Pan Zbigniew wraz z małżonką Anną specjalizują się w hodowli bydła mlecznego - doglądają 37 krów. Posiadają wysokiej klasy sprzęt do uprawy oraz bardzo dobrze przystosowane dla zwierząt budynki.
Gospodarstwo ciągle się rozwija i modernizuje. Właściciele zastanawiają się jednak nad sprzedażą majątku, który wyceniają na kilka milionów złotych, i wyjazdem do Kanady. Ogłoszenie o sprzedaży można było znaleźć na portalach ogłoszeniowych w internecie. Dlaczego?
Gospodarka w naszym kraju rozwija się. Także na polskiej wsi widać nowoczesność. A jak to wygląda od strony praktycznej u państwa Serafinów?
Pan Zbigniew, gospodarz i rolnik, tak opowiada o swoim przypadku: - Chcieliśmy stworzyć jedno z najnowocześniejszych gospodarstw w produkcji mleka na skalę województwa. Jeszcze dwa lata temu miałem zapał. Chciałem rozbudować gospodarstwo, wybudować budynek zaprojektowany przez wykwalifikowanych architektów, powiększyć hodowlę krów, rozwinąć się. Spotkało się to niestety z niechęcią ze strony sąsiadów.
Nasz rozmówca zaznacza, że bycie rolnikiem to bardzo dużo obowiązków, wyrzeczeń i odporności.
- Tutaj z dziada pradziada była gospodarka, jest i... nie wiem, czy będzie... - zastanawia się pan Zbigniew.
Ciągłe utrudnienia w rozbudowie gospodarstwa i robienie na złość utrącają gospodarzowi skrzydła. Z powodu licznych petycji i skarg, które na niego wpływają, zastanawia się, czy nadal prowadzić ten biznes. Z pism, które wystosowują przeciwnicy rozwoju jego gospodarstwa, wyczytać można słowa o rzekomym "szatańskim pomyśle hodowli krów".
- Co to znaczy? Co złego jest w hodowli bydła mlecznego? - pyta.
Więcej w aktualnym Korso [nr 19/2018]