W środę, 26 listopada, na sesji Rady Miejskiej w Kolbuszowej, radna Katarzyna Furtak-Draus wyraziła swoje oburzenie w związku z brakiem reakcji ze strony samorządu.
– Strażacy z OSP przez kilkadziesiąt godzin walczyli z trudnymi warunkami, często w nocy, a nikt nie pomyślał, by zapewnić im chociażby kubek ciepłej herbaty. To wręcz niewyobrażalne, że w obliczu takiej sytuacji nie zapewniono im podstawowego wsparcia
– mówiła radna.
Furtak-Draus zwróciła również uwagę na prośbę druhów o nowe łańcuchy do pilarek, które po wielu godzinach pracy stały się tępe i wymagały wymiany.
Wiceburmistrz odpiera zarzuty
W odpowiedzi na te krytyczne uwagi wiceburmistrz Krzysztof Wójcicki wyjaśnił, że gmina nie ma bezpośredniej odpowiedzialności za wysyłanie jednostek OSP na akcje, ponieważ jest to zadanie Państwowej Straży Pożarnej w Kolbuszowej. Jednocześnie zapewnił, że gdy jednostka OSP jest w akcji przez ponad sześć godzin, przysługuje jej posiłek, który gmina jest w stanie zapewnić, jeśli otrzyma odpowiednią informację.
– Jeśli strażacy są w akcji dłużej niż sześć godzin, możemy zapewnić im posiłki, ale musimy mieć o tym wiedzę
– tłumaczył Wójcicki.
– Co do łańcuchów do pilarek, to jedno zgłoszenie. Wystarczy kupić nowe i dostarczyć fakturę, a my potem pokrywamy koszty
– dodał.
Burmistrz podkreśla gotowość do pomocy
Burmistrz Grzegorz Romaniuk również odniósł się do sprawy, podkreślając, że nigdy nie było żadnego problemu z zapewnieniem strażakom jedzenia i picia.
– Zawsze reagowaliśmy na prośby strażaków. Jeśli tylko dostajemy informację, że trzeba im pomóc, nie wahamy się. Jako samorząd mamy obowiązek reagować w takich sytuacjach
– zapewnił burmistrz.
Mimo zapewnień włodarzy, sytuacja wywołała spore kontrowersje wśród mieszkańców, którzy uważają, że pomoc dla strażaków w tak ekstremalnych warunkach powinna być priorytetem, a brak reakcji w tej sprawie jest nie do przyjęcia.
Komentarze (0)