Sokół w ostatniej kolejce mierzył się na własnym boisku z Orłem Przeworsk. Mistrz rozgrywek jarosławskiej klasy okręgowej przed tym spotkaniem miał punkt więcej od kolbuszowskiej drużyny. Pierwsza połowa pokazała, że nasz zespół czeka trudna przeprawa.
W jednej z pierwszych akcji meczu goście mieli niezłą sytuację bramkową. Napastnik gości przegrał jednak pojedynek jeden na jeden z bramkarzem Sokoła – Norbertem Królem. - "Królik" to klasowy bramkarz. Dopóki będzie chciał trenować i grać, to ma ogromny potencjał – przypomniał Sito.
Po wyrównanej pierwszej połowie trudno było wskazać zespół, który bardziej zasłużył na gola. W drugiej połowie Sokół załatwił jednak przeciwnika prostymi środkami.
Pierwszy gol to w największym stopniu zasługa Michała Mazurka. To on zainicjował i na zakończył soczystym strzałem akcję, po której Sokół wyszedł na prowadzenie. Najpierw minął dwóch rywali w środku pola, podał na skrzydło do Briana Dziedzica, a ten drugi odwdzięczył mu się dokładnym podaniem, po którym Mazurek pokonał Roberta Kurosza. Ten gol zmusił przyjezdnych do zaangażowania większej liczby zawodników w ofensywie. Dzięki temu kolbuszowianie mieli trochę więcej miejsca do wyprowadzenia szybkich kontr.
Szybkością i skutecznością błysnął wprowadzony po przerwie Dawid Maziarz. Przy pierwszym jego golu asystował mu Brian Dziedzic, a przy drugim Mateusz Prokop. Maziarzowi niedużo brakowało do tego, by zdobyć gola na 4:0, ale w dogodnej pozycji uderzył tuż nad poprzeczką.
Warto podkreślić, że po przerwie defensywa Sokoła spisywała się bez zarzutu. Orzeł praktycznie nie zdołał stworzyć sobie ani jednej dogodnej okazji. Zawodnicy nie ukrywali satysfakcji ze zdobytych punktów. – Są wyniki, bo mocno pracujemy na treningach – oceniał Brian Dziedzic.
Zespół ma powody do optymizmu, bo wygrał drugi mecz z rzędu. Wcześniej nasza ekipa pokonała na wyjeździe Przełom Besko. – Wygraliśmy w Besku w pełni zasłużenie. Można było tam odnieść zwycięstwo w większym rozmiarze, ale to nie ma znaczenia, czy wygrywamy 1:0 czy 3:0 – ocenia Łukasz Gorzelany, obrońca Sokoła.
– Orzeł nie był słaby. W pierwszych 15 minutach rywale "siedli" na nas i nie mieliśmy łatwo. Dobrze, że udało nam się wyjść na prowadzenie. Świetnie wszedł Dawid Maziarz, zdobył dwa gole – oceniał Gorzelany.
Zdaniem obrońcy naszej drużyny, Sokół nie musiał mieć tak długiej serii porażek. – Brakowało umiejętności, może szczęścia, rywale też byli mocniejsi, ale nie uważam, że zasłużyliśmy na tyle strat. Co najmniej w dwóch meczach mogliśmy coś więcej ugrać. To już było, minęło. Najważniejsze to, co przed nami – podkreśla Gorzelany.
Więcej w aktualnym Korso