- Nie spotkałem tak dobrze czytającej grę zawodniczki jak Oliwia - mówi trener Sybickiej

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

- Nie spotkałem tak dobrze czytającej grę zawodniczki jak Oliwia - mówi trener Sybickiej - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SPORT - Pracuję jako trener 40 lat. Nie spotkałem tak dobrze czytającej grę zawodniczki jak Oliwia – przyznaje Włodzimierz Pikulski, trener MKT Stalowa Wola, opiekun młodej tenisistki z Kolbuszowej.

  • Ile lat już pan prowadzi Oliwię?

- To już piąty sezon naszej współpracy.

  • Wszyscy widzą, że ma talent. Co ją jednak wyróżnia z tłumu dzieci, które mają talent?

- Widzę w niej ogromny potencjał. Na pewno wiele kwestii związanych z fizycznością, motoryką ma we krwi, ale motorykę i tak można zawsze wyrobić, wyćwiczyć. Głowy jednak się nie da, a ona ma głowę do tenisa.

  • Co to znaczy?

- Wybiera rozwiązania, które nie zawsze były ćwiczone na treningach. Co ważne, są to warianty wykonane prawidłowo, skutecznie. W kreatywny sposób podejmuje decyzje, wiele spraw robi instynktownie i podejmuje dobre decyzje, choć często są one niełatwe. Wiele spraw można wyćwiczyć, a Oliwia wykonuje też trudne elementy z techniki specjalnej i dobrze czyta grę. To wszystko siedzi w głowie zawodnika.

  • Jak wygląda trening?

- Praca z Oliwą daje mi satysfakcję. Pracuję jako trener 40 lat. Nie spotkałem tak dobrze czytającej grę zawodniczki jak Oliwia i mającej tak dużo pomysłów. Świetne dla mnie, jako trenera, jest to, że dziewczyna wyjątkowo szybko się uczy. Jej pamięć mięśniowa jest błyskawicznie uruchamiana. Wykonuje ćwiczenia i nie musimy ich poprawiać. Następuje szybka automatyzacja. Nasze dyskusje, rozmowy są zawsze spokojne. Każda informacja, jaką przekażę, jest szybko przyswajana i wykonywana. Moi wychowankowie zdobyli ponad 20 medali mistrzostw Polski, ale praktycznie wszystkich musiałem uczyć tenisowego rzemiosła, automatyzacji ruchu. Wiele spraw wypracowaliśmy na podstawie wielu powtórzeń.

  • Nie tylko Oliwia może robić postępy

- Ale ona ma to coś. Elementy, które wypracowaliśmy, umie sprytnie wkomponować w trakcie meczu, a to jest często najtrudniejsze. Nawet, gdy mecz jest trudny, to ona wyciąga "z kieszeni" odpowiednie rozwiązanie.

  • Nie ma pan możliwości oglądania jej wszystkich startów.

- Żałuje, że nie mogę być z nią na turniejach, ale z drugiej strony to może i dobrze, że mnie nie ma. Być może moja obecność by ją stresowała. Zawsze uczę swoich młodych wychowanków samodzielności. Trener może dużo podpowiadać, ale to dziecko musi wiedzieć, co ma do wykonania. Oliwia wie, jak przygotować się do meczów. Od rozgrzewki, przez grę, po poturniejowe rozciąganie.

  • Jak wygląda analiza jej turniejów?

- Mamy materiały z jej spotkań. Trochę na podstawie statystyk, trochę na podstawie materiałów wideo analizujemy elementy taktyczne. Jestem w kontakcie z jej mamą, Agnieszką. Dużo dyskutujemy, jak jest problem, wątpliwość, to dzwonimy do siebie.

  • Trzynaste miejsce w rankingu skrzatek to pewnie powód do dumy.

- Ranking jest istotny, ale nie mniej ważny jest rozwój umiejętności. Razem z Jarkiem Wołąsewiczem z Polskiego Związku Tenisowego stale oceniamy postępy Oliwii. Stawiamy konkretne cele. Mamy metody oraz środki, by się rozwijać. W tym roku chcielibyśmy wejść do pierwszej "10" rankingu i być może uda się to już we wrześniu. Chcemy również wyruszyć na zagraniczne turnieje po Europie. Była już na turniejach w Czechach i zebrała pochlebne opinie.

  • Dziewczynka ma dopiero 11 lat.

- I wiemy, na co ją stać. Dajemy sobie czas na realizację poszczególnych celów. Jak coś nie wychodzi, to korygujemy to. To już taka bardziej profesjonalna praca. Mam doświadczenie z prowadzenia w zawodowym tenisie Wojciecha Kowalskiego. Przerobiłem to również w kadrach narodowych. Mogę teraz wykorzystać to doświadczenie z pracą z Sybicką.

  • MKT Stalowa Wola to wystarczający ośrodek na jej talent?

- Ma tutaj świetne warunki. W Stalowej Woli mamy jeden z najlepszych ośrodków w Polsce. 4 korty halowe, 12 otwartych, dobrych sparingapartnerów i dobre środowisko.

  • Za wcześnie, żeby mówić o przenosinach do szkoły sportowej w dużym mieście?

- Niemożliwym jest wręcz, by dziecko w tym wieku zostało wysyłane do innego miasta, innych ludzi. Z drugiej strony, ja nigdy nie zabraniam ani nie odradzam rodzicom zmiany klubu. Jeśli ktoś uważa, że może rozwijać się w innym klubie, to nigdy takiej osoby nie blokujemy. Czasem młodzi wychowankowie od nas odchodzą i po roku wracają. Jeśli będzie taka perspektywa, uruchomię swoje znajomości w akademiach tenisowych i jej pomogę. Teraz jest raczej za wcześnie. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE