Dzikie wysypisko pełne doniczek, pustych, plastikowych wkładów do zniczy, sztucznych kwiatów, porozrywanych worków, starych butów, ubrań, a nawet opon nasz Czytelnik odkrył przy drodze relacji Kłapówka - Widełka, w odległości około kilometra od kościoła parafialnego w Widełce.
Widok tylu śmieci w takim miejscu bardzo go zaniepokoił. Postanowił działać.
Od urzędu do strażnika
- Zgłosiłem to do Referatu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pan, który przyjmował moje zgłoszenie, poinformował mnie, że najlepiej, jak zadzwonię do straży miejskiej. Zadzwoniłem więc do straży, a z kolei pan, który odebrał telefon, powiedział, że przekaże to do ochrony środowiska. Zdziwiło mnie takie zachowanie, bo to takie przerzucanie na siebie odpowiedzialności - mówił mieszkaniec gminy Kolbuszowa.
Śmieci były
Grzegorz Dzimiera, komendant straży miejskiej, przyznał, że do strażników dotarło zgłoszenie od mieszkańca gminy Kolbuszowa. Mundurowi pojechali na wskazane miejsce, stwierdzili, że rzeczywiście znajduje się tam wysypisko śmieci, zrobili zdjęcia i sprawę przekazali pracownikom Referatu Ochrony Środowiska w kolbuszowskim magistracie.
Więcej w aktualnym Korso [nr 20/2018]