"Takie rzeczy tylko w Kolbuszowej, "Kolejny drogowy bubel" - można było przeczytać dwa lata temu w internecie po zakończeniu przebudowy ul. 11 Listopada. To właśnie przy tym trakcie, w sąsiedztwie starostwa, rośnie dąb szypułkowy.
Urzędnicy z kolbuszowskiego magistratu chcieli, aby dąb, podobnie jak inne rosnące przy ulicy drzewa, został usunięty. Na to nie zgodziło się jednak starostwo.
W dokumencie, który podpisała wówczas Monika Wójcik - Nieznalska, kierownik wydziału ochrony środowiska w starostwie, można było przeczytać, że odmówiono gminie wycinki dębu szypułkowego ze względu na jego dobry stan zdrowotny oraz jego dużą wartość przyrodniczą i krajobrazową.
W ciągu kilku lat stan zdrowotny dębu się pogorszył. Prawdopodobnie miały na to wpływ przeprowadzone wokół niego prace związane z przebudową ul. 11 Listopada.
- Otrzymaliśmy zgodę na wycinkę tego dębu
- mówi nam Kazimierz Kret z Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej. Drzewo ma zniknąć z krajobrazu jeszcze w tym roku.
Jak wyjaśnia kierownik Monika Wójcik - Nieznalska, taką decyzję podjęto ze względu na bardzo słaby stan zdrowotny dębu. Dwa główne konary obumarły. Liście znajdują się jedynie na 20 - 30 proc. jego korony. System korzeniowy jest odsłonięty.
- To drzewo nie rokuje szans na przeżycie i stwarza zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego
- mówi przedstawicielka starostwa i przypomina o znajdującym się obok chodniku i ścieżce rowerowej.
Drzewo zniknie, ale w jego miejscu na zostać posadzony inny dąb. To warunek, jaki starostwo postawiło gminie Kolbuszowa.
Z kolbuszowskiego krajobrazu prawdopodobnie znikną również dwa wysokie drzewa rosnące przed Miejskim Domem Kultury. Zgodę na wycinkę gmina już ma, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęto.