O tym, jak ważne jest pozyskiwanie inwestorów dla gmin, nie trzeba nikogo przekonywać. O tym, jak uciążliwe może być takie sąsiedztwo, od kilku miesięcy przekonują się między innymi mieszkańcy Chmielowa, dzielnicy Mogiły.
Święty spokój pogrzebany
Uruchomiona początkiem tego roku hartownia szyb spowodowała, że mieszkańcy Chmielowa, ale też przyległych wsi: Cyganów i Jadachów, stracili... święty spokój. Do tego czasu wszystkich radowała świadomość, że dzięki fabryce wzrosła liczba miejsc pracy, a i kondycja ekonomiczna gminy się poprawia m.in. dzięki wpływom z podatku. Tymczasem plusy ekonomiczno-społeczne minęły wraz z hałasem, który zaczął być dokuczliwy wieczorami i nocami.
W maju mieszkańcy zaczęli protestować, zgłaszać problem na zebraniach wiejskich, słać pisma podpisane przez kilkuset mieszkańców tak do firmy, jak i władz gminy. Były spotkania, zapewnienia zmian i obietnice rychłej likwidacji problemu.
Szlag trafia
Tadeusz Jaskot i Zofia Białas przyszli poskarżyć się radnym na brak odczuwalnych zmian podczas sesji (31 sierpnia). Bo były już spotkania zarządu firmy u burmistrza, a po 8 sierpnia sprawa miała być rozwiązana. Tymczasem niewiele się zadziało.
- Problem pojawił się w tym roku, jak ruszyła hartownia. Jak powietrze idzie na szyby, w ramach hartowania, z góry i z dołu, to wszystko tak dziwnie huczy. Wyprowadzili rury na górę i wypuścili to na świat. Sami pracownicy firmy, jak do mnie na podwórko przyjechali, i to już w sierpniu, nie mogli uwierzyć, że tu jest aż taki hałas. Coś zaczęli robić. Rury ponoć wzięli do wewnątrz i powiedzieli, że prezes zarządził, żeby seria szyb, która robi taki huk, nie była robiona w weekendy. Tylko mało nas to urządza, że zamiast w dni wolne mamy głośno na tygodniu. To duża uciążliwość. Jakby kogut piał cały dzień, to człowieka by szlag trafił. A tu hałas wieczorami i nocami. To nie do wytrzymania - skarżył się mieszkaniec.
Więcej w 36 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie