reklama

Ratownik medyczny z Kolbuszowej o COVID19

Opublikowano:
Autor:

Ratownik medyczny z Kolbuszowej o COVID19 - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIDamian Marut, kierownik Działu Pomocy Doraźnej SP ZOZ w Kolbuszowej, odpowiada na nasze pytania związane z koronawirusem i wątpliwościami co do istnienia Covid-19.

Coraz więcej osób ma wątpliwości związane z istnieniem koronawirusa. Pojawiają się teorie spiskowe. Czy pan, jako ratownik medyczny, również nie do końca jest przekonany co do istnienia Covid-19?

- Co do istnienia wirusa, i zagrożenia, jakie może powodować, nie ma żadnych wątpliwości . Te, które się pojawiają, według mnie są związane z formami restrykcji czy zabezpieczeń przed zakażeniem. Prawda jest taka, że nasze społeczeństwo zawsze wie lepiej. Najlepiej zna się na medycynie, polityce, sporcie i pewnie jeszcze kilku sprawach. 

 

Jak więc przekonać tych, którzy w istnienie wirusa nie wierzą?

- Nie ma na to gotowej recepty. Patrząc na to, co się dzieje na plażach czy w kościołach, gdzie znajduje się sporo osób w niewielkiej odległości od siebie bez maseczek, jest to według mnie brak wyobraźni. 

My Polacy zawsze wiemy lepiej, a tymczasem pacjenci z Covidem-19 trafiają już na Podkarpacie ze Śląska, bo tam brakuje respiratorów dla pacjentów zarażonych Covid-19. Czy taka informacja zadziała na wyobraźnię? Nie mam wątpliwości, że nie.

Póki takiej osoby, która w koronawirusa nie wierzy, nie dotknie ta choroba osobiście czy też kogoś z jego bliskich, to ten problem będzie przez niego cały czas bagatelizowany.

 

 Zna pan osoby, które zmieniły zdanie o wirusie, gdy ktoś z ich otoczenia zachorował?

- Tak. Co ciekawe, są to nawet osoby z personelu medycznego. Zdarzało się, że słyszałem hasło: "Ta osoba na pewno nie ma koronawirusa, bo ona nigdzie z domu nie wychodzi". 

Później ta chora osoba trafia do szpitala w Mielcu na oddział zakaźny. Wychodzi wynik dodatni, a personel medyczny trafia na kwarantannę, bo zabrakło odpowiedniego zabezpieczenia (no bo przecież na 100 proc. miało nie być wirusa). Po dwóch dniach stan pacjenta się pogarsza i pilnie zostaje przewieziony do szpitala w Łańcucie. Wtedy dopiero ci, co nie wierzą, uświadamiają sobie, jak ten wirus jest niebezpieczny. 

 

 Z grona pana bliskich ktoś został zakażony?

- Nie. Ale znam kilka osób, z którymi miałem jakiś kontakt w życiu i wiem, że były zakażone. 

 

 Każdego dnia, jako ratownik medyczny, może pan mieć kontakt z osobą zakażoną Covid-19. Czy nie obawia się pan, że zarażając się, może pan zarazić kogoś ze swoich bliskich?

- Staram się dbać o swoje bezpieczeństwo w pracy. Z racji wykonywanego zawodu mam świadomość zagrożenia, jakie niesie praca na pierwszej linii frontu. Były oczywiście sytuacje, że nie wracałem do domu, do rodziny. Przebywałem wówczas na kwarantannie. 

Ze względu na zagrożenie trochę przeorganizowaliśmy nasze codziennie, domowe życie. Przede wszystkim zrezygnowaliśmy z przebywania w dużych skupiskach ludzi, jak np. galerie handlowe. Tak naprawdę niebezpieczeństwo narażenia na wirus jest podobne czy jestem w pracy, czy w przysłowiowej Biedronce.

 

Co by pan powiedział osobie, która mówi, że koronawirus nie jest dużym zagrożeniem. Że w tym samym czasie umiera więcej osób np. na nowotwory, ginie w wypadkach czy popełnia samobójstwa.

To, o czym wspomniałem na początku, że obowiązujące restrykcje są dla mnie często zbyt absurdalne (np. w kinie tylko 50 proc. miejsc może być zapełnione, a w kościele brak ograniczeń). To jedna sprawa.

Zgadzam się też z tym, że ludzie umierali i umierają na różne choroby, z którymi nasza cywilizacja nie może sobie poradzić od dawna. Przytoczone nowotwory, głód na świecie i wiele innych. Jednak nie dawajmy losowi kolejnego pretekstu do skrócenia naszego lub czyjegoś życia.

To tak jakbyśmy zadali retoryczne pytanie: czy od marca ktoś z twojego otoczenia (znajomi, rodzina) zginął w wypadku komunikacyjnym? Nie? To, czy jest to podstawa do stwierdzenia, że wypadki komunikacyjne są fikcją i nikt z tego powodu nie umiera?

Czy z tego samego powodu nie będziemy zapinać pasów i jeździć niezgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym? Oczywiście, że nie. Podobnie jest z Covidem.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE