jako kierowca wolałbym, żeby zostało tak jak było przedtem. Teraz jest tak, że np. Kowalski na prawym pasie się zatrzymuje, a Nowak, będąc na lewym, już nie. Piesi muszą tak samo uważać jak i kierowca. Nie mają oni też do końca świadomości, że samochód ciężarowy czy motocykl tak łatwo się nie zatrzyma. W strefie ograniczonej prędkości pieszy mógłby być przepuszczany, ale kiedy jedziemy np. ul. Warszawską w Rzeszowie 70 km/h i dla jednej osoby zatrzymuje się 20 samochodów. Kierowcy powinni zwrócić uwagę, że czas świecenia żółtego światła jest bardzo krótki. Trzeba jeździć z maksymalną dopuszczalną prędkością, nie blokować drogi i sprawnie opuszczać skrzyżowania czy ruszać ze świateł. 

Widać różnicę w zachowaniu kierowców, kiedy widzą "elkę"?

- Czasami inni kierowcy się niecierpliwą, ale większość z nich jest wyrozumiałych. 

Na co najczęściej narzekają kursanci?

- Często są to prozaiczne rzeczy, niekoniecznie związane z jazdą. Narzekają, że jest gorąco, na to, że coś im nie wychodzi. Ostatnio narzekali, że nie mogą chodzić do szkoły, że nie mają jak się spotkać z rówieśnikami, że maseczki trzeba nosić. Nie pamiętam, kiedy miałem sto procent frekwencji na zajęciach teoretycznych, wszyscy przychodzili, żeby tylko wyjść z domu. 

Na czym najczęściej nie zdają przyszli kierowcy?

- Jeżeli już zaliczy się wszystkie zadania na placu manewrowym, to w części praktycznej na mieście kończy się egzamin na wymuszeniach pierwszeństwa przejazdów, które biorą się ze złej oceny sytuacji na drodze. Znak stop, nie zatrzymanie się na strzałce warunkowej. 

Zdarzają się kolizje z "elką"?

- Ciągle, najczęściej są to najechania na tył, nawet na egzaminie się zdarzają. Nie ma kwartału żeby nie było kolizji. Nie ma się tym co przejmować, to już jest jakieś doświadczenie dla przyszłego kierowcy. 

Kto jest lepszym kierowcą, kobieta czy mężczyzna? 

- Nie ma to znaczenia. Wszystko zależy od charakteru danej osoby. Kobiety są bardziej zachowawcze na drodze.  

Macie starszych kursantów?

- Oczywiście. Trzeba im jednak poświęcić więcej czasu. Mieliśmy taką osobę, która uczyła się w naszym ośrodku, miała 65 lat i za pierwszym razem zdała egzamin na prawo jazdy. 

30 godzin nauki jazdy jest wystarczające? 

- Dla niektórych jest to nawet za dużo. Niektórzy z kursantów są po 20 godzinach przygotowani są do egzaminu państwowego.

Rola instruktora jest bardzo ważna. Na pewno musi być wyrozumiały, jaki jeszcze?

- Przede wszystkim trzeba mieć pokorę. Trzeba być cierpliwym i opanowanym. Najważniejsze, żeby lubić to, co się robi. 

Lubi pan to, co robi? 

- Uwielbiam to robić. To nie jest tylko nauka, później wchodzi się w relacje. Często rozmawiam ze swoimi kursantami o ich problemach. To też sposób na rozluźnienie sytuacji. Rozmawiamy o wszystkim. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama