Przyjaciele i bliscy ze smutkiem żegnają zmarłego Eugeniusza Janczyka. Odszedł w poniedziałek (29 listopada) w Dębicy. Był związany z Ziemią Kolbuszowską i zespołem ludowym Górniacy z Kolbuszowej Górnej.
- Był ciepłym, koleżeńskim, otwartym na ludzi i spostrzegawczym człowiekiem. Potrafił poznać człowieka, w każdym potrafił coś dostrzec, czego my sami nie widzieliśmy, potrafił to dostrzec i przenieść na papier w swoim utworze
- wspomina jego przyjaciel Mieczysław Skowron.
- Dla nas to był klasowy artysta. Chodziłem z nim do liceum. Określaliśmy się jako Matura '76, bo wtedy zdawaliśmy egzamin dojrzałości. Już w liceum odróżniał się od nas, był takim trochę filozofem, zgłębiał wiedzę w różnych dziedzinach i przenosił to na papier, tworząc różne utwory na każdą okoliczność.
Na każdą imprezę, na każde spotkanie klasowe, przygotowywał utwory, gdzie była zawarta pewna myśl, pewne spostrzeżenia. Każdego z nas potrafił umieścić w tym utworze, co my znając się, bez problemu mogliśmy się rozpoznać. Pisał o nas, pisał dla nas, był duszą towarzystwa. Bardzo lubił spotkania z nami. Przygotowywał się do nich bardzo starannie. Miał na to czas, bo od jakiegoś już czasu był na emeryturze.
Jego postać błyszczała na naszych spotkaniach, bawił nas.... Odejście jego jest wielką stratą i nic już bez niego nie będzie takie samo. To był człowiek nie do podrobienia. Większość z nas nie wyróżnia się niczym szczególnym. On się wyróżniał, nikt go nie zastąpi.Pozostała wielka pustka i smutek, że tak wcześnie odszedł, życie było jeszcze przed nim. Bardzo przeżyliśmy wiadomość o jego śmierci, jakoś nie da się przejść do porządku dziennego
- wspomina jego bliski.
Ceremonia pogrzebowa, odbędzie się we wtorek (7 grudnia) o godz. 14:30 w kościele pw. Wszystkich Świętych w Kolbuszowej. Różaniec odmówiony zostanie, w poniedziałek (6 grudnia) o godz. 16 oraz we wtorek, godzinę przed pogrzebem.
- Był barwną postacią. To był człowiek dusza. Starał się coś zostawić po sobie. Wielką jego pasją oprócz sportu, jeżdżenia na rowerze, było pisanie wierszy. Ginas, bo miał taką ksywę, kiedy przychodził na spotkania, miał przygotowany wiersz śpiewany, tak zwane kuplety. Jeszcze 2 lipca, zaśpiewał mi na mojej wystawie w Starachowicach. Przyjechał z grupą kolegów w Kolbuszowej. Sprawił mi tym wielką radość i przyjemność. Wydał tomik i planował wydać drugi tomik swoich wierszy, niestety nie udało mu się tego dokonać. Mam z nim miłe wspomnienia.
W wielu dyscyplinach był numerem jeden. Dostał się do Krakowa na AWF. Później uczył w wychowania fizycznego w dwóch szkołach Siedlance i Komorowie. Przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Również bardzo mile wspominam jego ojca Stanisława Janczyka, nauczyciela chemii. Był łagodny, zawsze uśmiechnięty - mam ten obraz do dzisiaj. Miałem to szczęście, że w tym roku spotkaliśmy się dwukrotnie. Wielka strata, jesteśmy bardzo zszokowani, że zabraknie naszego kolegi na najbliższe spotkanie. Będzie teraz kuplety śpiewał w niebie. Jesteśmy bardzo przybici. Mógł jeszcze napisać dużo ciekawych rzeczy, wielka szkoda...
- wspomina swojego przyjaciela Janusz Skowron z Nowego Jorku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.