Oluś ma dopiero trzy latka, a już musi walczyć o życie. I to dosłownie. Chłopiec cierpi na nieuleczalną i potencjalnie śmiertelną chorobę genetyczną - Centralny Zespół Hipowentylacji (CCHS), nazywany potocznie „klątwą Ondyny”. Kiedy zasypia, przestaje oddychać i dlatego za każdym razem musi być podłączany do respiratora. Brak natychmiastowej interwencji - właśnie w postaci podłączenia dziecka do respiratora - oznaczałoby dla niego niedotlenienie, a w konsekwencji zatrzymanie krążenia i śmierć.
Zbiórka dla Olka - cel to ponad pół miliona
Szansą dla dziecka jest operacja wszczepienia stymulatora nerwu przepony. Niestety, kwota operacji przewyższa możliwości finansowe rodziców malca. Dlatego też zdecydowali się zorganizować - zweryfikowaną i potwierdzoną - zbiórkę na portalu Siepomaga.pl. Pomóc może każdy. W akcję włączyli się koledzy pary policjantów z całej Polski. Kwota, którą rodzice próbują uzbierać, to przeszło pół miliona złotych.
Każdy dzień chłopca to walka
Lekarze zdecydowali, że jedynym skutecznym sposobem dotlenienia malca będzie rurka tracheostomijna, do której podłączany jest respirator. Olek miał wtedy zaledwie 2 miesiące. To spowodowało, że chłopiec stał się bezgłośny i nie mógł przez wiele miesięcy wydawać żadnego dźwięku. Do teraz, mimo wytężonej pracy neurologopedy i logopedy, Aleksander nie mówi. Dodatkowo, wymaga systematycznej rehabilitacji i ćwiczeń mięśni przepony, które upośledza respirator. Operacja wszczepienia nerwu przepony da mu szansę na lepsze życie, bez respiratora i bez rurki tracheostomijnej. Podtrzymywanie oddechu w trakcie snu przy pomocy stymulatora zapewni Aleksandrowi lepszy i spokojniejszy sen, a tym samym jakikolwiek - ciągle niewielki w porównaniu do normalnie funkcjonujących osób - komfort życia.
Koszt operacji to wydatek, którego nigdy nie będziemy w stanie samodzielnie ponieść... To jednak jego jedyna szansa na normalne życie, pomimo okrutnej choroby. Twoja pomoc to dla naszego dziecka ogromna nadzieja. Prosimy, pomóż nam uzbierać tę ogromną kwotę
- apelują rodzice, prosząc o pomoc w uzbieraniu pół miliona złotych.
Polacy już nieraz pokazali, że mają hojne serca
Mały Oluś to jedno z wielu dzieci, którego przyszłość zależy od tego, czy uda się zebrać potrzebne pieniądze na bardzo kosztowne leczenie. Niestety, nie brakuje przykładów, kiedy to finalną przeszkodą w leczeniu jest brakująca kwota. I wówczas Polacy udowodniają swoją hojność i wielkie serce.Tak było w przypadku małej Zuzi, która cierpi na SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni. Jak tłumaczyła jej mama, Lidia Wolna, dzieci cierpiące na tę przypadłość same nie jedzą, nie chodzą, nie siedzą, nie czworakują. Szansą jest terapia genowa. Jednak jej koszt jest ogromny, wynosi przeszło 9 mln złotych. Rodzina założyła zbiórkę na portalu i dzięki pomocy wielu ludziom udało się zebrać potrzebną kwotę.
Nie mniej hojni byli w przypadku Tymoteusza Kamińskiego, malucha ze Słupcy, który cierpi na SMA typu 1. W tym przypadku również zbierano na terapię genową. Koszt to 6 mln 700 tys. zł. Przeszło 5 mln udało się zebrać na operację serduszka w USA Oliwii Dąbrowskiej. Było to w 2018 roku.
W 2015 roku dzięki "zrzutce" udało się zebrać pieniądze na leczenie Zuzi i Kajtka, którzy chorują na EB, czyli pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Jest to bardzo bolesna choroba. Cierpienia porównuje się do polewania ciała wrzątkiem. Ratunkiem był przeszczep szpiku i komórek macierzystych w USA. Koszt jednej operacji to 6 mln złotych.
Takich przykładów jest więcej. Tak samo jak potrzebujących, którzy tylko dzięki hojności wpłacających mają szansę na dalsze leczenie, a nawet na normalne życie. Warto więc pamiętać, że nawet mała wpłata przybliża potrzebującego do celu.
Wróć do początku tekstu i obejrzyj zdjęcia w GALERII.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.