Wracasz do Wilgi w nowej roli. Ktoś cię zachęcał do podjęcia się pracy szkoleniowca czy sam poczułeś, że trzeba teraz się wykazać?
- Chciałbym się sprawdzić, wykazać i coś udowodnić, ale przede wszystkim chciałbym zachęcić miejscową młodzież do gry w piłkę, nie tylko na szkolnym orliku, ale również podczas większej presji, z czym związane są mecze ligowe. Jeśli chodzi o zachętę, to były głosy zarządu, aby coś zmienić w miejscowej piłce.
Zastanawiałeś się długo? Były obawy?
- Długo się zastanawiałem, a obawy są dalej, ale zobaczymy, co czas pokaże. Trzeba być dobrej myśli i mam ogromną nadzieję, że młodzież mnie nie zawiedzie. Dam jej szansę.
Wilga przejdzie teraz ogromne zmiany kadrowe. Teraz pierwszeństwo będą mieli mieszkańcy Widełki, ale oprócz tego szukasz też doświadczonych ludzi z zewnątrz?
- Myślę, że Widełka jest tak dużą miejscowością, że spokojnie powinniśmy zbudować odpowiednią kadrę. Oczywiście doświadczeni gracze byliby autorytetem dla młodych sportowców i motywacją. Jeśli chodzi o wzmocnienia z zewnątrz, to chyba już wystarczy, ten sposób budowania drużyny w Widełce nikomu nie przyniósł nic dobrego.
Za wami już pierwsze "rozruchowe" treningi. Jak z frekwencją? Młodzież się garnie czy trzeba ją zachęcać?
- Troszkę frekwencja zawodzi, ale myślę, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Więcej w aktualnym Korso.