Problem został poruszony w niedzielę, 22 września, na ostatnim zebraniu wiejskim w Cmolasie. Jedna z mieszkanek zgłosiła sprawę do wójta, prosząc o interwencję. - Dzieci na terenie szkoły są wyzywane, bite i gnębione, a dyrektor nie reaguje - zaznaczyła kobieta, którą poparło kilka osób obecnych na spotkaniu.
Zamiatane pod dywan
Jak dodała zainteresowana sprawą mieszkanka Cmolasu, wszystko dzieje się na terenie Szkoły Podstawowej w Cmolasie. - Dzieciom są zabierane plecaki, buty, pan dyrektor o wszystkim wie i zamiata wszystko pod dywan - przedstawiła swoje zdanie kobieta. - Są sytuacje, że dzieci młodsze są bite przez chłopców ze starszej klasy - dodała oburzona.
Jak podkreślali inni rodzice obecni na spotkaniu, dzieje się to praktycznie w każdej klasie. Według nich przemoc w placówce stosowana jest na dużą skalę. - Dzieci połykają tabletki i chcą podcinać żyły, bo inni ich gnębią - alarmował jeden z rodziców podczas zebrania zorganizowanego w Cmolasie.
Obecny na spotkaniu Eugeniusz Galek, wójt gminy Cmolas, zapewnił zaniepokojonych rodziców, że natychmiast zajmie się sprawą i porozmawia na ten temat z dyrekcją. - Zgłoszenie przyjmuje bardzo poważnie, bo każdy jeden przypadek jest sygnałem. Temat załatwię natychmiast - zaznaczył włodarz.
Przemocy nie ma
Co na to dyrekcja szkoły? Jak powiedział w rozmowie z nami Józef Babiarz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Cmolasie, o przemocy, do której miałoby dochodzić w cmolaskiej placówce, dowiedział się od wójta tuż po zebraniu wiejskim. - Nie miałem żadnych zgłoszeń, natomiast podejmuje temat na najbliższych zebraniu w czwartek (27 września) z radą pedagogiczną - zapewnił nas dyrektor. - Chcę się dowiedzieć, jak to tak na prawdę jest - dodał.
Józef Babiarz podejrzewa, że jeżeli w szkole występuje przemoc, to jest to bardziej forma psychiczna, a nie fizyczna. - U nas bójek nie ma - zaznaczył szef placówki. Dodał również, że w szkole na pewno nie było przypadków podcinania sobie żył ani też zażywania tabletek. - Ja już kilka lat nie wzywałem do szkoły ani policji, ani pogotowia - przedstawił sytuację dyrektor Babiarz.
Nasz rozmówca zapewnił nas także, że nauczyciele porozmawiają na ten temat w poszczególnych klasach. - Jeżeli rodzice tak twierdzą, to na pewno będziemy to dokładnie sprawdzać. Na pewno przemocy fizycznej nie ma - skwitował, dodając, że żaden z rodziców nie był u dyrekcji zgłosić tej sprawy.
Jak poinformowała kom. Jolanta Skubisz-Tęcza, oficer prasowy KPP w Kolbuszowej, do tutejszej jednostki nie wpłynęły żadne zgłoszenia dotyczące stosowania przemocy w cmolaskiej szkole.