Radnemu Janowi Puzio nie spodobało się to, że niektórzy urzędnicy i radni nazywają mieszkańców, którzy przychodzą do urzędu gminy, "petentami".
Bardzo złe słowo
- Miałbym taką prośbę, aby o mieszkańcach, którzy do gminy przychodzą, nie mówić "petenci". Bo petent, jeśli się zaglądnie do słownika, to jest ktoś, kto staje ukorzony (uniżony, przyp.red.) przed majestatem urzędnika, a to są dwa podmioty całkowicie równe - wyjaśnił przewodniczący rady gminy.
- Mieszkaniec nie jest petentem, on nie przychodzi błagać o załatwienie sprawy - zaznaczył. - Lepszym słowem jest "interesariusz", a najlepszym po prostu "mieszkaniec" - stwierdził.
Jak dodał, określenie "petent" jest bardzo nieodpowiednim w stosunku do mieszkańców, którzy przychodzą do gminy załatwić swoje sprawy. - W instytucji, którą kieruję (KRUS w Kolbuszowej), zabroniłem używania tego słowa w stosunku do rolników, którzy do nas przychodzą - dodał.
Radny: Przepraszam
Do wypowiedzi przewodniczącego rady gminy odniósł się Karol Ozga. - Odnośnie "petentów", jeśli obraziłem któregoś mieszkańca kraju czy Europy słowem "petent", bo do urzędu gminy przychodzą nie tylko mieszkańcy gminy Raniżów, ale i osoby spoza gminy, z terenu RP i spoza Polski, to przepraszam - stwierdził radny Ozga,
Co do powiedzenia miał wójt Grądziel w tej sprawie? O tym w aktualnym Korso