W zabytkowym dworku Hupki w październiku otworzono wyjątkową wystawę obrazów. Dzieła powstały w Wiedniu i wzbudziły duże zainteresowanie wśród miłośników sztuki. Niestety na wernisażu nie pojawił się ich twórca. Jerzy Budziński, autor dzieł, nie doczekał swojego wymarzonego, pierwszego pokazu. Zmarł 18 września po walce z ciężką chorobą.
– Cieszy mnie, że spełniło się jego marzenie. Od kilku lat Jerzy śnił o pokazaniu swoich obrazów w ukochanych Niwiskach. Wierzę, że patrzy na galerię z góry i jest teraz szczęśliwy. Szkoda tylko, że nie ma go tutaj. To jego pierwsza wystawa, ale też i nie ostatnia
– zdradza Danuta Świderska, wdowa po Jerzym Budzińskim.
Najwspanialsza pamiątka Z żoną artysty spotykam się w Dworku Hupki w Niwiskach. W miejscu, w którym znajduje się nieprzeciętna wystawa. Rozmowa jest trudna. Trudna, bo niełatwo jest pytać o ukochane osoby, których już nie ma. Niełatwo też się mówi o kimś, kto swoim odejściem zburzył cały świat, wszystkie plany i marzenia. Pozostawił po sobie wszechogarniającą pustkę, która niesamowicie dręczy i boli. Po bliskim zostało jednak coś jeszcze. Wspaniała pamiątka, która o nim przypomina.
– Jurek zostawił dla mnie coś wyjątkowego. Obrazy od niego są najwspanialszym prezentem, jaki mogłam dostać od męża. W nich odbija się jego dusza i dzięki nim czuję, że jest blisko mnie. One pomagają mi w tych trudnych chwilach
– mówi w galerii w dworku niwiszczanka Danuta Świderska (…)
Więcej w Korso nr 45/12.11.2015