Zespół po sezonie opuścił trener Stanisław Prus, który dogadał się z klubem z Raniżowa. Prawdopodobnie razem z nim z drużyny odejdzie jego szwagier, obrońca Stanisław Pastuła, ale nie to jest teraz zmartwieniem dla działaczy Huraganu. Po obcięciu dotacji znalezienie nowego szkoleniowca jest dla Huraganu ogromnym wyzwaniem. Prezes Kazimierz Guzior najchętniej oddałby stery komuś innemu.
- Mam już dość. Przez kilkanaście lat walczymy o to, by klub sobie radził, by była u nas drużyna na jakimś poziomie. Gmina dawno temu, za czasów burmistrza Chmielowca, zrobiła nam drenaż i posiała trawę, resztę robiliśmy swoimi siłami, a otrzymane dotacje pokrywały koszty uczestnictwa w rozgrywkach. Zawsze musiałem dokładać - wyjaśnia właściciel stacji benzynowej.
- Często swoimi siłami robiliśmy wiele prac przy stadionie. Teraz, jak dostaliśmy obciętą dotację, to nie wiadomo co robić. Proponuję innym przejęcie tego klubu, ale ci mówią "daj mi święty spokój", nie ma chętnego - informuje Guzior.
Mimo problemów Huragan zgłosił się do rozgrywek na sezon 2020/21, ale na razie jego przyszłość nie mieni się w jasnych barwach. Licencje trenera niedawno zdobył Marcin Kiwak, ale ten ma pracować z młodzieżą w Dzikowcu i w Kolbuszowiance. - Proponowaliśmy mu role trenera Huraganu, ale nie chciał - dodaje Guzior. Prezes Huraganu nie może być pewny tego, czy Kiwak nie wzmocni innej drużyny. Zainteresowany nim jest Dzikowiec, zdecydowanie najbogatszy klub w kolbuszowskiej B klasy (około 40 tysięcy złotych dotacji na rok).
Sporo będzie zależeć od liczby chętnych do gry miejscowych zawodników. Kadra raczej nie będzie zbyt szeroka, ale słychać, że zawodnicy są gotowi do partycypowania w pokryciu kosztów gry w lidze, np. związanych z wyjazdami na mecze.
- Najtrudniej będzie znaleźć trenera. Co my możemy zaoferować, mając dotację pokrywającą delegacje sędziowskie i kilka piłek. Dobrze, że niedawno dostaliśmy kolejny komplet strojów od firmy Orzech. Teraz trudno będzie zwrócić chłopakom za buty - podsumowuje Guzior.