Do tragicznego pożaru doszło w nocy z czwartku na piątek (3 - 4 listopada) w Nowej Wsi, koło Kolbuszowej. Ogień całkowicie zniszczył stodołę i stajnię. O tym pisaliśmy w artykule: Ogromny pożar w Nowej Wsi koło Kolbuszowej. Spłonęły zwierzęta i sprzęt
Życie na nowo po tragedii
Pożar zauważyła mieszkająca niedaleko kobieta, która zaalarmowała służby. Na miejscu znajdowali się również właściciele gospodarstwa, których obudziło światło płomieni. Na szczęście żadna z mieszkających obok osób nie odniosła obrażeń.Spalił się traktor, skuter i inne sprzęty oraz opał zgromadzony na zimę i ziemniaki. Żywcem spaliły się też trzy krowy, w tym jedna cielna, czteromiesięczne cielę, ponad 30 kur i trzy króliki.
Pomimo niewyobrażalnej tragedii państwo Zofia (71 l.) i Józef Bryk (74 l.) z Nowej Wsi nie tracą nadziei. Podkreślają, że chcą odbudować swoje gospodarstwo i zacząć żyć na nowo. Już teraz mają plany, że po odbudowaniu stajni, na wiosnę kupią krowę i kury. Pisaliśmy o tym tutaj: Zofia i Józef Bryk z Nowej Wsi zaczynają żyć na nowo po ogromnym pożarze, w którym zginęły ich zwierzęta
"Interwencja" w Nowej Wsi
Kilka dni temu w Nowej Wsi pojawiła się ekipa reporterów polsatowskiej "Interwencji". Materiał natomiast ukazał się w sieci dzisiaj (środa, 30 listopada). Co przed kamerami mówili mieszkańcy miejscowości?Mieszkańcy wspominali reporterom, że Jakub S. był bardzo aktywnym strażakiem. Kiedy zawyła syrena, w remizie pojawiał się jako jeden z pierwszych. Krótko wypowiedział się również przedstawiciel nowowiejskiej OSP.
- On był na Świerczowie strażakiem, a jest przepis, że może być w dwóch strażach. I tu też bywał na akcjach z nami. Jak tu był, to był "grzeczny" i ratował ludzi. Ale co się stało, to nie wiem
- powiedział dla Polsat News prezes OSP w Nowej Wsi.
Jak możemy usłyszeć w "Interwencji", pani Zofia i Pan Józef mieli konflikt z najbliższą sąsiadką. To babcia strażaka - piromana. Na pytanie, czy ten fakt mógłby mieć związek z podpaleniem, ma odpowiedzieć prokuratura.
- Ta sąsiadka nie jest do życia. Stale przestawia granicę w polu. Nie można gnojówki wywalić, obornika, bo jej śmierdzi. Sąsiedzi mają pretensje o wszystko, nawet, że gminną drogą się jeździ
- mówili reporterowi Zofia i Józef Brykowie.
Ekipa Polsat News rozmawiała również z ojcem podpalacza. Ten przed kamerami przyznał, że jego syn doświadczał hejtu ze strony państwa Bryków i to mogło zaważyć na jego zachowaniu.
- Był ze strony państwa Bryków hejt na mojego syna, doświadczyliśmy krzywdy, były komisje, kłótnie o miedzę, konflikty. Nie wiem, co zaważyło - słyszymy od ojca podpalacza
- powiedział w wywiadzie do "Interwencji"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.