Do budżetu gminy Cmolas postanowiono dołożyć kilka istotnych wydatków. 100 tys. zł gmina chce przeznaczyć na budowę placu zabaw w Jagodniku, natomiast o 385 tys. 956 zł zwiększono wydatki w oświacie na wypłatę tzw. czternastek dla nauczycieli za 2018 rok.
Jak poinformowała radnych Krystyna Róg, skarbnik gminy Cmolas, w wyniku dokonanych zmian zwiększono deficyt budżetu gminy o ponad 480 tys. zł - do kwoty 591,8 tys. zł.
Konieczna inwestycja?
Dwa kluby radnych, które działają na terenie gminy Cmolas, odniosły się do zaproponowanych przez administrację urzędu zmian. - W imieniu Klubu dla Porozumienia Gminy Cmolas wnioskuję o przyjęcie tego budżetu - mówiła Magdalena Szpyt, radna z Cmolasu. - Budżet, można stwierdzić, jest elastyczny, jest to budżet odpowiedzialny. Nie zadłużamy się coraz bardziej - podkreśliła przedstawicielka wsi.
Drugi klub, jakim jest "Głos Mieszkańców", nie do końca zgadzał się ze zmianami. - Chcieliśmy zapytać w imieniu klubu radnych o konieczność zwiększenia tego deficytu - dopytywał Stanisław Siębor, przewodniczący klubu. - To jest kwota niemała, bo ponad 400 tys. Deficyt zakładał 105 tys. - stwierdził radny z Porąb Dymarskich.
Rajca dopytywał także o konieczność inwestycji w Jagodniku. - Bo ta kwota się znacząco zwiększyła i czy nie można poczekać do przyszłego roku? No i druga dopłata wyrównawcza dla nauczycieli wynikła w ciągu dwóch tygodni. Czy nie można tego było przewidzieć już w grudniu? Chciałem zwrócić uwagę, że wstępujemy na niebezpieczny grunt, bo zaciągamy kredyty na konsumpcję, a nie na inwestycję. Te pieniądze po prostu przejadamy - tłumaczył swoje wątpliwości przedstawiciel Porąb.
Sprawa oczywista
Eugeniusz Galek, włodarz gminy, stwierdził, że konieczność wprowadzenia tych poprawek jest sprawą oczywistą. - Tak jak sprawą oczywistą jest wprowadzenie wydatków w oświacie, które wynikają wprost z ustawy dotyczącej pracy nauczycieli. W związku z tym tutaj sprawa jest poza dyskusją - podkreślił wójt.
Gospodarz gminy zastanawiał się, czy można było to wcześniej przewidzieć. - Nikt nie jest przewidujący. Tylko na podstawie dokumentów źródłowych w poszczególnych szkołach możemy mówić o konkretnych pieniądzach. Natomiast wprowadzenie kwot z sufitu wziętych w listopadzie czy w grudniu byłoby nieuczciwe w stosunku do rady - przedstawiał sytuację Galek.
Jak zaznaczył, budżet, jak każdy inny, jest budżetem elastycznym. - My teraz nie wiemy, jak będzie ostatecznie wyglądać dofinansowanie oświaty w 2019, my nie wiemy, czy na wszystkie inwestycje dostaniemy dofinansowanie. My nie wiemy, czy plac zabaw w Jagodniku załapie się na dofinansowanie do ministerstwa. Tym niemniej my jako gmina powinniśmy być przygotowani na każdą ewentualność. Taka jest rola budżetu, aby stworzyć możliwość pracy urzędowi gminy, na rzecz jak największej ilości pieniędzy z zewnątrz, jak największej ilości inwestycji zabezpieczając wydatki sztywne.
Dofinansowanie oświaty
Do dyskusji wtrącił się Andrzej Zagroba, radny z Cmolasu, pytając o wypłatę dodatków wyrównawczych dla nauczycieli. - Chciałbym podnieść kwestię dopłat do oświaty. One są konieczne i niezbędne, ponieważ rozwój oświaty jest jednym z najważniejszych zadań. Ale martwi mnie i niepokoi pokrywanie tych wydatków kredytem, bo w księgowości później, przy analizie kosztów, ten koszt nam się zwiększa o koszty odsetek - tłumaczył rajca i dodał: - Gdyby one były zaszeregowane w budżecie bieżącym, na które nie ma potrzeby zaciągania kredytów, wtedy unikamy kosztów kredytów, odsetek i całej obsługi wydatku. To nie jest inwestycja, to powinno być w zadaniu własnym gminy.
Eugeniusz Galek zaznaczył, że problem oświaty jest większy. Subwencja oświatowa pokrywa około 70 proc kosztów, jakie są w oświacie. - Prawdą jest, że nie dokładamy 380 tys. tylko dokładamy miliony. Niedofinansowanie oświaty w całej Polsce jest oczywiste, stąd protesty. Oświata wymaga nie tylko przeprowadzenia reform, ale nade wszystko trzeba zabezpieczyć pieniądze dla szkół - powiedział wójt.
Przeciwni poprawkom
- Jako klub radnych, jesteśmy przeciwni sposobowi wprowadzenia tych poprawek do budżetu - poinformował Stanisław Siębor i dodał: - Wydaje mi się, że kwota 400 tys. jest zbyt duża. Również ten tryb wprowadzenia tej inwestycji. Nie sądzę, aby o taką wartość wzrosły koszty tej inwestycji. Jesteśmy za budżetem, pod warunkiem, że przyszłoroczny budżet będzie zbliżony do realnego, który będzie później realizowany. Bo to są dość duże niespodzianki, nikt nie zagwarantuje, że ten deficyt na tym poziomie się nie zakończy kosztem wprowadzenia jakichś istotnych inwestycji. Jeżeli chodzi o autopoprawki, jesteśmy przeciw, jeżeli chodzi o budżet, jesteśmy za - skwitował przedstawiciel klubu "Głos Mieszkańców".
Eugeniusz Galek tłumaczył. że autopoprawki wynikają m.in. z aktów prawnych i działalności Regionalnej Izby Obrachunkowej. - Jak wiele budżetów pamiętam, to autopoprawki zawsze były - mówił. - Bo nie ma idealnego wyliczenia, tak jak zakłada prowizorium. Mamy nad sobą RIO, mamy ustawy. Autopoprawki zawsze były, są i będą, nie wynikają one z mojego "widzimisię", tylko z aktów prawnych i działalności nadzorczej RIO, ale mieszczą się w wymogach ustawy o finansach publicznych.
Finalnie za autopoprawkami było dziesięciu radnych. Pięciu było przeciw. Późniejsze głosowanie nad całym budżetem, do którego weszły poprawki, obyło się bez sprzeciwów. Został przyjęty jednogłośnie.