W Porębach Dymarskich przez duże zalesienie i małe skupiska domów mieszkańcy często mają problemy z dzikimi zwierzętami, które zjadają ich plony. W minionym tygodniu nasz Czytelnik informował nas o swojej szkodzie. - Sarny i jelenie zjadły mi owies - mówił rolnik z Porąb. - Przyszedł do mnie przedstawiciel koła łowieckiego i stwierdził szkodę. Był sam. Nie było żadnego przedstawiciela z gminy - dodał nasz rozmówca.
Kto w Porębach
Jak informuje Ryszard Gurdak, prezes "Kniei", szacowanie u mieszkańca Porąb zakończyło się w środę, 22 sierpnia. Dodał również, że szacowaniem powyżej 150 m od zabudowań zajmują się koła łowieckie, natomiast, jeżeli pola uprawne znajdują się bliżej gospodarstw, wówczas szkodami zajmuje się Urząd Marszałkowski w Rzeszowie.
Zakończenie sprawy
Mieszkaniec gminy Cmolas przyznaje, że ma żal o czas i skomplikowane procedury dotyczące szacowania. - Sprawa się zakończyła - mówi rolnik. - Przedstawiciele z Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie wycenili jeden teren, a koło łowieckie drugi. Tylko że, jeżeli chodzi o szacowanie przez leśniczych, to był tylko jeden przedstawiciel. Nie było ani sołtysa, ani nikogo z gminy - informuje i dodaje, że jeżeli ktoś chce odzyskać pieniądze za szkody, to często musi je sam "wyszarpać". - Żeby dostać odszkodowania, to nie dość, że trzeba się nachodzić, to jeszcze trzeba się o te pieniądze wykłócić z kołem łowieckim. A przecież one mi się należą. Oni do odszkodowań to nie są chętni - kwituje Czytelnik.