Maciej Prokop: Jak Pan ocenia w obecnych czasach stan polskiej wojskowości?
Bogusław Wołoszański: - Fatalnie. Rządy PiS faktycznie doprowadziły do rozbrojenia Polski, pozostawiając głębokie bruzdy w strukturze sił zbrojnych. To, że teraz ruszyła machina uzbrojenia, jest oczywiście godne pochwały. Musimy jednak pamiętać, że choć zakup koreańskich czołgów czy amerykańskich Abramsów to znaczący krok, upłynie sporo czasu, zanim te jednostki zostaną wprowadzone do służby.
To trudny czas dla Wojska Polskiego?
- To czas krytyczny, ponieważ teraz kluczowe jest wyszkolenie personelu oraz zbudowanie pełnej bazy serwisowej i remontowej. To nie jest coś, co da się zrealizować w miesiąc. W kolejce czekają nasze myśliwce F-35, jedne z najlepszych na świecie. Zanim wszystko zostanie w pełni zorganizowane, minie trochę czasu. Dobrze jednak, że już nabraliśmy rozpędu. Nowy rząd Platformy Obywatelskiej zabrał się za to z rozmachem.
Polska armia zajmuje trzecie miejsce w NATO pod względem liczebności. Pod względem jakościowym i zdolności bojowych jest ona odpowiednio przygotowana do współczesnych wyzwań?
- To są suche liczby, które, jak zawsze, najlepiej oddają stan rzeczy i obraz sił zbrojnych. Liczby mówią swoje, ale wojsko to tylko fragment państwa, część gospodarki. To także kwestia szkolenia, które jeszcze przed nami.
Ile może potrwać takie szkolenie?
- Minie jeszcze kilka lat, zanim staniemy się państwem, które faktycznie zasługuje na trzecie miejsce w NATO, jeśli chodzi o stan wyposażenia i wyszkolenia.
Jakie wyzwania, w kontekście zmieniającej się sytuacji geopolitycznej w Europie, stoją dzisiaj przed Wojskiem Polskim?
- Wojsko to skomplikowana machina, i cieszę się, że wreszcie trafiło w ręce fachowców, którzy będą dbać o jego rozwój. Proszę pamiętać o tym, że oczywistą sprawą jest zagrożenie naszej wschodniej granicy. Możemy się spodziewać, że jeżeli coś się wydarzy, to niebezpieczeństwo nadejdzie właśnie ze wschodu. To szczególnie ważne miejsce dla naszych sił zbrojnych i obrony Europy. Już raz w historii i to z ogromnym sukcesem zrobiliśmy to, kiedy armie bolszewickie wdarły się do Polski i zostały odrzucone spod Warszawy i nie poszły dalej jak bolszewiccy przywódcy Lenin, Trocki, Stalin to planowali.
Według Pana wschodnia granica naszego kraju jest w odpowiedni sposób przygotowana na potencjalne zagrożenie?
- Oczywiście, że jest przygotowywana, ale to proces, który jest bardzo skomplikowany, kosztowny i rozpoczął się stosunkowo niedawno. W czasach rządów PiS mieliśmy do czynienia z wielką dezintegracją i rozbrajaniem naszego wojska. Sprawa helikopterów dobrze to ilustruje. Dopiero teraz kupujemy najlepsze bojowe śmigłowce. Wcześniej, może nie za wszystkich naszych dowódców, ale za rządów ministra obrony Macierewicza, te kwestie były niestety zaniedbywane.
Do czego, Pana zdaniem, doprowadziły rządy byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza?
- Doprowadził on do rozbrojenia naszego wojska. Teraz proces odbudowy musi trwać, ponieważ nie chodzi tylko o zakup kilkudziesięciu czy kilkuset śmigłowców bojowych. Najważniejszą sprawą, jest to, kiedy one będą gotowe do użycia, ponieważ jest to proces, który trwa najdłużej.
W Pana opinii skutki niekompetencji poprzedniej władzy, odczuwalne są do dziś?
- Są i jeszcze długo będą odczuwalne. Nasza marynarka wojenna została pozbawiona najważniejszego składnika bojowego na Bałtyku. Następna sprawa czołgów. Nie rozumiem, dlaczego, jeśli chodzi o broń pancerną i ciężką, mimo że mamy doskonałe armatohaubice kupione w Korei, zdecydowano się na tak zróżnicowany sprzęt, jak czołgi K2. Takie zróżnicowanie sprzętu jest niesłychanie kosztowne, ale również znacząco utrudnia funkcjonowanie wojska.
Zgadza się Pan z opiniami, że baza wojskowa Rzeszów-Jasionka jest jednym z bardziej strategicznych punktów na mapie Polski? Z czego wynika ta kluczowość?
- Zgadzam się, a wynika to z wielu czynników. Przede wszystkim z położenia terenu, który doskonale nadaje się do funkcjonowania lotniska wojskowego. Kluczową rolę odgrywają tutaj dni lotne, czyli okresy z dobrymi warunkami pogodowymi. W Jasionce jest ich dużo. Lotnictwo było i jest mocno uzależnione od pogody. Ważnym czynnikiem jest także położenie sieci drogowej, co jest niezwykle istotne. To, co nasze wojsko dostarcza do Jasionki, może być stamtąd łatwo i szybko rozprowadzane. Kolejną kwestią jest dobra kondycja sieci dróg. Mówię tutaj o autostradzie A4, czy drodze ekspresowej S19. Wszystko to sprawia, że Jasionka jest strategicznie bardzo ważnym punktem, co potwierdza częsty i sprawny ruch powietrzny.
Lotnisko w Jasionce funkcjonuje bardzo sprawnie pod względem wojskowym, ale jednocześnie nie wpływa to na operacje komercyjne, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, kiedy ruch pasażerski jest wzmożony.
- To ogromnie ważne dla tego rejonu, że lotnisko może obsłużyć setki tysięcy pasażerów, co pokazuje jego dużą przepustowość. Co więcej, nie bez znaczenia jest fakt, że amerykańskie kontyngenty przybywające do Polski na ćwiczenia, również korzystają z Jasionki. To połączenie operacji wojskowych i komercyjnych bez zakłóceń świadczy o wysokiej efektywności tego lotniska.
Pana zdaniem jaka przyszłość czeka Ukrainę? Kiedy może nastąpić zawieszenie broni z Rosją. Jest to kwestia kilku miesięcy, a może lat?
- Nie wiem, czy ktokolwiek w Polsce potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ dotyczy ono przede wszystkim wyczerpywania rosyjskiego potencjału gospodarczego i wojskowego. Biorąc pod uwagę tylko ten czynnik, Rosja tak łatwo się nie podda. Kluczowe będzie zmuszenie Putina do przystąpienia do negocjacji pokojowych. Miejmy nadzieję, że powoli zbliżamy się do tego etapu, zwłaszcza w świetle ostatnich działań wojsk ukraińskich. Rosjanie ponoszą poważne straty, co będzie ich mobilizować do zakończenia tej strasznej wojny, która niszczy miasta, niszczy wsie, ukraińskie oczywiście, ale w dużym stopniu niszczy także siły rosyjskie. Putin nie może się jednak wycofać, bo poddałby się kremlowskim jastrzębiom. Musi więc kontynuować swoją strategię, starając się utrzymać pozory, ale do czasu, aż sami Rosjanie powiedzą "DOŚĆ!”.
To dobre posunięcie, że wojsko ukraińskie zaczęło atakować cele w obwodzie kurskim i dokonuje odwetów? Czy nie powinni raczej skoncentrować się na stabilizacji terenów, które Rosja zaatakowała wcześniej?
- Dowódcy ukraińscy, którzy są na miejscu, najlepiej znają odpowiedź na to pytanie. Przyjęli strategię, która, jak sądzę, jest konsultowana zarówno z dowództwem polskim, jak i NATO-wskim. NATO najbardziej zabiega o to, aby ta wojna się zakończyła i stabilizacja wróciła na nasze ziemie.
Najważniejsze jest to, aby wszystko się ustabilizowało i wróciło do normalności
- Trudno przewidzieć, kiedy nastąpi koniec tej wojny, ponieważ to zależy od decyzji jednego człowieka – Putina. Musimy pamiętać o tym, że zawsze w polityce światowej, zwłaszcza w połowie XX wieu, było wyraźnie widoczne, że każdy konflikt zbrojny ma swój kres, wynikający z wyczerpania którejś ze stron. W ten sposób Niemcy przegrali, kiedy doszli aż do Moskwy i potem, w 1941 roku musieli wycofać wszystkie siły, ponieważ byli już zbyt wyczerpani przeciągającymi się bojami, walkami i bitwami.
Nie mieli żadnych szans, aby kontynuować ten konflikt.
- Dokładnie, ponieśli zbyt duże straty i już wtedy próbowali nawiązać rokowania między Stalinem a Hitlerem w sprawie zakończenia wojny. Rozpocząć wojnę jest łatwo, ale zakończyć jest bardzo trudno. Proszę pamiętać o tym, że jeśli mówimy tutaj o regionie Podkarpackim, że Przemyśl zwłaszcza, który był częścią umocnienia w linii Stalina. To było miejsce, w którym toczyły się ogromnie trudne, ciężkie i krwawe boje, tyle, że Niemcy, jeszcze z rozpędu przejechali aż pod Moskwę. Dziś sytuacja jest zupełnie inna, ponieważ technologia broni się zmieniła, ale zasady strategii i polityki pozostają takie same.
Z pewnością rozwój technologiczny wpłynął na zróżnicowanie i unowocześnienie broni, co gruntownie zmieniło sposób prowadzenia wojen.
- To oczywiste. Nowoczesna broń, z nuklearną w tle, zmieniła całkowicie charakter konfliktów. Czy Rosjanie mogliby się zdecydować na użycie tej broni? To też jest pytanie, na które tylko Putin potrafi odpowiedzieć. Nie sądzę, żeby posunął się do tego, aby użyć broń nuklearną.
Gdyby do tego doszło, byłoby to kompletne zniszczenie na skalę światową.
- Jest to broń obosieczna. Jej użycie oznacza takie samo zagrożenie dla własnej ludności, co dla wojska przeciwnika. Nie sądzę, że Putin dzisiaj zdecydowałby się na użycie broni nuklearnej. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie. Sięgnięcie po broń nuklearną, byłoby rzeczywiście początkiem III wojny światowej, a proszę pamiętać o tym, że potencjał gospodarczy Rosji, jej potencjał militarny, w porównaniu z potęgą NATO i z potęgą Unii Europejskiej, jest znacznie mniejszy. Każdy polityk musi kalkulować i brać pod uwagę szkody, jakie taki krok mógłby wyrządzić własnemu krajowi.
Putinowi obecnie prawdopodobnie nie opłaca się doprowadzić do sytuacji z użyciem broni nuklearnej.
- Dokładnie, w takim przypadku cały świat, nie tylko państwa NATO, obróciłby się przeciwko Rosji. Nawet kraje, które teraz starają się zachować neutralność, wystąpiłyby przeciwko Rosji. To byłby samobójczy krok ze strony Putina.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.