Problem dojazdów do szkoły poruszyła na ostatniej sesji (30 sierpnia) w Cmolasie Teresa Maciąg, sołtys Porąb Dymarskich.
To duży kłopot w jej miejscowości z powodu małej liczby uczniów. - Nasi uczniowie nie mają żadnego transportu do szkoły - informowała sołtyska. - Jest ich ponad 15, a nie mają czym dojeżdżać. Co z autobusami? - pytała.
Od marszałka do starosty
- Przetarg ma dowóz uczniów do szkół gminnych wygrał PKS Rzeszów. Inna firma wygrała przetarg na dowożenie dzieci niepełnosprawnych do Mielca. Tam jeździ około siedmioro dzieci. Ale mamy problem z młodzieżą dojeżdżającą do szkół średnich w Kolbuszowej - mówił na sesji wójt Galek, dodając, że taki problem jest w całej gminie, zwłaszcza w miejscowościach "rozsianych" i przysiółkach. - Nikt nie chce, niestety, dołożyć do interesu - tłumaczył włodarz. - Piłka jest odgrywana od marszałka do starosty. Starosta chciałby zapełnić swoje szkoły naszymi uczniami z gminy, ale z drugiej strony uczniowie różnie dojeżdżają. Również samochodami i rowerami. Temat będę omawiał ze starostą - zapewniał wójt.
Podjudzanie
O opinię zapytaliśmy także starostę Józefa Kardysia. Jak się okazuje, były próby dowożenia młodzieży z różnych miejscowości. Jednak część uczniów dojeżdża do szkół średnich samochodami. Chętnych do jazdy autobusem jest za mało, dlatego starostwo stawia na powiększenie parkingów przy szkołach.
- To jest zwykłe podjudzanie na starostę przez samorządy gminne - powiedział starosta. - Starostwo dopłaca uczniom do biletów miesięcznych, a z ustawy o samorządzie gminnym wynika, że to właśnie gmina powinna zapewnić transport zbiorowy. Należy to do jej zadań, z których powinna się wywiązać.