Temat zamknięcia ginekologii i położnictwa oraz oddziału noworodkowego pojawił się m.in. na ostatniej sesji rady miejskiej (15 grudnia). Do sprawy powrócił Waldemar Macheta, którego z kolei poprosił o to ginekolog, kiedyś związany z kolbuszowską lecznicą.
Droga przez mękę
W rozmowie z radnym Machetą, lekarz zwracał uwagę na trudną sytuację kobiet z powiatu kolbuszowskiego, które mają kłopoty z dostaniem się do specjalisty. - Ten lekarz poprosił mnie, żeby przekazać radnym, władzom gminy, bo jak powiedział, władzom powiatu nie ma sensu, że kobiety, powołując się na wcześniejszą znajomość i leczenie u tego specjalisty, żebrzą o przyjęcie - mówił samorządowiec.
Zaznaczył też, że coraz więcej osób na własnej skórze przekonuje się, że decyzja o zamknięciu oddziału ginekologicznego była pomyłką. - Chce potwierdzić to opinią pani, która jest związana ze środowiskiem medycznym i która sama była zwolennikiem tych decyzji, że skoro oddział źle funkcjonuje, to należy go zamknąć.
Tak się jednak zdarzyło, że ta pani ze swoją mamą, chorą, starszą osobą na wózku inwalidzkim pojechała właśnie w sprawach związanych z dolegliwościami ginekologicznymi. Powiedziała potem, że to była droga przez mękę, że przeżyła prawdziwy koszmar i teraz dopiero rozumie, jaki błąd był popełniony - wyjaśnił Waldemar Macheta.
Więcej w 51 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie