Lider z Kolbuszowej Dolnej myślami jest już przy meczach ze Stalą II Mielec i Lechią Sędziszów. Trudno liczyć na to, że w najbliższej kolejce zespół Rafała Leśniowskiego straci punkty w Ostrowach Baranowskich. Z Golemkami przegrała Wilga, a do Widełki przyjedzie teraz podbudowana dwoma wygranymi z rzędu Kaskada Kamionka.
Cisnęli bez efektu
Raniżovia na ostatni mecz do Kamionki pojechała bez chorych Głowackiego i Pietruchy, a na ławce kontuzjowany był Adrian Żabiński. – Skład nie był optymalny, ale mimo to rywal był do ogrania – oceniał Waldemar Mazurek, grający trener Raniżovii. Nasz zespół miał więcej z gry, ale to Kamionka umiała stworzyć sobie decydującą o końcowym wyniku okazję. W zasadzie pomogli przy niej gracze Raniżowa. – Paweł Hajkowicz stracił piłkę około 20 metrów od bramki, rywal długim podaniem przeniósł się na naszą połowę i zawodnik miejscowych na wślizgu wsadził piłkę do siatki – wspominał Mazurek. – Patrząc na posiadanie piłki, to my mieliśmy jakieś 70 procent. Nasza przewaga była szczególnie widoczna w drugiej połowie. Praktycznie "siedzieliśmy" na połowie rywala, ale nic z tego nie wynikło – ubolewał Mazurek. Raniżovia miała problem z wykończeniem. Za słabo w polu karnym uderzał Hajkowicz, źle z piłką zabrał się Grzegorz Wróblewski, a nieskuteczny był również Bartek Zimny. Kaskada często faulowała, ale Raniżovia słabo zagrażała bramce miejscowych z rzutów wolnych. – Gospodarze mądrze wybijali nas z rytmu. Szybko przerywali nasze akcje – przyznawał Mazurek.
Raniżovia w najbliższej kolejce zmierzy się na własnym boisku z zespołem z Woli Chorzelowskiej. Nasza ekipa ma z tym zespołem rachunki do wyrównana. Do składu powinni wrócić Głowacki i Pietrucha, a poza tym zagrać będzie mógł już obrońca Robert Micek, który wrócił z zagranicy. – Straciliśmy punkty w Kamionce, trzeba je odrobić u siebie, choć wiem, że Kolorado to mocny zespół – podsumowuje Mazurek.
Więcej w 39 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie