Na ręce Jana Zuby, burmistrza Kolbuszowej, trafiła oficjalna skarga na dyrekcję i personel pracujący w Publicznym Przedszkolu w Widełce.
W czasie pracy
Jeden z zarzutów, który skierowany został pod adresem przedszkola, dotyczył tego, że personel jak i wychowawcy w czasie pracy mieli zajmować się swoimi prywatnymi sprawami. Autorka pisma nadmienia, że w czasie kiedy powinni oni wykonywać swoje obowiązki, można było ich spotkać na zakupach, targu czy poczcie.
- Kiedy przychodzi się do przedszkola odebrać dziecko, panie stoją w grupie i dyskutują, nie zajmują się dziećmi. Można je zabrać z korytarza, przebrać i wyjść do domu
- pisze w piśmie, skierowanym również do burmistrza Kolbuszowej, mieszkanka gminy.
Dziecko kobiety nie chciało chodzić do przedszkola. - Płakało, mówiło, że dzieci je biją, że dokuczają, że pani krzyczy. Nie było żadnej reakcji ze strony wychowawcy i dyrektor mimo mojej interwencji - czytamy dalej w piśmie skierowanym do władz miasta.
Dziecko trafiło na pogotowie
Mieszkanka gminy zdecydowała wspólnie z mężem o wypisaniu córki z przedszkola w Widełce po incydencie, który miał miejsce w placówce.- Odbierając córkę z przedszkola, zostałam poinformowana, że dziecko przewróciło się na sali i uderzyło w klocek. Dziecko miało duży siniec na głowie, rozcięcie i siniak na brodzie. Córka w domu zaczęła wymiotować - opisuje sytuację mieszkanka gminy Kolbuszowa.
Dziecko trafiło na pogotowie. Lekarze podejrzewali u dziewczynki wstrząśnienie mózgu. Kobieta, jak powiedziała w rozmowie z nami, zaistniałą sytuację próbowała wyjaśnić z dyrektor przedszkola. Między paniami miało dość do wymiany zdań.
Co na to przedszkole?
- Uważam, że pani dyrektor powinna ponieść konsekwencje swojego zachowania i zostać ukarana za liczne zaniedbania w tym przedszkolu (...) proszę o potraktowanie tej sprawy poważnie - czytamy w skardze skierowanej do urzędu.W sprawie skontaktowaliśmy się z dyrekcją Publicznego Przedszkola w Widełce. Zapytaliśmy m.in. o to, czy prawdą jest to, że dziecko może odebrać każdy, nawet prosto z korytarza, a panie przedszkolanki nie zwracają na to uwagi. Kolejno z pytań dotyczyło tego, czy i w jaki sposób pracownicy reagują na sytuację, kiedy dzieci są wyśmiewane przez swoich rówieśników. Chcieliśmy się również dowiedzieć, czy do dyrektora placówki w Widełce docierały skargi od innych rodziców dotyczące zaniedbań, których mieliby się dopuścić pracownicy.
Na zarzuty przedstawione w skardze usłyszeliśmy jedynie, że jest to placówka dbająca o najwyższe standardy odnośnie bezpieczeństwa i opieki nad dziećmi.
- Wysoki poziom, jaki reprezentuje nasze przedszkole, ma odzwierciedlenie w dużej liczbie składanych z roku na rok wniosków o przyjęcie dziecka do przedszkola. Rodzice chętnie współpracują, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni
- wyjaśnia Małgorzata Hariasz, dyrektor przedszkola w Widełce. Usłyszeliśmy też, że wszystkie zadane przez nas pytania wynikające z nieuzasadnionych zarzutów, są nieprawdziwe.
Audyt w przedszkolu
Skontaktowaliśmy się także z Urzędem Miejskim w Kolbuszowej. Potwierdzono otrzymanie skargi 3 października na działalność dyrekcji oraz personelu Przedszkola Publicznego w Widełce.W odpowiedzi na zapytanie poinformowano, że 3 października tego roku do Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej wpłynęła skarga na działalność placówki. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego skarga została przekazana do rozpatrzenia przez Radę Miejską w Kolbuszowej jako organu właściwego do rozpatrzenia takiego pisma. Krzysztof Wilk, przewodniczący rady, przekazał skargę dalej komisji skarg wniosków i petycji.
- Niezależnie od trybu rozpatrzenia skargi burmistrz zarządził przeprowadzenie audytu wewnętrznego w Publicznym Przedszkolu w Widełce, jako jednostce organizacyjnej gminy Kolbuszowa, w zakresie funkcjonowania i organizacji pracy jednostki
- powiedział Krzysztof Matejek, sekretarz gminy Kolbuszowa.
Audyt rozpocznie się jeszcze w tym tygodniu. Urzędnicy poinformowali, że na przestrzeni ostatnich lat do urzędu nie wpływały żadne doniesienia o problemach w funkcjonowaniu przedszkola.
Do tematu wrócimy.