- Wczoraj (22 czerwca) poczułam się bardzo źle. Nikomu tego nie życzę. Boli wszystko. Głowa, mięśnie, nerki. Mam wysoką gorączkę - mówi kobieta.
Mieszkanka Kolbuszowej zaraziła się najprawdopodobniej od swojej mamy, która przebywała w szpitalu w Jarosławiu.
- Na trzeci dzień miała zrobiony test, który wyszedł negatywnie. Piątego dnia powiedziała, że chce iść do domu na własne żądanie. Nikt jej nie powiedział, że powinna zostać i poczekać na kolejny test - mówi mieszkanka Kolbuszowej.
Starsza kobieta zaraziła nie tylko swoją córkę, ale i męża.
- Mama przechodzi chorobę niemal bezobjawowo. Inaczej jest w przypadku moim i mojego 92-letniego taty. Jest naprawdę ciężko. Nie wierzyłam, że tak to może wygląć. Naprawdę trzeba uważać - zaznacza nasza rozmówczyni.
Mieszkanka Kolbuszowej nie kryje oburzenia działaniem służby zdrowia.
- Zadzwoniłam wczoraj do sanepidu do Jarosławia. Kazano nam wezwać karetkę. Ratownik powiedział, że nie przyjadą, mimo że mój tata bardzo źle się czuje. Musiałam dzwonić na oddział zakaźny. Pobrano nam w końcu próbki. Dzisiaj przyszedł wynik. Wszyscy mamy koronawirusa. Teraz czekamy na przewiezienie do szpitala w Łańcucie - dodaje kobieta i mówi, że ma dowody na potwierdzenie tych słów. - Wszystko mam zapisane.
Mieszkanka Kolbuszowej miała zasiadać w jednej z obwodowych komisji wyborczej w mieście. Jak ustaliliśmy, w sobotę odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyła również nasza rozmówczyni. Teraz wszyscy członkowie komisji mają zostać objęci kwarantanną.
Jak mówi Elżbieta Koziarska, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego Delegatury w Tarnobrzegu, komisarz, który jest do tego kompetentny, odwoła te osoby ze składu komisji i powoła nową komisję.
Jak się dowiedzieliśmy, w spotkaniu brał udział również pracownik urzędu miejskiego (jedna osoba, a nie jak wcześniej informowaliśmy dwie), który został objęty kwarantanną.