Od ilu lat prowadzi pan chłopaków, którzy zakończyli walkę w wojewódzkiej lidze młodzików?
- Przejąłem ten zespół dwa lata temu. Wcześniej prowadził ich Mateusz Kozioł. Dogadaliśmy się w klubie tak, że ja przejmę tę ekipę, a on bierze młodszych. Niektórzy moi zawodnicy trenują w naszym klubie już 5 lat. Można już coś od nich wymagać.
Dlatego nie kopiecie się w ligach okręgowych.
- Często w tych okręgowych rozgrywkach brakuje mocniejszej rywalizacji. Czasem bardziej wartościowy może być mecz kontrolny. W wojewódzkiej lidze mogliśmy spotkać się z mocniejszymi ekipami. Inna sprawa, że my stale potrzebujemy świeżej krwi, wzmocnień. Czasem miałem do 14 zawodników. W kategorii młodzika na boisku jest 9 chłopaków, a za dwa lata już u trampkarzy trzeba będzie grać po 11. Przydałby się szerszy skład.
I czas na treningi, i gry kontrolne?
- Również. Dlatego chciałbym, żeby nowi zawodnicy dołączali do nas jak najszybciej. Każdy "świeżak" musi mieć czas, żeby załapać, o co chodzi m.in. w grze na spalone. Łatwiej było dołączyć wcześniej w kategorii żaka lub orlika. U młodzika wymagamy już innego poruszania się po boisku. Ja to widzę na konkretnych przykładach. Jeden z naszych zawodników odpuścił treningi przez kilka miesięcy, wrócił i już widać, że jest mu trudniej. Inaczej zachowuje się na boisku niż reszta. Kluczem jest jednak trening i regularne występy. Nimi można wszystko nadrobić.
Ta drużyna jednak już coś potrafi.
- Mamy tu chłopców głównie z rocznika 2007, oni pracowali w klubie u Daniela Jamroza, Mateusza Kozioła. Możemy mówić już o postępach. Nie wszyscy rozwijają się tak samo. Teraz mocno widać różnice w rozwoju fizycznym.
Na tym etapie rozwoju piłkarskiego można się okrutnie pomylić, chcąc przewidywać dalszy rozwój dziecka.
- Tak, pamiętam, jak zaczynałem pracę z tą grupą, to miałem dwóch czy trzech mniej zaawansowanych piłkarsko chłopaków. Na przykład Krystian Blicharz w ciągu kilkunastu miesięcy nabył mnóstwo umiejętności. Tu bardzo dużo zależy od samych chęci zawodnika. Wiele może się zmienić w ciągu nawet jednej rundy. Chłopaki rosną, zmieniają się.
Cała rozmowa w aktualnym numerze Korso