Zastąpił go inny były zawodnik Sokoła – Tomasz Grabiec, nauczyciel i trener młodzieży w Akademii Piłkarskiej Piłkarskie Nadzieje w Mielcu.
Słuchał zawodniczek
Mokrzycki szybko, bo w ciągu zaledwie czterech lat pracy, wywalczył awans do pierwszej ligi. Zrobił z solidnej drugoligowej drużyny solidny pierwszoligowy zespół.
– Jestem mu wdzięczny. Poświęcił dla klubu, dla dziewczyn, mnóstwo czasu, mnóstwo energii. Awans to pierwszej ligi to było coś wielkiego. W kolejnych latach nasza drużyna stawała się coraz mocniejsza, a przecież opieramy się głównie na wychowankach – zaznacza Widelak.
Mokrzycki przez cały okres swojej pracy przekonywał swoje zawodniczki do tego, że potrafią grać lepiej. Z boku mogło wyglądać to tak, że ciągle narzeka na piłkarki. – Nie krzyczałbym, gdybym wiedział, że nie umiecie grać lepiej, a wy umiecie i chcę to zobaczyć – mówił podczas jednej z przerw w ligowym spotkaniu.
Mokrzyckiego śmiało można nazwać legendą klubu z Kolbuszowej Dolnej. Kilkanaście lat temu był zawodnikiem Sokoła. Obecnie prowadzi również zespół juniorów młodszych w tym klubie. Dał się również poznać jako zaangażowany trener w MKS-ie Kolbuszowa. Mokrzycki umiał słuchać dziewczyn i był wrażliwy na ich potrzeby.
– Starał się urozmaicać szkoleniową pracę. Dbał o to, by drużyna funkcjonowała jak najlepiej. Dlatego zespół regularnie gra w futsalowych rozgrywkach, z powodzeniem walczymy w plażowej piłce. Scalał zespół również dzięki obozom. To jego zasługa, że drużyna była i jest naprawdę drużyną - ocenia Widelak.
Co go wyróżniało, że mógł pracować z jednym zespołem aż tak długi okres czasu? – On wolał przekonać do swoich racji, niż stosować nakazy. Słuchał dziewczyn, stale szukał kompromisu. Jak coś nie wychodziło, to odpuszczał. Dzięki jego konsekwencji zespół mógł robić stałe postępy – opisuje Widelak. Mokrzycki nie będzie już trenerem, ale nadal może służyć swoją wiedzą i doświadczeniem. – Zmieniamy trenera, ale Rysiek nie ucieka gdzieś daleko. To fachowiec – opisuje prezes Sokoła.
Bez Patrycji
Nowy trener, Tomasz Grabiec, pierwsze zajęcia z nowym zespołem przeprowadził już w poprzednim tygodniu.
– Widziałem te zajęcia i myślę, że Tomek sobie poradzi. Już można było zauważyć nić porozumienia między trenerem a zawodniczkami i jestem pewien, że to się będzie rozwijać – ocenia Widelak. Szef Sokoła zdaje sobie jednak sprawę, że popularny "Kaśka" (ksywa z czasów, gdy miał długie włosy) i jego podopieczne potrzebują czasu na "dotarcie się".
Więcej w aktualnym Korso