Pan Stanisław z Dzikowca właściwie od dziecka interesuje się fotografią. Pierwsze w swoim życiu zdjęcia wykonał, mając 12 lat. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Pasji oddawał się zazwyczaj podczas rodzinnych spotkań i uroczystości. – Najpierw fotografowałem sceny rodzinne, śluby, chrzty i niestety też pogrzeby. Później krajobrazy i przyrodę, a od kilkunastu lat wschody i zachody słońca – przyznaje nasz rozmówca, dla którego to właśnie głębokie barwy czerwieni porannego i wieczornego słońca stały się inspiracją do rozwijania swojej największej życiowej pasji. – Kiedy po raz pierwszy zrobiłem zdjęcie zachodu słońca gdzieś mnie tak tknęło, że rzeczywiście warto to robić. Szczególnie zachody mnie interesują. Wschody też, ale zachody najbardziej. Patrzę wieczorem, jak zachodzi słońce i gdy dostrzegam, że na niebie zaczyna się robić czerwone podświetlenie, to już widzę, że będzie coś ciekawego i warto ten moment wykorzystać – informuje pan Stanisław. Zaopatrzony w sprzęt fotograficzny wychodzi na zewnątrz i czeka na Jest to dość żmudne. Trzeba mieć przede wszystkim zmysł i wiedzieć, co się chce osiągnąć. Chodzi o kadrowanie, chodzi o tę chwilę – podkreśla nasz pasjonat.
Więcej w Korso Kolbuszowskie nr 10/09.03.2016