Seria kolizji na feralnym skrzyżowaniu trwa. 21 lutego kierowca renaulta, wyjeżdżając z podporządkowanej ulicy Grunwaldzkiej, nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu ulicą Obrońców Pokoju fiatowi. Doszło do zderzenia. 26 kwietnia kierująca fordem, podczas skręcania w lewo, nie ustąpiła pierwszeństwa i zderzyła się z prawidłowo jadącym volkswagenem. Po dziewięciu dniach doszło do kolejnej stłuczki. Kierująca daewoo tico, wyjeżdżając z parkingu, nie ustąpiła pierwszeństwa prawidłowo jadącemu volkswagenowi. Na szczęście w żadnej z tych kolizji nie ucierpiał człowiek. Nasi Czytelnicy nie mają jednak wątpliwości. - Najwyższy czas pomyśleć o tym, jak zabezpieczyć to miejsce, aby nie dochodziło do wypadków. Inaczej może się to skończyć tragicznie – alarmują.
Lustro, znaki i.... kolizje
Tak naprawdę, temat poprawy bezpieczeństwa na skrzyżowaniu ulicy Obrońców Pokoju z ulicą Grunwaldzką co jakiś czas wraca na sesje rady miejskiej i powiatowej. I tak już od ponad pięciu lat. W tej sprawie interweniowali m.in. Dorian Pik, Grzegorz Romaniuk czy Jarosław Ragan. Rozwiązaniem, które miało ułatwić widoczność dla kierowców wyjeżdżających z supermarketu, miało być lustro. O jego zakupie już w 2011 roku zadecydował starosta. Rok później, w ramach zwiększenia bezpieczeństwa, przed krzyżówką pojawiły się dwa nowe znaki. Jeden ostrzegający przed wypadkami, drugi ograniczający prędkość do 40 km/h. Dodatkowe oznakowanie miało spowodować, że kierowcy będą jeździć ostrożniej i ściągną nogę z gazu. Niestety, do kolizji mniejszych lub większych, dochodziło w dalszym ciągu.
Więcej w 20 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie