Od początku kwietnia obowiązują przepisy znowelizowanej ustawy o Prawie łowieckim. Zmienione prawo określa między innymi nowy sposób szacowania szkód wyrządzonych w uprawach i płodach rolnych przez zwierzynę łowną (np. dziki, sarny, jelenie) czy podczas polowań.
Co starego, co nowego
Do tej pory szkody szacowały koła łowieckie. Zgodnie z nowelizacją wniosek o oszacowanie odszkodowania rolnik ma składać już nie do koła, tylko do właściwego urzędu gminy.
Otrzymany wniosek gmina przekazuje sołtysowi, którego obowiązkiem jest zorganizowanie komisji odszkodowawczej, w skład której wchodzą: myśliwy z danego okręgu łowieckiego, poszkodowany rolnik i sam sołtys.
Kpina z sołtysów
Zmieniona ustawa o Prawie łowieckim jest szeroko komentowana w całej Polsce. Wprowadzone zmiany nie zyskały uznania przede wszystkim sołtysów, na których to właśnie, mocą nowelizacji, spadły dodatkowe obowiązki. Zastrzeżenia mają także gospodarze wiosek z gminy Kolbuszowa.
- Nowelizacja ustawy o prawie łowieckim, jaką przegłosował sejm, to jawna kpina z sołtysów. Posłowie zapomnieli, że my nie jesteśmy etatowymi pracownikami gminy i wszystko praktycznie robimy "po godzinach" - twierdzi Michał Karkut, gospodarz Kolbuszowej Górnej.
Prawny bubel
Samorządowiec uważa, że nie można zlecić sołtysom tak odpowiedzialnego i trudnego zadania, jakim jest szacowanie szkód łowieckich, bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego. Jego zdaniem, kłopotliwe dla sołtysów byłoby też wygospodarowanie dodatkowego czasu na to zadanie.
- Ja pracuję zawodowo i kiedy mam to niby robić? - zastanawia się nasz rozmówca. - W ciągu roku jest kilkaset takich zgłoszeń, więc proszę sobie wyobrazić taką pracę. Jak prawo pisze się na kolanie, a głosuje się za tym w nocy, to takie buble przechodzą - dodaje rozgoryczony samorządowiec. Podobnych opinii jest więcej.
Więcej w aktualnym Korso