Nikt nie mógł przewidzieć, że nadchodząca burza może przynieść tyle strat. - Deszczu spadło tak dużo, że studzienki kanalizacyjne nie nadążały z odprowadzaniem wody. Ulicami płynęła rzeka. Kierowcy ratowali swoje samochody wjeżdżając na chodniki – relacjonowała 10 lat temu nasza Czytelniczka.
Kilka minut po przejściu nawałnicy w Kolbuszowej rozległy się syreny wozów strażackich. Zawodowe służby ratownicze ruszyły z pomocą mieszkańcom Kolbuszowej. Strażaków wspierali ich koledzy z jednostek ochotniczych m.in. z Woli Raniżowskiej, Majdanu Królewskiego i Siedlanki. Wodę wypompowywano do późnych godzin wieczornych. Podtopionych zostało 70 budynków, w tym sklepów i magazynów.
- Mamy straty na kilka tysięcy złotych – mówiła dekadę temu właścicielka sklepu medycznego na kolbuszowskim „Manhattanie”.- Trzeba było wyrzucić pieluchy i woreczki stomijne. Jeden kosztuje od 10 do 15 złotych – wyliczała.
Jak dodała, doprowadzenie zalanego sklepu do porządku nie było łatwe. Woda i szlam pokryły podłogę, niszcząc towar. - Szybko doprowadziliśmy sklep do porządku, ale pracowaliśmy w dziesięć osób wiadrami, łopatami...- relacjonowała.
Jak się jednak okazuje, woda zaskoczyła i dostała się droga, której nikt się nie spodziewał.
- Woda wylewała się z kratki odpływowej w magazynie. Może gdyby kanalizacja była dobra, nie zalałoby nas. Nie było nas tu, nie moglibyśmy nic zrobić
– podsumowała.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.