Drużyna Adriana Żabińskiego musiała wygrać w Woli Mieleckiej z występującym tam gościnnie Piastem Wadowice Górne i liczyć na stratę Złotniczanki Złotniki. Nastroje w drużynie były bojowe, choć po przegranej w fatalnym stylu ze Smoczanką wielu powątpiewało w sukces raniżowskiej drużyny. Do składu wrócili Tomasz Głowacki i Marcin Pietrucha. Szczególnie obecność tego drugiego wpłynęła bardzo pozytywnie na grę Raniżovii. Zdobył dwa gole. – Zmian w składzie było niewiele, ale gra była zdecydowanie lepsza niż w tydzień temu – cieszył się Jan Samojedny, członek zarządu Raniżovii. Słowa dotrzymał trener raniżowskiej ekipy – Adrian Żabiński – któremu udało się pożegnać ze szkoleniową pracą awansem. – Zagraliśmy fajny mecz, ale ten sukces rodził się w bólach. Mieliśmy swoje problemy. Ja od 20 minuty kuśtykałem z bólem pachwiny, Andrzej Warzocha wyszedł świeżo po skręceniu kostki, a Tomek Głowacki musiał po pierwszej połowie zejść z boiska z powodu zatrucia pokarmowego – wspominał popularny "Żaba". Raniżovia zrobiła swoje, zdobyła trzy punkty. W szatni jednak było nerwowo, bo nasi musieli nasłuchiwać wieści ze Złotnik. – "Wisieliśmy" na telefonach. W 90. minucie było 4:3 dla Dromadera, za moment jednak Złotniczanka wyrównała, a sędzia przedłużył mecz o parę minut. Czekaliśmy w napięciu aż w końcu tamto spotkanie się skończy – wspominał Samojedny.