Bernadeta Wolak-Posłuszny, radna z Cmolasu, na ostatniej sesji (26 stycznia) pytała wójta, dlaczego gmina dopuściła do takiej sytuacji, że aktualnie trwa remont stołówki, gdzie można było to zrobić między świętami i w trakcie ferii zimowych.
Ustalenia a rzeczywistość
Eugeniusz Galek, wójt gminy Cmolas, wyjaśnił, że były nieco inne ustalenia z wykonawcą, a rzeczywistość okazała się inna.
- Ten remont musi być zrobiony. Ponosimy koszty, szczególnie dzieci, że zamiast ciepłego posiłku musi być kanapka. Jak to budowlańcy mówią, zdarzają się poślizgi, obsuwy i zostaliśmy trochę zaskoczeni realizacją tego zadania. Obecnie prace na stołówce trwają i trwać będą
- tłumaczył wójt.
Szef cmolaskiej gminy zapewnił, że jest w stałym kontakcie z wykonawcą prac. - Nie da się wszystkiego przewidzieć, nie da się zmusić ludzi do pracowania w soboty czy dłużej. Musimy to przeżyć, nie mamy innego rozwiązania - nadmienił Eugeniusz Galek.
115 zł na miesiąc
Dariusz Piechota, radny z Cmolasu, zaproponował, że skoro wykonawca zawalił i nie dopilnował terminów, to może on powinien pokryć koszty za dożywianie dzieci. - Ponieważ 115 zł na pewno nie pokryje wyżywienia za cały miesiąc. Może wykonawca pokryje koszty tej różnicy dokarmienia tego dziecka przez resztę czasu. Przez cztery tygodnie jest nierealne, żeby rodzic kupował wyżywienie dla jednego dziecka - zauważył samorządowiec.Radna Wolak-Posłuszny dopytywała także, kto podpisywał umowę z wykonawcą i czy były zapisy odnośnie terminów realizacji remontu stołówki.
- W normalnym rynku biznesowym wyznaczamy termin realizacji. Jeżeli wykonawca nie wywiązuje się z ustalonych terminów, to mamy prawo odstąpić od umowy i mamy prawo wyłonić wykonawcę, który zrealizuje inwestycje. To nie są prace związane z budową ogrodzenia czy kawałka chodnika. To jest inwestycja, gdzie kilkadziesiąt dzieci jest bez posiłków. Nie znamy sytuacji tych rodzin. Dlaczego nie zostały dopilnowane zapisy z umowy? Dlaczego doprowadziliśmy do takiej sytuacji?
- prosiła o wyjaśnienia radna.
Przycisnąć budowlańców
Wójt Galek zauważył, że biorąc pod uwagę sytuację, jaka jest na budowie, nie jest rzeczą prostą zerwać umowę czy podmienić wykonawcę.- Są to roboty specjalistyczne, dlatego że jest to remont energetyki, to nie są sprawy proste zostawić rozgrzebaną inwestycję. Możemy dochodzić, jeżeli wykonawca nie wywiąże się formalnie i do końca w terminie możemy dochodzić odszkodowań, ale kij ma dwa końce. Uderzymy w wykonawcę, ale uderzymy i w siebie. Lepszym rozwiązanie, chociaż bolesnym, jest robienie wszystkiego, żeby przyspieszyć roboty - proponował wójt i dodał: - Nie usprawiedliwiam wykonawcy. Stało się. Będziemy w umowie szukać i domagać się jakiejś satysfakcji. To wykonawca jest winien i jest to poza dyskusją.
Bernadetta Wolak-Posłuszny zauważyła, że wójt nie odpowiedział, czy gmina miała terminy dotrzymania umowy. - Pracuje z branżą budowlaną, remont instalacji elektrycznej w szkole to nie jest lot kosmiczny, to jest coś, co jest standardowo wykonywane przez każdą firmę, która zajmuje się elektryką. Więc wyłonienie, znalezienie nowego wykonawcy to nie jest rzecz, której nie dałoby się zrobić - mówiła.
Dariusz Piechota w swojej wypowiedzi dodał, że budowlańcy są dosyć elastyczni. - Jakby ich się przycisnęło, może postaraliby się bardziej - mówił radny.
Na razie rodzice muszą czekać na zakończenie remontu i starać się w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej o zwrot kosztów dożywiania, które wynoszą 115 zł miesięcznie.
Firmą zajmującą się pracami jest Solid-Bud Bartłomiej Petejko z Cmolasu za 1 870 000 zł brutto.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.