Mieszkańcy trzech ulic złożyli skargę na burmistrza Kolbuszowej i urząd

Opublikowano:
Autor:

Mieszkańcy trzech ulic złożyli skargę na burmistrza Kolbuszowej i urząd  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Mieszkańcy ulic Goslara, Nadziei i Dembowskiego licząc na to, że długo oczekiwany remont przyniesie pożądany skutek, czekali na jego finisz. Wystające studzienki, rozkopane ulice to tylko niektóre z uciążliwości, z jakimi przyszło im obcować na co dzień.

Skarga, dotycząca nienależytej staranności, przewlekłej terminowości i braku rzetelności prac wykonywanych na wymienionych ulicach przy budowie kanalizacji, została napisana do przewodniczącego Rady Miejskiej Krzysztofa Wilka. Końcem lipca 2018 r. rozpoczęto prace przy demontażu starych kręgów betonowych i włożeniu nowych z rur plastikowych, składających się z dwóch oddzielnych ciągów kanalizacji - ciągu kanalizacyjne do zbierania nieczystością kanalizacyjnych i do odprowadzenia wody deszczowej.

- Prace były przeprowadzone powoli i w sposób niewłaściwy - uzasadniają mieszkańcy. - Pracownicy często byli przemieszczani w miejsca oddalone, ponieważ wykonawca prowadził różne inne inwestycje - wyjaśniają. Dochodziło do tego, że przerwa w wykonywaniu prac trwała nawet kilka dni, a mieszkańcy musieli borykać się z występującymi utrudnieniami. 

Z większej na mniejsze

Jak tłumaczą autorzy petycji, ze starej kanalizacji demontowano kręgi betonowe o średnicy 100 cm na ul. Nadziei, a na ulicach Dembowskiego i Goslara średnica wynosiła 60 cm. Następnie po demontażu ułożono ciągi z rur plastikowych na nieczystości o średnicy 20 cm, a dla wody opadowej o średnicy 25 cm.

- Z uwagi na fakt, że osoba projektująca całe przedsięwzięcie kanalizacji nie uwzględniła spadku między ulicami Nadziei a Żeromskiego, które po wykonanym pomiarze wynosi ponad 4 metry - tłumaczą mieszkańcy. Projektant nie uwzględnił powierzchni dachowych oraz ulicznych, po których woda spływa do instalacji burzowej. Na wymienionych ulicach znajduje się około 40 budynków mieszkalnych. - Główne zbiorowisko wody płynie do ul. Nadziei - skarżą się mieszkańcy. 

Rzecz w tym, że ułożona rura odbierająca o średnicy 25 cm nie jest w stanie pomieścić wody spływającej z ulicy Goslara i Dembowskiego, bo ma taką samą średnicę 25 cm Taka sytuacja powoduje zalewanie niżej położonych domów mieszkalnych na ul. Nadziei.

Po ulewach

W sierpniu po obfitych opadach deszczu zalane zostały podpiwniczenia domów. - Pracownicy urzędu chodzili po osiedlach i to z ich ust słyszeliśmy, że zalewanie waszym domów dopiero się rozpoczęło - cytują mieszkańcy. Jak przypominają, Jan Zuba, burmistrz również był na miejscu, gdzie zostały pozalewane budynki. - I chwała mu za to, podczas rozmowy z jego ust mieszkańcy słyszeli, że na ul. Nadziei zostanie położona druga rura do odprowadzenia wód  deszczowych w celu prawidłowego odbioru wody z Goslara i Dembowskiego - przypominają autorzy petycji.

Jak podkreślają, obietnica włodarza miasta złożona mieszkańcem to rzecz najważniejsza. Mieszkańcy liczyli na to, że szef gminy dotrzyma wypowiedzianego słowa, ale jak do tej pory na obietnicach tylko się skończyło. Anomalia pogodowe również przemawiały za tym, aby inwestor jak najszybciej skorygował swoje nietrafne decyzje i wymusił na projektancie naniesienie poprawek na wcześniejszym projekcie celem wyeliminowania powstałych nieprawidłowości.

 

Czekali i czekali

Jak mówią mieszkańcy, rozmowy z burmistrzem nie przyniosły żadnego efektu, a prace prowadzono według wcześniej sporządzonego projektu. Nie zareagowano na przedstawione wcześniej uwagi mieszkańców i w sierpniu oraz  we wrześniu ponownie zostały zalane posesje położone przy ulicy Nadziei. 

Po raz kolejny temat został przekazany szefowi gminy. Mieszkańcy prosili go, aby pochylił się nad wskazanym problemem po występujących ulewach. - Proszę sobie odłączyć rynny od kanalizacji burzowej, jak również zamurować w zamieszkałych domach kratki odpływowe - usłyszeli mieszkańcy odpowiedź włodarza. Jak czytamy dalej w petycji, mieszkańcy mieli nadzieję, że nowa kanalizacja rozwiąże problem. - Że będziemy mogli spać spokojnie, a nie budzić się i czuwać, kiedy zaczyna padać deszcz - nadmieniają mieszkańcy części miasta. 

Po zalaniach rozpoczęły się problemy związane z zagrzybieniem budynków. Zniszczeniu uległy też rzeczy w nich przechowywane.

Kto zawinił?

Zwracając się do Krzysztofa Wilka, przewodniczącego Rady Miejskiej w Kolbuszowej, autorzy pisma zaznaczają, że mają poważne zastrzeżenia co do rzetelności wykonywanej pracy przez wykonawcę. - Przy wykonywaniu prac zostały rozkopane nasze posesje, wjazdy nie zostały doprowadzone do stanu używalności, a użytkownicy budynków ponieśli dodatkowe koszty, aby mogli wjechać na swoją posesję - wyliczają. 

Przypominają także, że w umowie widniał zapis, że wjazdy zostaną doprowadzona do stanu sprzed rozpoczęcia prac. Problemów był ciąg dalszy. Przewlekłość pracy oraz zalegający beton na drodze wnosił się na posesję, nieodwracalnie brudząc kostkę brukową. Mieszkańcy przypominają, że przed położeniem rur plastikowych wykonawca nie wykonał podłoża piaskowego pod wykładane rury. Kładł je na wykopany wcześniej gruzach i zasypywał gruzami nie dając na wierzch powłoki piaskowej.

Kolbuszowianie wyliczają błędy. Zaznaczyli, że nie było synchronizacji robót. Prace przy kładzeniu krawężników odbywały się w porze zimowej i często przedłużało się z uwagi na brak ludzi do pracy. - To powinien być problem wykonawcy, a nie mieszkańców - podkreślają. Jak przypominają, odciążenie instalacji burzowej na ulicy Nadziei miało nastąpić poprzez włączanie do istniejącej już rury o średnicy 50 cm, według istniejącej mapy, na przedłużeniu ul. Dembowskiego, ale nie zostało zrealizowane. 

 

Tak ma być?

Na końcu ulicy Nadziei trzy budynki mieszkalne są podłączone oddzielną rurą odpływową o średnicy 40 cm. - Mamy wątpliwości, czy jest to zgodne z projektem - domniemają. Położona nawierzchnia asfaltowa zapada się, powstają wgniecenia od kół pojazdów. Usytuowane krawężniki przy ulicy Nadziei są zbyt niskie i przy położeniu drugiej nawierzchni asfaltu powodują zalewanie posesji. 

Po wykonanej pracy zapadają się studzienki na ul. Dembowskiego i Goslara.  - Podczas wykonywanych prac zostały pozaginane ogrodzenia posesji i do tej pory nie zostały naprawione -wypominają. Mieszkańcy przekazali do wiadomości przewodniczącego Wilka, że o tej sprawie powiadomią organy ścigania. - Zamieszkujemy w tych miejscach ponad 30 lat i podtopienia domów wystąpiły w latach 2018 i 2019 po budowie nowej kanalizacji - zaznaczają kolbuszowianie.

Na koniec wyjaśniają, że pierwszy raz w życiu widzą, aby wkładając tak duże pieniądze  podczas prac, zmniejszono przekroje rur kanalizacyjnych. 

Co na to urząd?

Skontaktowaliśmy się z urzędem w sprawie petycji mieszkańców. Między innymi dopytywaliśmy, jakie działania podjął urząd po interwencji? Jednak na tę chwilę magistrat nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Przedstawiciele magistratu nie potrafią również zająć stanowisko, jakie wnioski i ustalenia wysnuli po przyjeździe projektanta i firmy wykonującej pracę. 

Dopytaliśmy także, co zdecydowało o tym, że zamontowano rury o niższej średnicy niż były wcześniej? W najbliższy czwartek (21 listopada) spotkają się radni komisji skarg, wniosków i petycji, aby pochylić się nad tą sprawą. - Na tę chwilę nie zajmiemy stanowiska, radni muszą nad tym popracować - powiedział Krzysztof Matejek, sekretarz Kolbuszowej. Obiecał także, że po ustaleniach samorządowców dostaniemy odpowiedź na nurtujące nas pytania. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE