Poniedziałek, 14 lipca, godzina 22:51. Nieboskłon nad Kolbuszową rozświetlała kapsuła Dragon, powracająca z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To właśnie wtedy pani Estera, mieszkanka naszego powiatu, chwyciła za aparat i… udało się! – „Uchwycony powrót z Kolbuszowej o 22:51” – napisała w wiadomości do nas. I dodała: „Uchwycony powrót Sławosza na Ziemię. Cudowne niebo, piękny widok.”
Zobacz wideo naszej mieszkanki:
Widoczna na niebie kapsuła Dragon z misji Axiom-4, w której znajdował się polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski, oddalała się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Po niedzielnym oddokowaniu, kapsuła podążała niemal identyczną orbitą co ISS – co stworzyło idealne warunki do jej obserwacji z Polski. W szczególności – z centralnej części kraju.
W Kolbuszowej – mimo późnej pory – wiele osób spoglądało w niebo, aby choć przez chwilę dostrzec ślad po historycznym locie. Kapsuła Dragon poruszała się za stacją kosmiczną i choć była słabsza optycznie niż sama ISS, wciąż była wyraźnie widoczna dla cierpliwych obserwatorów.
Spektakularny powrót na Ziemię
Zaledwie kilka godzin po „kolbuszowskim przelocie”, we wtorek 15 lipca rano, Dragon z powodzeniem wszedł w ziemską atmosferę. Jak podał TVN24, po 22-godzinnym locie kapsuła rozpoczęła manewr deorbitacyjny. O 10:56 odłączyła się jej dolna część, a już o 11:27 – na wysokości ponad pięciu kilometrów – otworzyły się pierwsze spadochrony. Kilka minut później, o 11:32 czasu polskiego, Dragon wodował u wybrzeży Kalifornii.Załoga – w tym nasz rodak, Sławosz Uznański-Wiśniewski – bezpiecznie opuściła kapsułę po godzinie 12:20. Astronauta uda się teraz do Kolonii w Niemczech, gdzie przejdzie rekonwalescencję i badania w Europejskim Centrum Astronautów.
„Chwila, która zostanie w moim sercu na zawsze”
Jeszcze tego samego dnia, przed godziną 14, Sławosz Uznański podzielił się pierwszym wpisem po powrocie. „Chwila, która zostanie w moim sercu na zawsze. Dziękuję” – napisał na swoich profilach społecznościowych.To historyczny moment nie tylko dla polskiej nauki i astronautyki, ale też dla mieszkańców naszego regionu, którzy mogli go obserwować – dosłownie – na własne oczy. Dla pani Estery i wielu innych to był nie tylko widok – to była historia pisana światłem na nocnym niebie.
Komentarze (0)