W czwartek (31 października) w miejscowości Mazury w gminie Raniżów doszło do wypadku drogowego, który mógł zakończyć się tragicznie. Kierowca motocykla, wbrew zakazowi prowadzenia pojazdów mechanicznych, potrącił pieszego, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia.
Poszkodowany doznał poważnych obrażeń kończyny dolnej, co wymagało długiej hospitalizacji. Policja szybko rozpoczęła poszukiwania sprawcy. Jednak 25-letni mieszkaniec powiatu kolbuszowskiego unikał funkcjonariuszy. W dzień wypadku policjanci nie zastali go w domu, a jego miejsce pobytu pozostawało nieznane.
Śledztwo, które odkryło prawdę
Trzy dni po wypadku sprawca zgłosił na policję kradzież motocykla, próbując odsunąć od siebie podejrzenia. Co więcej, wskazał świadków, którzy mieli potwierdzić, że w dniu zdarzenia nie był kierowcą pojazdu.Jak podkreśla Joanna Kwiatkowska-Brandys, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej, takie działanie miało odwrócić uwagę śledczych, jednak szczegółowe dochodzenie szybko ujawniło prawdę. Motocykl, którym doszło do wypadku, został - przez niego i wspólnika - zakopany w lesie (zarzut poplecznictwa).
Śledztwo doprowadziło także do oskarżenia trzech osób o składanie fałszywych zeznań. Wszyscy poniosą odpowiedzialność karną.
Surowe konsekwencje dla sprawcy i wspólników
Sam kierowca motocykla musi zmierzyć się z aż czterema zarzutami, w tym:
- spowodowaniem wypadku drogowego,
- zbiegnięciem z miejsca zdarzenia,
- prowadzeniem pojazdu mimo aktywnego zakazu,
- podżeganiem świadków do składania fałszywych zeznań,
- oraz zawiadomieniem o niepopełnionym przestępstwie (rzekomej kradzieży motocykla).
Najsurowsza kara grozi za podżeganie do fałszywych zeznań - nawet 8 lat pozbawienia wolności. Z kolei za spowodowanie wypadku można trafić za kratki na 4,5 roku, a za jazdę mimo zakazu oraz fałszywe zgłoszenie przestępstwa grozi do 5 lat więzienia.
Dodatkowo kierowca musi liczyć się z obligatoryjnym przepadkiem pojazdu, świadczeniami finansowymi na fundusz pomocy postpenitencjarnej (minimum 5000 zł) oraz nawiązką na rzecz poszkodowanego w wysokości co najmniej 10 tysięcy złotych.
Nie warto kłamać
Joanna Kwiatkowska-Brandys ostrzega, że składanie fałszywych zeznań to poważne przestępstwo, które niesie ze sobą dużo surowsze konsekwencje niż samo spowodowanie wypadku. - Młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy z powagi takich działań - podkreśla prokurator.Przypadek 25-latka to przestroga dla wszystkich, którzy chcieliby uniknąć odpowiedzialności, uciekając się do kłamstw i manipulacji. Zamiast złagodzić swoją sytuację, sprawca pogrążył się jeszcze bardziej, a odpowiedzialność poniosą także osoby, które zdecydowały się mu pomóc.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.